Dzisiaj mała
odskocznia od klimatów tajskich. Wracamy do tematu wolontariatów AIESEC - u w
Indiach. Trzecia i ostatnia historia o tym jak to polskie studentki próbowały
czynić dobro w Indiach. Tym razem
Małgosia Rączka opowie o swoich przygodach i perypetiach. Nasza bohaterka to osoba zaradna i zdecydowana
więc nie „czekając na cud” czyli
realizacje AIESECowych obietnic, wzięła sprawy w swoje ręce... i ruszyła w
podróż po Indiach. Całą przygodę na
bieżąco relacjonowała na BLOGU.
Inne wywiady z wolontariuszami AIESEC:
Przy okazji
celem informacji dodam, że cena wizy AIESECowej wzrosła ostatnio do 707zł, chyba że jedzie się na turystycznej, to inna sprawa.
Skąd wziął się
pomysł wyjazdu na wolontariat z AIESEC-iem i dlaczego do Indii?
Wyjazd do
Indii z AIESECiem już od dawna chodził mi po głowie, jednak zawsze coś stawało
na drodze. Chciałam zrobić coś dobrego dla świata, pomóc komuś w miejscu, gdzie
ludziom żyje się gorzej. W tym roku okazało się, że to idealny moment w moim
życiu na tego typu przygodę.
Nie wiem
właściwie dlaczego, ale Indie były pierwszym wyborem. Może dlatego, że zawsze
chciałam odwiedzić ten kraj, a może dlatego, że słyszy się o tym, jak biedna
jest większość jego mieszkańców.
Była to moja
pierwsza współpracą z tą organizacją.
Co ci
zaproponowano, jakie były ustalone warunki? Ile kosztował cię ten wyjazd?
Po wpłaceniu
250zł darowizny na rzecz organizacji AIESEC otrzymuje się dostęp do imponującej
bazy wolontariatów. Każdy z nich jest tam dokładnie opisany. W moim przypadku
wybór padł na AIESEC Pune i projekt Uday.
Ustalone
warunki projektu opierają się głównie na jego opisie. W moim projekcie wyglądało
to następująco:
Job Description1 Felicitate, HIV awareness camps, civil
rights awareness, etc.
Job Description2 Small scale job development in orphanages.
Job Description3 Conducting workshops at schools and
colleges.
Job Description4 Facilitate BLOOD donation drives, Tree
plantation drives, etc
Job Description5 Take English and fun learning workshops
for the underprivileged
Measurable results expected from the intern Interns must
document their daily activities and to innovate on how we can improve the
project. Interns are expected to work on this project for 6 weeks. Preparation
required from the intern before arrival It would be an added bonus if the
intern can play a musical instrument or are knowledgeable and interested in art
and craft. Doing research on how to make a presentation and it would also be
good if the intern is a good orator.
Learning points that the intern might obtain during the
internship:
The intern will
get a chance to work with various causes and problems in rural areas through
various innovative means and improving their mircofinance skills. Interns will
also get an opportunity for event management and improving upon their oration
and interactive skills. Great cultural exchange opportunity.
Koszt wyjazdu
to bilet lotniczy (2500zł), wiza (ok. 220zł), zakupy przed wyjazdem (kosmetyki,
leki, lekki śpiwór, moskitiera, itp., ok. 1600zł) i pieniądze do wydania na
miejscu (ok. 3000zł). Czyli razem ok. 8000zł na 10 tygodni - 6 tygodni
wolontariatu + 4 tygodnie podróżowania.
Jak wyglądały
realia po przyjeździe do Indii?
Realia
diametralnie różniły się od powyższych założeń. Dotarłam do mieszkania, które
nie spełniało żadnych standardów. Nie było obiecanej ciepłej wody, czy wi-fi,
które być miało. Nie było łóżek (maty na podłodze), stołu, krzeseł,
lodówki… Było za to dużo osób i dużo
bałaganu. Była także kuchenka na gaz, który skończył się dość szybko i do
momentu mojego wyjazdu nie został wymieniony.
Opłata za
mieszkanie miała wynosić 50$ za 6 tygodni, jednak na niewiele przed moim
przyjazdem kwota ta została zwiększona do 100$. Wydaje się to niewiele, ale za
takie warunki i w Induskich realiach to dużo pieniędzy.
Ja za swoje
mieszkanie w końcu nie zapłaciłam. Co ciekawe nikt się o to nawet nie upomniał…
Aczkolwiek i tak nie miałam zamiaru przekazywać tych pieniędzy, ponieważ
przesłany wcześniej opis zakwaterowania nie pokrył się w najmniejszym stopniu z
rzeczywistością.
Po przyjeździe
od współlokatorów dowiedziałam się, że niezależenie od projektu, do którego są
przypisani (AIESEC Pune organizuje ich kilka) ich zajęcie to… siedzenie i
czekanie.
Czekanie na
pracę, na jakiekolwiek zajęcie, na pokrycie się obietnic osób z AIESECa, które
wciąż powtarzały ‘jutro’.
Przez cały czas pobytu nie poznałam żadnej osoby, której projekt działałby prawidłowo. A przewinęło się ich dość sporo. Za to wiele osób spędzało czas siedząc w mieszkaniu.
Przez cały czas pobytu nie poznałam żadnej osoby, której projekt działałby prawidłowo. A przewinęło się ich dość sporo. Za to wiele osób spędzało czas siedząc w mieszkaniu.
Organizacja
nie cieszy się dobrą sławą także wśród NGO (organizacje pozarządowe). Część z
nich przekazała pieniądze na rzecz AIESEC Pune, aby ten przysłał im wolontariuszy,
co nigdy nie następowało.
Jaki był twój
kontakt z organizatorami? Skoro pojawiły się problemy czy mogłaś liczyć na ich
pomoc?
Mój TN
manager, ktoś jakby opiekun mojego projektu w Indiach, zazwyczaj nie odpowiadał
na maile i utrzymywał, że zgubił telefon. Kontakt był więc ograniczony, a jak
już udało mi się go spotkać biurze AIESECa to dowiedziałam się, że jedyne co
mogę robić to uczyć w szkole. Jednak i to w rezultacie nie doszło do skutku.
Nie mogłam liczyć na pomoc nikogo z lokalnego komitetu AIESEC. Wszyscy stali za sobą murem i równo powtarzali ‘jutro’.
Nie mogłam liczyć na pomoc nikogo z lokalnego komitetu AIESEC. Wszyscy stali za sobą murem i równo powtarzali ‘jutro’.
Co do
polskiego oddziału, otrzymałam wsparcie. Miała nawet miejsce interwencja, gdy
nie mogłam w żaden sposób skontaktować się z TN Managerem w sprawie ustalenia
warunków pracy. Jednak i to nie pomogło.
Jak
ostatecznie zakończyła się twoja przygoda?
Zakończyła się
spędzeniem czasu zaplanowanego na wolontariat na podróżowaniu. Nie widziałam
sensu siedzenia w przeludnionym mieszkaniu czekając na cud.
Jakie porady i
wskazówki mogłabyś udzielić innym studentom, którzy zastanawiają się nad takim
wolontariatem?
Przede
wszystkim bardzo dokładnie ustalić WSZYSTKIE warunki przed przyjazdem. Wszystko
robić poprzez maile, żeby potem mieć dowód na piśmie.
Dogadać się co
do obowiązków, zakresu pracy, wymiaru godzinowego, odległości z mieszkania do
pracy i wypytać o wszystkie warunki dotyczące zakwaterowania.
Mam nadzieję,
że to tylko AIESEC Pune przynosi taką niechlubną sławę tej organizacji.
Założenia jej działania i pobudki ludzi z nią wyjeżdżających są naprawdę
szlachetne.
Nie wiem, jak
sprawa wygląda w innych krajach. Ale po czasie spędzonym w Indiach nie
zdziwiłabym się, gdyby to tylko AIESEC Indie nie funkcjonował w sposób poprawny.
Inne wywiady z wolontariuszami AIESEC:
dobra przestroga.
OdpowiedzUsuńJak to mówią, kto ma dobre serce musi mieć twardą dupę. Świetny artykuł ( a właściwie cały cykl). Moje gratulacje.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńPrzykre jest to, że indyjski AIESEC uczynił nieudolność swoim znakiem firmowym i naciąga kolejnych studentów, nie zważając na to, że wyrządza im krzywdę nie tylko finansową. Bo ci ludzie przyjechali tu coś zrobić, pomóc bezinteresownie. Pewnie zanim zdecydują się poświęcić swój czas i pieniądze kolejny raz, mocno się zastanowią.
No i druga rzecz, jaki dają obraz Indii......eeeech...
Właśnie myślę nad wyjazdem z organizacji AIESEC. Drugim już, bo 4 lata temu wyjechałam do Brazylii. Moim zdaniem jest różnica miedzy wolontariatem (tak jak wyjechaly dziewczyny z artykulow) a firmowym stażem. W Brazylii wybrałam projekt edukacyjny (jako studentką anglistyki), uczyłam języka, dostawałam normalną miesieczną pensję. Mieszkalam u osoby, ktora była czlonkiem Aiesecu, tak więc nie placilam nawet za wynajem, dokladalam sie jedynie do domowego budżetu. Mam znajomą, która pracowała w Fortalezie, Brazylia w firmie IT i również wrócila zachwycona. Po prostu nie wiem czy to kwestia różnicy w projektach stażowych a typowym wolontariatem czy rzeczywiscie sekret tkwi w Indiach ;)
OdpowiedzUsuńZnamy różne przypadki ludzi pracujących w Indiach, z ramienia AIESEC a także innych NGO. Przebieg z reguły podobny. Problemy na początku, problemy w środku i nie zawsze pozytywny koniec. Sedno tkwi w mentalności Indiańców
OdpowiedzUsuńAle to nie znaczy, że w twoim przypadku będzie tak samo.
A poza tym i tak warto "przeżyć" Indie. Co cie nie zabije, to cię wzmocni.
Prosimy o feedback, jeżeli sie zdecydujesz sie jechać do Indii.
Pozdrawiamy.
Rajscy
Natrafiłam na państwa bloga szukając praktycznych wskazówek dotyczących funkcjonowania w Indiach. I..poczułam grozę, bo właśnie wybieram się tam na wolontariat medyczny z AIESECem. Wszystko dogadane, jestem na bieżąco z moim tamtejszym buddy. Umowy mamy wymienić na dniach. Czy mają państwo jakieś informacje o AIESECu w Lucknow czy organizacji NGO Tulsi Gramodyog? Wszelkie info będzie dla mnie bardzo pomocne! Pozdrawiam z Krakowa! Renata
OdpowiedzUsuńSami nigdy nie bralismy udziału w wyjazdach z AIESECu, opisalismy tylko opinie innych, ku przestrodze. Niestety przypadki, które my poznalismy zawsze miały jakieś ale... Nie znamy oragnizacji, o która pytasz ani AIESCu w Lucknow wiec w tym zakresie nie pomożemy.
OdpowiedzUsuńMoże znajdziesz gdziesz kogoś kto tam juz był, albo popytaj w organizacji niech ci daja namiary na kogoś kto wrócił już z podobnego wolontariatu.
Najważniejsze to wiedzieć jak najwięcej o tym czego możesz się spodziewać.
Pozdrawiamy