poniedziałek, 17 listopada 2014

Słoniowe show w Surinie

Surin słynie ze słoni! Szczególnie w trzeci weekend listopada kiedy to raz do roku odbywa się tutaj  wielki show z udziałem ponad 200 słoni. Oprócz przedstawienia na stadionie, można oglądać uliczną paradę oraz tzw. ‘szwedzki stół’ przygotowany oczywiście dla słoni. Z wyjątkiem tego jednego weekendu  słonie można znaleźć w wiosce Ban Ta Klang  koło Surinu, pisaliśmy o niej TUTAJ.
W ten weekend do Surinu przybywają tłumy, ceny hoteli skaczą do góry, a jak ktoś nie zarezerwował pokoju wcześniej to ciężko coś znaleźć. My na tą imprezę nastawialiśmy się już od lipca, kiedy to odwiedziliśmy Surin po raz pierwszy.

czwartek, 13 listopada 2014

Odkrywamy lokalne ‘specjały’

Domyślacie się co oni sprzedają na tych straganach? My też nie mieliśmy pojęcia, więc postanowiliśmy to sprawdzić. Oczywiście w Tajlandii to nie takie proste, nasz poziom tajskiego jest nadal ‘niewystarczający’ natomiast poziom angielskiego u sprzedawców zerowy ;-) Takie stragany z „wazonami w koszyczkach” znaleźliśmy na trasie do Mukdahan, a w samym mieście spotkaliśmy Taja, który był w stanie nam wytłumaczyć co to jest. Okazało się, że to domowej produkcji whisky (?) Postanowiliśmy więc spróbować tego lokalnego 'specjału'. Nasz informator poradził, że można to pić z colą, wodą lub piwem. Whisky z piwem?? Sprzedając nam to cudo wręczył jeszcze specjalne słomki zrobione z bambusa, ‘specjalne’ tzn. z jednej strony zaostrzone, z maleńka dziurką. Wkrótce okazało się dlaczego te słomki takie dziwne i jakie są niezbędne przy piciu whisky z ‘wazonu’.

sobota, 8 listopada 2014

HAPPY LOY KRATHONG!

To był już drugi nasz Loy Krathong w Tajlandii i znów nas zachwycił.
O tym co to są krathongi, co to są 'hieny' krathongowe oraz jaka jest legenda związana z tym świętem pisałam rok temu KLIK Było równie pieknie, kolorowo i romantycznie a nasze jezioro wypiękniało ;-)
Jedyne co nas rozczarowało to brak 'światełek do nieba' czyli lampionów wypełnionych ciepłym powietrzem, które wyglądają na niebie jak tysiące poruszających się punkcików. W tym roku zostały wycofane i zabronione ze względów bezpieczeństwa. W zasadzie całkowicie się z tym zgadzam, rok temu widzieliśmy jak puszczane lampiony zatrzymywały się na drzewach, drutach elektrycznych czy pod dachami i płonęły.
Z jednej strony słusznie a z drugiej żal... Ale i tak było pięknie.
Loy Krathong to moje ulubione święto w Tajlandii ;-)