A święta ciepłe
były tego roku... Co prawda w nocy temperatura spadała czasami do 15 st. i
trzeba było nawet kołderkę wyciągnąć, nie mówiąc o tym, że wentylatory nareszcie
odpoczywały po całodobowym kręceniu. Nad ranem i wieczorem przydawały się
sweterki, odszukane gdzieś na dnie szafy. Za to w ciągu dnia słoneczko pięknie
przygrzewało i jak to bywa w ciepłych krajach robiło się ZA ciepło ;-)
Ale nie ma co
narzekać w tym roku zimę mamy łagodną. Rok temu mówiono, że do Tajlandii
zawitały straszne „mrozy”. Nie dość, że zimno trzymało przez ponad dwa miesiące
(zaczęło się już w listopadzie i tak aż do końca stycznia!), to jeszcze w nocy
bywało 11st! Zgroza! Taka zima! Nawet Rajskiemu szalik na święta ‘usztrykowałam’,
tzn. na drutach zrobiłam. Pytałam czy czapkę też chce, ale jakoś tak dziwnie na
mnie spojrzał, w końcu czy on Taj, żeby przy 20 st. w wełnianej czapce chodzić?