Okres „Wszystkich
Świętych” zawsze wywoływał u mnie nostalgię i listopadową zadumę. Oczywiście wcale
nie czuję, że jest listopad, mamy jakieś 25 - 30 C, piękny, słoneczny dzień,
ale mimo to postanowiliśmy starym zwyczajem, odwiedzić cmentarz.
Tym razem cmentarz buddyjski, ponieważ jesteśmy w Tajlandii, kraju zdominowanym przez Buddyzm.
Nie jest to
problem, bo właściwie przy większości Watów (kompleksów świątynnych) można znaleźć „mini
cmentarze” czyli miejsce z nagrobkami.
W Mae Hong Son
znaleźliśmy trzy takie miejsca. Jedno z nich znajduje się w pobliżu świątyni na wzgórzu Doi Kong Mu. Kilkanaście starych zniszczonych
oraz kilka nowych nagrobków pięknie położonych wśród drzew.
W Buddyjskiej
tradycji ciało po śmierci jest palone, a
w ceremonii pogrzebowej uczestniczą między innymi mnisi. Budda nie pozostawił dokładnych instrukcji
jak ma wyglądać taka ceremonia, oraz co należy zrobić z ciałem po śmierci.
Uważał, że to dusza, która przechodzi reinkarnację jest ważna i nie należy
przywiązywać szczególnej uwagi do ciała. Obrządki są więc kwestią tradycji a
nie religii. Istnieje np. w Tajlandii przesąd, że dotykanie lub sprowadzenie zmarłego
do domu przynosi pecha. W innej części Tajlandii obrządki pogrzebowe przed kremacją, trwają kilka dni, odbywają się w domu gdzie cały czas przebywa zmarły. Jest to czas kiedy spotyka się rodzina, znajomi, przyjaciele, czas pożegnania ze zmarłym.
Po kremacji prochy albo wrzucane są do morza lub rzeki (to z tradycji hinduskiej), albo
składane w urnach, w nagrobkach. Dotyczy to głównie osób „ważniejszych”, mnichów
lub członków rodzin rządzących. Stąd niewielka ilość cmentarzy i nagrobków.
Właśnie na
cmentarzu buddyjskim po raz pierwszy dowiedzieliśmy się, że czas tutaj liczony
jest inaczej.
Za początek
ery buddyjskiej uważany jest rok śmierci Buddy. Czytając na nagrobku, „data
urodzin 2444 r, data śmierci 2517 r” byliśmy
zdezorientowani, czyżbyśmy się przenieśli w czasie? Teraz już wiemy, że obecnie
w Tajlandii mamy rok 2555.
W tradycji
buddyjskiej zmarłemu należy się szacunek, co wiąże się z zachowaniem powagi i
smutku. Podobnie jak u nas groby i cmentarze wywołują uczucia rozmyślania nad
życiem i zadumy. Ale nie we wszystkich
kulturach tak jest. Np. na Filipinach, kraju religijnie nam bliskim, bo to też
katolickim, dzień zmarłych obchodzony jest na wesoło. Poczytajcie o tym w relacji naszego znajomego Misjonarza Andrzeja.
Ciekawie wygladaj te tajskie nagrobki.
OdpowiedzUsuń