Wracając z
wyspy Ko Chang postanowiliśmy ‘zahaczyć‘ jeszcze o jakąś plaże po drodze. Nasz wybór
padł na okolice Chanthaburi. Co prawda w ‘biblii dla podróżników’ czyli Lonely
Planet nic nie wspominali o żadnych plażach w tej okolicy, ale po
dokładniejszych poszukiwaniach w internecie znaleźliśmy, co najmniej 3 takie
miejsca obok siebie. Informacje były bardzo skąpe, więc pełni obaw co tam
znajdziemy postanowiliśmy jednak spradzić. Nasze obawy wynikały również z tego,
że już raz zawiedliśmy się wybierając miejsce, o którym Lonely Planet nic nie
wspominał. To był Park Narodowy Ta Phraya,
był po drodze więc się zatrzymaliśmy i straciliśmy godzinę na oglądaniu
tabliczek z tajkimi napisami w środku lasu, nie było tam NIC poza ... lasem,
który jakoś nas nie zachwycił. Trzeba więc ostrożnie wybierać Parki Narodowe,
które chce się zobaczyć.
Z takimi obawami
poszukiwaliśmy plaży Laem Sadet, którą wybraliśmy za cel podróży.