poniedziałek, 28 grudnia 2015

W ciepłych krajach też bywa zimno :-)

W Tajlandii aż tak zimno nie jest J Zima w Tajlandii to mały 'pikuś', w porównaniu z tym co widzicie na zdjęciach ;-)
Ale jeżeli ktoś się wybiera w północne Indie, np. w okolice Himalajów to musi się odpowiednio przygotować. Indie, to co prawda jedno z najcieplejszych państw na świecie, ale warto wiedzieć, że to ogromny kraj i północ bardzo różni się klimatycznie od południa.
Miejsca, które widzicie na zdjęciach to północne Indie, dokładnie  East Sikkim Tsomgo (Changu) lake. Byliśmy tam w styczniu 2011 roku i było naprawdę zimno;-)  Potem pojechaliśmy do słynnego Darjeeling i też zmarzliśmy ;-) Ale za to napiliśmy się gorącej, pysznej herbaty darjeeling ;-)

piątek, 25 grudnia 2015

Nasz 6-sty Christmas :-)

W 2009 roku obchodziliśmy jeszcze Boże Narodzenie, od tego czasu co roku mamy Christmas czyli święto choinki i Mikołaja. W krajach, w których przyszło nam spędzać sześć kolejnych X-masów wszyscy wiedzą kim jest Santa Claus i jak wygląda choinka, ale o jakimś Betlejem, pasterzach czy gwieździe, która ich prowadziła nikt już nie słyszał. Nasi uczniowie w Tajlandii prędzej wiedzą kim jest Rudolf, niż kto to jest  Jezus J
Najbardziej religijny element jaki pamiętam w czasie tych 6-ściu Christmasów to śpiewane przez dzieci „Happy Birthday Jesus” w Centrum handlowym w Mumbaju. 

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Tajskie “Stonehenge”

Zastanawia mnie dlaczego w wielu miejscach na świecie, oddalonych od siebie tysiące kilometrów, odnajdujemy te same lub podobne konstrukcje czy budowle archeologiczne. Na przykład piramidy. Ludzie, którzy tworzyli piramidy w Egipcie nigdy nie spotkali się z twórcami piramid w Meksyku, Gwatemali czy Peru. Różniło ich nie tylko tysiące kilometrów odległości, ale i zupełnie innych czas, w którym żyli, inna religia, kultura, wszystko inne ;-) 
A jednak wpadli na ten sam pomysł, żeby stworzyć coś co się pnie wysoko w górę i ma kształt piramidy, dodatkowo ma być świątynią lub grobowcem.
Takie specyficzne deja vu miałam będąc w Historycznym Parku Phu Phrabat, oglądając kamienne kręgi. Oczywiście nie takie wielkie jak słynne Stonehenge, ale pomysł ten sam. 

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Morze lotosów - widoki, aż oczy się śmiały ;-)

Kwiat lotosu jest bardzo ładny, ale tysiące lotosów naraz to już widok cudowny.  Miejsce takie można oglądać na jeziorze, niedaleko Udon Thani, nazywane jest Red Lotus Sea. Trzeba się tam wybrać wcześnie rano, kiedy słońce jeszcze mocno nie przygrzewa i koniecznie od grudnia do lutego, kiedy lotosy kwitną. Potem wystarczy już wsiąść na łódkę i podziwiać widoki.
Przeszkadzać  może tylko natłok innych oglądających i łódek pływających wokół.  Szczerze mówiąc nie spodziewałam się aż takich tłumów. Może dlatego, że była niedziela, może miejsce staje się coraz bardziej popularne wśród Tajów ... ale i tak warto było przyjechać J

niedziela, 6 grudnia 2015

Zażółciło się w Tajlandii, czyli świętujemy urodziny króla.

Wczoraj król Tajlandii obchodził 88 urodziny. Król Rama IX czyli Bhumibol Adulyadej urodził się 5 XII 1927 r,  jest najdłużej panującym królem na świecie oraz jednym z najbogatszych monarchów na świecie.
Tajowie uwielbiają swojego króla. W referendum w 1987 roku naród nadał mu nawet przydomek "Wielki". Nikogo nie dziwi tutaj portret króla w każdym domu, na każdym zakręcie ulicy, czy na każdym banknocie, po prostu wszędzie :-) Jego autorytet można by porównać z szacunkiem  jaki Polacy darzą papieża Jana Pawła II.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Świąteczne szaleństwo listopadowe.

Do paszczy chińskiego smoka trzeba włożyć mandarynkę ;-) Na szczęście ;-)
Przewrotnie ten tytuł mógłby sugerować, że również Tajlandię dopadło szaleństwo 'bożonarodzeniowe' i wszędzie otaczają nas choinki, renifery, mikołaje i kolędy w każdym supermarkecie. Tymczasem nadchodzących świąt wcale tutaj NIE CZUĆ :(
Gdzieś w szkole można wypatrzyć jakąś wypłowiałą dekorację świąteczną, która wisi już kilka lat, a przy supermarketach małą choinkę wciśniętą w kąt, w każdym razie o magii świąt trudno mówić. Nie znaczy to jednak, że nie mamy świąt!
Akurat listopad obfitował w różne święta: ogólne, lokalne i okazyjne ;-)  Popatrzcie jak świętujemy ;-)

wtorek, 24 listopada 2015

Wyspy Gili nazywane wyspami 22 wieku.

I to nie dlatego, że są tam super nowoczesne wieżowce i najnowsze osiągnięcia techniki, wręcz przeciwnie, to miejsce to jak powrót do natury. Spróbujcie sobie wyobrazić świat, w którym zabrakło paliw. Nie ma więc pojazdów spalinowych, jeżdżą tylko rowery, konne pojazdy i trochę motorów napędzanych elektrycznie, takie są wyspy 22 wieku. Super, czyż nie? Mnie się bardzo podobało! Wysepki są na tyle małe, że wszędzie bez problemu można dojechać rowerem.
Wysepek Gili wokół Lomboku jest sporo, najbardziej znane są trzy między Lombok i Bali.

czwartek, 12 listopada 2015

LOMBOK, czyli jak będąc na wyspie indonezyjskiej „prawie” odwiedziliśmy Australię ;-)

PRAWIE robi różnicę i to dużą :-) Żeby z wysp indonezyjskich dostać się do Australii trzeba jeszcze ocean przepłynąć, ale będąc na Lombok dowiedziałam się pewnej ciekawostki ekologicznej. Otóż między wyspą Bali i Lombok przebiega tzw. Linia Wallace’a , która rozdziela odrębne klimaty, florę i faunę. Na Bali są one zdecydowanie bardziej azjatyckie, a na Lombok – australijskie. Granicę ekologiczną między Azją i Australią wyznaczył w XIX w. brytyjski przyrodnik Wallace, który zbadał tysiące gatunków na wyspach indonezyjskich i zauważył między nimi różnice. Fakt ten wytłumaczył istnieniem głębokiego rowu oceanicznego między tymi wyspami.  Oczywiście w ciągu milionów lat lądy się przesuwały i obecnie Bali oddalone jest od Lombok  o około 20 kilometrów, więc te zwierzęta, które dały radę przepłynąć lub przelecieć już się wymieszały ;-)
Czy rzeczywiście widać jakąś różnice między tymi wyspami? 

piątek, 6 listopada 2015

Balijskie jedzenie oczami mieszkańca Tajlandii :-)

Wszystko co z ryżem to nasz chleb powszedni byliśmy więc ciekawi czy na Bali coś nas jeszcze zaskoczy jedzeniowo. Musze tutaj dodać, że jadąc do jakiegoś kraju ZAWSZE jemy dania kuchni lokalnej, jakieś pizze czy spagetti możemy jeść wszędzie a np. Nasi Campur tylko w Indonezji ;-) Uwielbiam testować kuchnie lokalną, poznawać nazwy, kosztować i wybierać co mi smakuje, a co nie.
Jedzenie indonezyjskie w jakimś stopniu jest podobne do tajskiego, ogólnie (w dużym uproszczeniu) można powiedzieć, że jedzą: ryż + dodatki mięsne lub warzywne, makaron + dodatki mięsne lub warzywne, zupy mięsne lub warzywne lub mięsko na patyku.

wtorek, 3 listopada 2015

Niespodzianki w tajskiej szkole.

Dopiero zaczęliśmy szkołę po wakacyjnej przerwie, a już tyle niespodzianek nas spotkało:-) Jak to bywa w tajskiej szkole głównie zaskakuje nas fakt, że nie ma lekcji, co zdecydowanie zaliczamy do miłych niespodzianek J
Zaczęliśmy teoretycznie w poniedziałek, ale okazało się, że uczniów jeszcze nie ma w szkole. To dzień na tzw. radę pedagogiczną, co dla nas, farangów oznacza, że się podpisujemy i idziemy do domu. We wtorek mieliśmy już uczyć ... tym razem wcale nie zaskoczył nas fakt, że najpierw uczniowie (teoretycznie;-) mają sprzątać klasy, plan lekcji dostajemy dopiero po południu, czyli właściwie takie rozprężenie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w czwartek i piątek uczniowie klas 6 czyli najstarszych piszą jakieś egzaminy, szkoła ma być pusta, czyli dodatkowe 2 dni wolne, jaka miła niespodzianka :-) Ale w środę to dopiero przeżyliśmy szok...

niedziela, 1 listopada 2015

O śmierci inaczej ....

1 listopad to u nas piękny słoneczny dzień, który absolutnie nie przypomina mi Wszystkich Świętych, a jednak dzień ten skłonił mnie do pewnych rozmyślań...
Może niektórzy z was pamiętają taką scenę z serialu „Wikingowie” gdzie wojownik przychodzi do Ragnara (wodza) i prosi aby go zabrał na następną wyprawę wojenną. Wszyscy wokół się śmieją mówiąc, że chyba jest już za stary na to. Dla nich człowiek 40to letni był już stary;) Nasz wojownik tłumaczy, że wszyscy jego znajomi już odeszli do Walhalli czyli krainy wiecznej szczęśliwości gdzie trafiają polegli w boju wojownicy, tylko on jeszcze błąka się po tym świecie. Po czym Ragnar oczywiście zgadza się zabrać go ze sobą.  Za jakiś czas oglądamy scenę, gdzie po strasznej bitwie, nasz wojownik siedzi załamany i stwierdza, że chyba bogowie nie chcą go przyjąć do Walhalli. W kolejnej bitwie dostaje śmiertelny cios. Widzimy go uśmiechniętego, gdy Ragnar podchodzi i klepie go po ramieniu, żegnając się z nim...
Człowiek, który przygotował się na przybycie śmierci, co więcej, przyjmuje ją z radością.

czwartek, 29 października 2015

Czyżby po drugiej stronie równika słońce inaczej zachodziło :-)

Czy to może my mieliśmy takie szczęście oglądać najpiękniejsze zachody słońca w naszym życiu :-)
Zobaczcie sami!
Jak dla nas na pierwszym miejscu znalazły się zachody na wyspie Gili Air gdzie słońce zachodziło na tle najwyższego wulkanu na Bali Gunung Agung. A wam który zachód się najbardziej podoba?



niedziela, 25 października 2015

Kopi luwak - "shit coffee" czyli najdroższa kawa świata.

Gówienka z kawą
Oglądaliście film ‘The bucket list’? Jeżeli nie to polecam, bardzo ciepły film ze wspaniałą obsadą (Morgan Freeman i Jack Nicholson). Właśnie w tym filmie po raz pierwszy usłyszałam o kopi luwak, po tym filmie też zrobiłam sobie swoją bucket list, na której między innymi znalazło się życzenie - ‘napić się kawy kopi luwak w Indonezji’.
No i proszę życzenia się spełniają;-) Wykreśliłam pierwszy punkt z listy :-) 
Dlaczego chciałam się napić tej kawy właśnie w Indonezji? Ponieważ tutaj żyją luwaki, popularnie nazywane cywetami, ich biologiczna nazwa to łaskuny muzanga (Paradoxurus hermaphroditus), które przyczyniają się do powstawania tej kawy.
Luwaki chętnie zjadając owoce kawowca, ale nie trawią jego nasion, a jedynie miąższ. Po nadtrawieniu i lekkim sfermentowaniu przez bakterie produkujące kwas mlekowy ziarna przechodzą przez przewód pokarmowy, są wydalane i ........ mamy shit coffee, jak nazwał ją nasz przewodnik, który o niej opowiadał.

czwartek, 15 października 2015

Balijskie świątynie.


Religia w tej części świata wyznacza rytm dnia i sens życia, oznacza też przynależność do grupy społecznej. Nie możesz na pytanie ‘jakiego jesteś wyznania’, odpowiedzieć żadnego bo uznają cię za ‘dziwoląga’. Według mieszkańców tej części świata religia oznacza twoją tożsamość, więc jak możesz nie mieć swojej religii.
To co nas zachwyca na Bali, w Indiach czy w Tajlandii to właśnie odmienność kulturowa związana z religią. Wiara w boga, nie oznacza tutaj pójścia w niedzielę do kościoła, ‘odbębnienia’ mszy i nastawienia typu ‘no to pożykane na tydzień momy spokój’. Wiara w boga/bogów/duchy to obcowanie z duchowością na każdym kroku i w każdej chwili.

poniedziałek, 12 października 2015

Dlaczego podoba nam się Bali?

Bali rzeczywiście ma w sobie coś niezwykłego, coś co przyciąga i zachwyca;-) Dla Europejczyka jest tak odmienne i egzotyczne, że zapiera dech. Nawet dla nas, którzy mieszkamy w Tajlandii, widzieliśmy już sporo krajów azjatyckich i z przykrością stwierdzamy, że coraz trudniej nam się czymś zachwycić, Bali jest piękne. I właśnie się zastanawiamy - dlaczego?
Na pewno nie z powodu plaż, tych akurat mamy w Tajlandii dużo, równie piękne, może nawet bardziej urokliwe. Nie surfujemy więc raj dla surferów nas nie rusza. Owszem są tu szerokie plaże i chyba największe fale jakie widzieliśmy w życiu (podobne były w Tripolisie w Libii;-), więc jak ktoś lubi być „ściorany” przez fale, będzie zachwycony. Ja akurat nie lubię, Rajskiego zrolowało parę razy i wrócił rozbawiony ;-) Więc z powodu plaż nie przyjechalibyśmy tutaj drugi raz.
Jedzenie? Też nie, w porównaniu z tajskim jakoś nie zachwyca, parę dań nam bardzo smakowało np. Nasi Gorang. Ogólnie jedzenie jest trochę podobne do tajskiego, ale mniej doprawione. My natomiast przyzwyczailiśmy się już do bardziej wyrazistych dań.

poniedziałek, 5 października 2015

JEDZIEMY NA BALI :-)

Właśnie skończyliśmy pierwszy semestr tego roku szkolnego i zaczynamy wakacje. W tym roku jedziemy do Indonezji, chcemy zobaczyć Bali i Lombok. Nasz znajomy z pracy też jedzie na Bali, na 6 dni do Kuty, ma już zarezerwowany hotel i ze zdziwieniem reaguje gdy mówimy, że my jedziemy na 17 dni i nie będziemy nic rezerwować bo nie wiemy gdzie dotrzemy w danym dniu ;-)
Tym właśnie różni się nasz wyjazd od typowych turystycznych wyjazdów. W ten właśnie sposób powstają różne opinie o Bali. Nasz znajomy zapewne stwierdzi, że Bali to bardzo turystyczne, tłoczne miejsce, z pięknymi plażami, restauracjami  i hotelami, ale strasznie męczące pod względem ilości naciągaczy, sklepikarzy i taksówkarzy, którzy chcą zarobić na ‘białym’.

środa, 30 września 2015

Czy warto zwiedzać Pałac Królewski w Bangkoku?

Widok ze świątyni Wat Arun 
Wiele osób, które były w Bangkoku lub się tam wybierają, może się wręcz oburzyć na takie pytanie. Przecież to najważniejsza atrakcja turystyczna Bangkoku! Wszystkie biura podróży zaczynają zwiedzanie od Grand Palace! No właśnie i chyba dlatego zwiedzanie tego obiektu jest tak męczące, te tłumy przepychających się turystów, ani skrawka pustego miejsca, zapomnij że zrobisz zdjęcie i nikt ci w tym czasie nie wejdzie w kadr. A już żeby zobaczyć największą atrakcję czyli Szmaragdowego Buddę, przygotuj się na stanie ‘w kolejce’ typu „Pani się przesunie, zrobi zdjęcie i idzie dalej, nie widzi Pani, że z tyłu pchają się następni”.
Oczywiście kompleks nazywany Królewskim Pałacem, schowany za białym murem jest piękny i warty zobaczenia ale ... ma swoje minusy ;-)  

środa, 16 września 2015

"77 SŁONI"

To seria filmów o Indiach stworzona, wyreżyserowana i przedstawiona przez Piotra (bardziej znanego w gronie naszych mumbajskich znajomych jako Felek) oraz jego znajomego Roberta.
Zapowiedź filmu TUTAJ 
Na pewno nasi mumbajscy znajomi pamiętają Felka, który nas odwiedził swego czasu, jeżeli nie osobiście to przynajmniej z opowieści o jego sensacyjno-narkotykowej przygodzie z mumbajskimi policjantami.
Tak, tak to ten sam Felek ... wrócił do Indii i film nakręcił. Co on nie wyprawiał, kąpiel w Gangesie i spotkanie z ulicznym golibrodą to dopiero początek przygód. Musicie to zobaczyć!
Eeech Indie, co za kraj, nadal 'leczymy traumę' po zbyt długim mieszkaniu w Mumbaju a już zaczynamy kombinować kiedy tam znowu jechać...


poniedziałek, 14 września 2015

Bangkok z dziećmi

Dzieci nie lubią zwiedzać, a już szczególnie gdy żar się leje z nieba. Dlatego wszyscy którzy przyjeżdżają do Tajlandii z dziećmi oczywiście jadą nad morze, ale po drodze ‘zahaczają’  o Bangkok i z reguły chcą coś zobaczyć skoro już tam są ;-) Oczywiście są i tacy którzy jadą prosto nad morze, ale szczerze mówiąc dziwię się wtedy czemu nie wybrali Egiptu, Turcji czy czegoś innego co jest bliżej i taniej. Gdybym ja przyjechała do Tajlandii z kilkuletnią pociechą(ami) i chciała pogodzić odpoczynek na plaży z odrobiną zwiedzania w Bangkoku to co bym wybrała?

piątek, 4 września 2015

Jak nauczyciele trwonią szkolne pieniądze.

„Nauczyciele szkoły państwowej, za szkole pieniądze, organizują sobie wyjazd do ekskluzywnego hotelu gdzie nocleg kosztuje 600 zł! Jadą VIPowskimi vanami i bawią się na zakrapianej imprezie. Wycieczka odbywa się pod przykrywką zwiedzania Parku Narodowego, w rzeczywistości nauczyciele wybrali się na zakupy, głównym ich celem oprócz zabawy w hotelu było odwiedzanie centrów handlowych.” Tak mogłoby wyglądać  doniesienie dziennikarskie w jakiejś polskiej gazecie lub telekspresie.  Ależ byłby skandal! Wspaniała pożywka dla polskich dziennikarzy.
Tymczasem w Tajlandii to norma, która nie wzbudza żadnego zainteresowania. 

środa, 26 sierpnia 2015

Pechowa kapliczka ERAWAN

Kapliczka Erawan w Bangkoku zrobiła się ostatnio sławna z powodu wybuchu bombowego z 17 sierpnia. W tajskiej telewizji codziennie możemy oglądać na zmianę modlących się koło kapliczki oraz podejrzanego osobnika (podobno sprawcę wybuchu lub może głównego kozła ofiarnego) w żółtej koszulce, którego nagrano w pobliżu kapliczki.
Miejsce to zawsze było tłumnie odwiedzane przez Tajów oraz turystów, natomiast teraz stało się jeszcze sławniejsze.


wtorek, 18 sierpnia 2015

Tajlandia na drugi dzień po ataku terrorystycznym

„Nasza Tajlandia” wyglądała jakby nic się nie wydarzyło, może w Bangkoku jest inaczej ale u nas nawet echa nie było po wczorajszych strasznych doniesieniach. Zdjęcia w poście zupełnie nie pasują do informacji jakie obiegają świat, ale taki mieliśmy dzisiaj dzień. 
Zdziwiło nas, że najbardziej przeżywają wszystko farangi, komentują między sobą wydarzenia, wyrażają żal. Tajowie milczą, nawet w telewizji mówi się i pokazuje niewiele. Początkowo pojawiły się plotki, że szkoły będą dzisiaj zamknięte, ale dotyczyło to tylko Bangkoku. U nas w szkole nawet zaplanowane na dzisiaj imprezy odbyły się normalnie. Jak widać na zdjęciach uczniowie dobrze się bawili. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

ŚWIĄTYNIA Z BUTELEK

To kolejna mała perełka i ciekawostka dla prawdziwych podróżników, którzy chcą zobaczyć w Tajlandii coś więcej niż Bangkok i plaże.
Zachwyciła nas ostatnio świątynia którą nazwaliśmy ‘cacuszko’, tym razem znowu odkryliśmy coś niezwykłego. Tym bardziej, że to nie jedna świątynia ale cały kompleks budynków (włącznie z ubikacjami;) pokryty szklanymi butelkami. Znaleźliśmy już kiedyś w Tajlandii dom zrobiony z puszek, a tu kolejne cudo ‘Million botles temple’.

Historia świątyni zaczyna się od tego, że w 1982 r. przełożonemu (opatowi) przyśniło się niebo a w nim świątynia przyozdobiona kamieniami szlachetnymi, która w blasku słońca niebiańsko błyszczała. Zamarzyło mu się potem zrobić namiastkę tego co wyśnił. Postanowił więc zorganizować akcje społeczną i namówił całą okolice do zwożenia butelek, którymi potem pokrywano powierzchnie wszystkich budynków na terenie świątyni. Efekt NIESAMOWITY! 

środa, 12 sierpnia 2015

Tajska cisza przed burzą.

To zdanie najlepiej określa sytuacje polityczną w Tajlandii. Oczywiście żadnej burzy byśmy tutaj nie chcieli i trzymamy kciuki, żeby Tajowie nie zepsuli nam ‘naszego tajskiego raju’, ale jest niewesoło...
Burzliwy okres protestów i przepychanek politycznych trwa już kilkanaście lat. Wszystko zaczęło się od kiedy na arenę polityczną w 2001 r. wkroczył Thaksin Shinawatra.
Tajowie wydają się być jednak przyzwyczajeni do niestabilnej sytuacji, kolejne protesty, junty wojskowe i stany wojenne nie robią już na nich wrażenia. 
Najważniejszą i jedyną stabilnością oraz niezmiennością w tym kraju jest król Rama IX.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Świątynia Boga wojny w ‘strefie śmierci’, czyli historia Preah Vihear.

Zdjęcie świątyni z zastosowaniem  teleobiektywu -  od strony tajskiej.
Tym razem wybraliśmy się do miejsca, które może nie jest super urokliwe ale za to jaką ma historie! Kiedy pierwszy raz przeczytałam o tym jakie to krwawe walki toczyły się między Tajami i Kambodżanami o wzgórze z ruinami kmerskimi  wiedziałam, że musimy tam jechać . Tym bardziej, że historia jest ‘świeża’, ostatnie walki miały miejsce w 2011r. i właściwie nie wiadomo było czy świątynia jest już dostępna dla turystów czy nie?
Preah Vihear  to hinduistyczna świątynia poświęcona Śiwie (bogowi wojny), położona  na pograniczu Kambodży i Tajlandii, w Górach Dangrek. 

piątek, 31 lipca 2015

Jak zgubiliśmy się w tajskiej dżungli - Phu Pha Thoep National Park

Absolutnie nie zrobiliśmy tego celowo. Miewamy różne dziwne pomysły ale aż tacy szaleni nie jesteśmy, żeby wybrać się w nieznane i się zgubić;-) 
Rzecz się działa w Parku Narodowym w Mukdahan czyli Phu Pha Thoep National Park. Byliśmy już wcześniej w podobnym parku narodowym nad Mekongiem przy granicy z Laosem,  bardziej na południu - Pha Taem National Park i było pięknie! Zachwyceni widokami i grzybowymi formacjami skalnymi chcieliśmy zobaczyć ich więcej stąd pomysł na wycieczkę do Mukdahan.

niedziela, 26 lipca 2015

Minusy bycia wiecznie ZADOWOLONYM :-)

Plusy wszyscy znają,  są raczej oczywiste i trudno uwierzyć, że mogą być w ogóle jakieś minusy tego, że człowiek jest zadowolony. Ale jak się dłużej mieszka w kraju gdzie ludzie są zawsze zadowoleni i nigdy nie pokazują zdenerwowania, a narzekanie i wytykanie błędów jest źle widziane to okazuje się, że można  też dostrzec minusy takiego postępowania.

Oto kilka przykładów:

1. Zadowoleni kierowcy.
Najlepszym przykładem będzie pokazanie sytuacji na tajskich drogach. 

niedziela, 19 lipca 2015

PHI TA KHON – FESTIWAL DUCHÓW

To jedyny w swoim rodzaju festiwal  nazywany „Festiwalem Duchów” lub „Festiwalem Masek”, odbywa się TYLKO raz do roku  w Dan Sai (prowincja Loei).
Szykowaliśmy się na niego już od roku ;-) W tamtym roku dowiedzieliśmy się o nim za późno i nastawiliśmy się, że za rok koniecznie pojedziemy, a nie jest to blisko, od nas około 350 km ;)  
Phi Ta Khon to święto ruchome więc najpierw czekaliśmy aż pojawią się informacje kiedy dokładnie ma być. W internecie podawano dwie różne informacje i dopiero telefon do Dan Sai upewnił nas, że w roku 2015 Phi Ta Khon wypada 26 – 28 czerwca.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Głupota ludzka nie zna granic czyli moda na rozbieranie.

Czy wiecie, że dla niektórych turystów głównym celem wyjazdu do Egiptu, Kambodży czy Peru jest zrobić sobie zdjęcie swojej gołej pupy na tle zabytku i wrzucić takie zdjęcie do sieci?
Świat oszalał albo ja już taka staromodna.
Wystarczy wygooglować i można znaleźć zdjęcia nagusów pod pomnikiem Jezusa w Rio de Janeiro, wieżą Eiffla, na Wielkim Murze Chińskim czy australijskiej skale Ayers Rock. Znalazłam też Polaka, który chwali się, że zrobił sexi zdjęcia swojej dziewczynie przy piramidach w Egipcie.

niedziela, 5 lipca 2015

ŚWIĄTYNIA „CACUSZKO”

Mieszkając w Tajlandii od tak dawna jesteśmy raczej sceptycznie nastawieni do zwiedzania świątyń. Zawsze tak jest, najpierw zachwyty początkującego a potem po obejrzeniu 10 czy 20 świątyni czujemy już przesyt i trudno nas zachwycić. Kto z was jeszcze zachwyca się architekturą wchodząc do kościoła w Polsce? Musi to być jakiś wyjątkowo piękny lub oryginalny kościół, żeby zwrócił waszą uwagę. Taką właśnie  wyjątkową, oryginalną świątynie buddyjską oglądaliśmy niedawno. Trudno ją znaleźć i gdyby nie rekomendacja Sławka (który kiedyś nas odwiedził) pewno nigdy byśmy tam nie trafili. Już samo jej górskie położenie jest piękne, a potem jest coraz lepiej ;-) Chyba najlepiej sami zobaczcie.

czwartek, 25 czerwca 2015

WAY KRU czyli pokłon dla nauczyciela.

Tak w Tajlandii nazywany jest dzień nauczyciela. Jak widać na zdjęciach nazwa traktowana jest dosłownie ;-) O świętowaniu dnia nauczyciela, który wypada w czerwcu pisałam już TUTAJ. 
Dzisiaj przy tej okazji naszły mnie przemyślenia dotyczące różnic i podobieństw między uczniem tajskim i polskim.  

1. SZACUNEK DO NAUCZYCIELA 
W Tajlandii dzieci uczy się szacunku dla starszych a już szczególnie dla rodziców i nauczycieli. ‘Błogosławieństwo’nauczyciela jest  równie ważne jak rodzica. Gest ukłonu ze złożonymi jak do modlitwy rękami (WAY) jest tu normalnym gestem powitania czy przepraszania, uczeń swojego nauczyciela zawsze wita z ukłonem, nawet jak spotykamy się po szkole  ‘na mieście’. 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Jak witamy nowych nauczycieli w tajskiej szkole.

Nie chlebem i solą ale za to imprezą. Są też kwiaty i przemowy oraz, jak przystało na porządną tajską imprezę,  karaoke ;-)
Tak witamy zarówno tych, którzy rozpoczynają pracę jak i tych którzy są na rocznym stażu tzw. student – teacher. Po roku oczywiście będziemy ich żegnać w podobny sposób. W między czasie będziemy żegnać  tych co odchodzą na emeryturę, świętować jakieś awanse, które zdarzają się co roku, nie zabraknie też imprez z okazji zakończenia semestru i roku szkolnego, czy np. Christmas Party oraz wycieczek dla nauczycieli.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Jak wygląda msza w Tajlandii?

Niedawno obchodziliśmy w Tajlandii ważne święto buddyjskie Visakha Bucha upamiętniające narodziny, oświecenie i śmierć Buddy. W tamtym roku wybraliśmy się na organizowany z tej okazji Festiwal Rakiet  do Yasothonu.  KLIK  Natomiast w tym roku byliśmy na „mszy”. Nie pierwszy i nie ostatni raz mieliśmy okazje oglądać tajskie obrządki religijne, które „mszy” w naszym rozumieniu zupełnie nie przypominają. Opowieść o tym jak Buddyści się modlą należałoby zacząć od tego, że właściwie się nie modlą, ponieważ nie mają Boga. Buddyzm to ‘filozofia życia’ a nie religia, a Budda nie jest Bogiem. Nie jest wszechmogący i nie wypełni wszystkich próśb jakie składają do niego wierni. Buddyści twierdzą, że chodząc do świątyni, składając pokłony i dary oddają respekt i szacunek dla Buddy, natomiast nie modlą się, czyli nie proszą o zdrowie, o zdany egzamin, o lepszą pensje itd.  Tak przynajmniej jest teoretycznie, a co naprawdę sobie myślą oddając pokłony przed Buddą to już inna sprawa.

wtorek, 9 czerwca 2015

Tajlandia z biurem podróży, czyli co wybrać Pattaya, Rayong czy Koh Samet.

Pattaya - miejska plaża 
Tajlandia stała się modną i popularną destynacją wśród polskich turystów i podróżników. Wszyscy którzy byli już w Tunezji, Turcji, Egipcie czy w Maroku chcą teraz jechać do Tajlandii. Nic dziwnego, to piękny i ciekawy kraj  o orientalnej kulturze i kuchni,  a jednocześnie nowoczesny i dobrze zorganizowany, łatwy do podróżowania. W Azji południowo wschodniej  to dobre miejsce na rozpoczęcie podróży na własną rękę.
Jeżeli jednak ktoś nie ma odwagi zorganizować sobie taką podróż samemu pozostają biura podróży, które zalewają nas ofertami. W ofercie wyjazdów do Tajlandii lub Tajlandia + inne sąsiednie kraje z reguły mamy opcje kilku dni odpoczynku w wybranym miejscu. Najczęściej są to plaże najbliżej Bangkoku czyli Pattaya, Rayong lub Koh Samet. Byliśmy już we wszystkich trzech miejscach więc dzisiaj napisze co ja bym wybrała i dlaczego.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Wszystkie dzieci na świecie są takie same.

Give mi five!  Filipiny, Palawan

Tata wysłał mnie po wiosło ;-)  Filipiny, Palawan
# lubią się śmiać, bawić i wygłupiać ....
# chcą pomagać rodzicom - czują się wtedy ważne i potrzebne ...
# czasami próbują na siłę być dorosłe ...
# płaczą jak jest im źle ...
# uważają, że szkoła jest nudna ...
# CHCĄ BYĆ KOCHANE I SZCZĘŚLIWE!
Żeby tylko świat nie przeszkadzał im cieszyć się życiem....





czwartek, 28 maja 2015

Czy w Tajlandii nadal mamy stan wojenny?

Czy w Tajlandii nadal mamy stan wojenny?
Tak, mamy. Właśnie niedawno minęła rocznica wprowadzenia i póki co nic nie wskazuje na to, że sytuacja ma się zmienić. Rządzi nami generał a wojsko utrzymuje w kraju spokój tzn. zwolennicy partii ‘żółtych’ i ‘czerwonych’ siedzą cicho i czekają na ogłoszenie kolejnych demokratycznych wyborów. Ostatni stan wojenny (w 2006 r.) trwał półtora roku po czym wygrała po raz kolejny partia ‘czerwonych’. Rządy 'czerwonych' nie podobały się zwolennikom żółtych więc w listopadzie 2013 zaczęły się demonstracje i zamieszki. Po czym znowu ogłoszono stan wojenny, kilku ludzi zamknięto w więzieniach i teraz jest spokój.

poniedziałek, 18 maja 2015

SIEROCY BIZNES W NEPALU KWITNIE

Dzisiaj znowu będzie o Nepalu i sierocińcu. Dlaczego?
Ano dlatego, że w komentarzu pod postem o naszej pracy w sierocińcu w Kathmandu ktoś napisał „Czy to nie jest przypadkiem wasz Tamata?” i wysłał linka do artykułu o sierocym biznesie.
Historia akurat nie jest o „naszym” Tamacie ale artykuł bardzo mnie poruszył, dlatego postanowiłam o tym napisać. Właściciel sierocińca, w którym my pracowaliśmy bardzo możliwe, że jest spokrewniony z opisanym Tamatą, mają to samo nazwisko, pochodzą z tej samej wsi Darchula, obaj mieli też sierocińce w tej samej części Kathmandu – Lolitpur. W sumie to nieistotne,  takich Tamatów może tam być tysiące.
W skrócie artykuł opowiada o włoskiej wolontariuszce, która wydała ‘wojnę’ właścicielowi sierocińca w Kathmandu panu Tamata. Wojna to może duże słowo, ale skoro jak sama bohaterka pisze, grożono że ją zabiją i będąc w Nepalu ukrywała się w domach dyplomatów, to sprawa jest poważna.
Jeżeli nawet sprawa zakończy się wygraną czyli zamknięciem sierocińca pana Tamaty to i tak będzie to sukces pozorny. Panu Tamacie,  który ma ogromne ‘zaplecze’, jest więc nietykalny i tak nic nie grozi. Sprawa przycichnie a on utworzy sobie nowy sierociniec pod inną nazwą i dalej będzie prowadził sierocy biznes. Nie on pierwszy i nie ostatni.  W Nepalu już dawno odkryto, że to bardzo opłacalny biznes  więc  sierocińców przybywa jak grzybów po deszczu. 

poniedziałek, 11 maja 2015

Maszynka do zdawania prawa jazdy.

Po pół roku jeżdżenia samochodem Rajski uznał, że przydałoby się tajskie prawo jazdy. W zasadzie wszystkie znajome farangi pukały się w głowę i mówiły, a po co ci to, wystarczy zawsze mieć przy sobie „upoważnienie do poruszania się po tajskich drogach” w postaci 200 Baht  (jak potrzebne dłuższe to coś dopiszemy :)
Prawdą jest, że w ciągu pół roku przejechaliśmy około 5 tyś km i pomimo licznych kontroli tajskiej policji nawet nasze „upoważnienie” nie było potrzebne. Wystarczyło wyciągać dowód rejestracyjny, polskie prawo jazdy i parę innych dokumentów, które zawsze mam pod ręką i najlepiej mówić do siebie po polsku.  A żeby zdezorientowany policjant nie stracił twarzy należy jeszcze zapytać o drogę do miejscowości do której właśnie jedziemy. A że ja zawsze siedzę z mapą na kolanach więc pokazuje na mapę i mówię nazwę najbliższego miasta. Wtedy zadowolony z siebie policjant (mógł pomóc farangom) pokazuje nam, że prosto. My uszczęśliwieni, że już wiemy jak mamy jechać bardzo dziękujemy no i jedziemy prosto. Tak to mniej więcej zawsze wyglądało.

wtorek, 5 maja 2015

Phu Kradueng, czyli ucieczka przed upałami.

Co robić jak temperatury przekraczają 40 st? Gdzie uciekać? Najlepiej w góry, tam zawsze chłodniej.
Kwiecień i maj to najcieplejsze miesiące w Tajlandii, nawet dla nas (zaprawionych w boju) robi się czasami nie do wytrzymania. 
Pamiętam, że kiedyś będąc  w południowych Indiach, w tym okresie też uciekaliśmy w góry z powodu upałów, wtedy to były Góry Kardamonowe (Munnar).
Tym razem zaplanowaliśmy Park Narodowy Phu Kradueng oddalony od nas około 250 km. To bardzo ciekawy i NIETYPOWY Park ponieważ nie da się do niego dojechać, trzeba dojść. Dojść nie oznacza małego spacerku ale dość męczącą trasę pod górę (około 4-5 godzin).

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

TRZĘSIENIE ZIEMI - NEPAL – KATHMANDU – DURBAR

Trzęsienie ziemi w Nepalu
Matka natura znowu przypomniała nam kto tu rządzi.
Co z tego, że przewidywano, że mówiono o niewłaściwej zabudowie w stolicy Nepalu, o przeludnieniu, o tym że straty będą dużo większe niż ostatnio w 1934 roku.
Tragedia się stała ... ziemia się zatrzęsła ... tysiące ludzi zginęło.
Kathmandu
Zgodnie z tradycją, w Nepalu ojciec dzieli ziemie równo na wszystkich synów, czego skutkiem jest miejscowa zabudowa, czyli na małych skrawkach ziemi rosną w górę wielopiętrowe domy. Im większa i zamożniejsza rodzina tym wyższy dom,
Co z tego że to niezgodne z prawem budowlanym?
Kto by się przejmował jakimś prawem budowlanym. Inspektorowi da się w razie czego łapówkę i wszystko będzie dobrze. Albo i nie, jak pokazały nam ostatnie wydarzenia.

niedziela, 19 kwietnia 2015

KOH SAMET na kilkudniowy odpoczynek niedaleko Bangkoku

Wszyscy którzy przyjeżdżają na krótki pobyt do Tajlandii zwiedzają przez parę dni Bangkok a potem koniecznie jadą na jakąś wyspę lub przynajmniej plaże na lądzie. Nic dziwnego osławione wyspy i plaże tajskie koniecznie trzeba zobaczyć! Są tego warte! Z reguły mamy tylko dylemat co wybrać?
Jeżeli nasze wakacje są krótkie (10-14 dni, bo na krócej to nie warto przylatywać ;-) mamy następujące opcje:
- lecieć z Bangkoku samolotem np. na Phuket, Krabi lub Koh Samui (wychodzi oczywiście drożej)
- jechać autobusem/pociągiem, najlepiej nocnym na południe i tam coś wybrać (wersja tańsza ale trochę czasu zajmuje)
- zdecydować się na plaże blisko Bangkoku np. wyspę Koh Samet (która jest Parkiem Narodowym – wstęp kosztuje 200 Baht)

środa, 15 kwietnia 2015

SONGKRAN, czyli Śmigus Dyngus po tajsku.

Songkran czyli Buddyjski Nowy Rok to największe święto w Tajlandii. Trwa trzy dni i obchodzi się go bardzo rodzinnie, w tych dniach lepiej odpuścić sobie podróżowanie bo drogi są zakorkowane, wszyscy jadą w odwiedziny albo już wracają. Oprócz rodzinnych spotkań i odwiedzania świątyń, Songkran kojarzy się z laniem wody. I to nie małe psik, psik  delikatnie, symbolicznie żeby ciocia się nie obraziła. W Tajlandii zabawa w „śmigus dyngus” przyjmuje niewyobrażalne rozmiary, kto nie widział to nie uwierzy ;-)

wtorek, 7 kwietnia 2015

Święta, święta i po świętach, goście, goście i po gościach...

Tak można by podsumować to co u nas się ostatnio działo. Na blogu dłuuga cisza bo 'Polska' do nas przyjechała! Więc pokazywaliśmy 'Polsce' jaka piękna jest Tajlandia. 'Polsce' się podobało więc mamy nadzieje do zobaczenia gdzieś, kiedyś .... jak nie w Tajlandii to może w innym kraju Azji. Kto wie gdzie nas jeszcze poniesie ;-) Przy okazji pozdrawiamy wszystkich naszych gości, już za wami tęsknimy! Było cudownie!
Za sprawą naszych gości mieliśmy też bardzo polskie święta, był żurek, śledziki, kabanoski i inne smakołyki oraz jajka niespodzianki (?!)

piątek, 27 lutego 2015

"Moja żona Tajka"

>>On jest Anglikiem w średnim wieku, który przyjechał do Tajlandii robić niewielkie interesy. Ona, porzuciwszy najpierw rodzinne strony i rodziców wychowujących jej córeczkę, a potem źle płatną pracę w fabryce plastiku w Bangkoku, zarabia na życie w barze, do którego przychodzą faceci spragnieni rozrywek. Tam się poznają i wbrew wszystkim przeciwnościom postanawiają razem spędzić życie. Tu, w Tajlandii. Bardzo się kochają, dbają o siebie.<<

piątek, 20 lutego 2015

Szczęśliwego nowego roku - chińskiego!

Ciocia wikipedia podaje, że 14% mieszkańców Tajlandii ma pochodzenie chińskie nic więc dziwnego, że świętuje się tutaj wiele tradycji chińskich, a Chiński Nowy Rok trudno nie zauważyć. Obchodziliśmy go nawet w naszej szkole.
Według chińskiego kalendarza zaczęliśmy rok kozy, dokładnie drewnianej kozy, lub owcy jak czasami piszą.
Podobno Koza według horoskopu chińskiego to artystka, która kocha kontakt z naturą, to również najbardziej kobiecy znak. Czyli rok ten będzie taki jak typowa kobieta: emocjonalny, delikatny i łagodny. Poza tym Kozy mają niezwykłe szczęście mogą np. dostać majątek jako spadkobiercy, mogą zostać obdarowani kosztownymi upominkami, potrafią wzbudzić zainteresowanie bogatych sponsorów. Nawet jeżeli upadają, to zwykle na poduszkę podsuniętą przez życzliwą osobę.
Tego wszystkiego Wam życzę w nowym chińskim roku ;-)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Szkolne szaleństwo walentynkowe w tym roku nas ominęło.

Kartki walentynkowe zrobione na lekcji ang.
Bynajmniej NIE dlatego, że go nie było. Jak pisaliśmy wielokrotnie Tajowie uwielbiają się bawić i świętować, a każdy powód jest dobry, żeby NIE było lekcji. Walentynki są równie dobrym powodem, nawet lepszym niż Christmas, patrząc na rozpiętość zabawy. Najważniejszą rzeczą do zrobienia w tym dniu  NIE jest przekazanie kartki 'walentynkowej' lubemu lub ukochanej tylko obklejanie się serduszkowymi naklejkami lub przyczepianie do ubrań cukierków najlepiej w papierku różowym lub czerwonym. Im więcej masz na sobie takich gadżetów tym lepiej, czujesz się bardziej kochany albo coś?

poniedziałek, 9 lutego 2015

5 lat na emigracji, czyli nasza mała rocznica.

Dokładnie 7 lutego 2010 r. wyjechaliśmy z Polski i jak do tej pory nie wróciliśmy ;-) Można to więc nazwać emigracją, a ten dzień małą rocznicą.
Fakt powyższy natchnął mnie do przemyśleń i rozmyśleń w stylu czy warto było, co by było gdyby było itd... Dziwnym zbiegiem okoliczność w ostatnich dniach wpadały mi w ręce, a bardziej w oko artykuły o emigrantkach:
- najpierw artykuł z Gazety Wyborczej pt. "Co powiedziałabym sobie samej przed emigracją?". Gdzie Agnieszka (4,5 lata w Meksyku) wymienia 20 porad dotyczących emigracji. 
Moja siostra  (wiele, wiele lat poza Polską) stwierdziła, że u niej było i jest inaczej ;-) Ja z wieloma punktami się utożsamiałam, część natomiast w ogóle mi nie pasowała.
- potem post Pauliny (3,5 lata USA) o jej przemyśleniach.

wtorek, 3 lutego 2015

Jak wygląda piekło?

Piekielne parki rzeźb w Tajlandii w sumie mnie zadziwiają, bo zgodnie z filozofią (celowo nie używam słowa religią) buddyjską Tajowie nie wierzą w piekło. W Buddyzmie za dobre czy złe uczynki czeka cię odpowiednia karma w nowym życiu, po reinkarnacji. Nie mówi się tutaj “Bóg ci to wynagrodzi, albo czeka cię kara boska”, bo według tej filozofii Boga nie ma (Budda nie jest Bogiem), a twoje obecne życie decyduje kim będziesz w przyszłym wcieleniu. Skąd więc takie okropne sceny przedstawiające jakieś tajskie piekło. Czy aż tak źle ma być w tym przyszłym życiu?

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Czego NIE jemy w Tajlandii czyli "azjatyckie przysmaki" ;-0

Jedną z atrakcji podróżowania jest odkrywanie nowych smaków. Oboje uwielbiamy próbować lokalne potrawy kraju, w którym jesteśmy. Nawet nauczyliśmy się gotować (z dobrym skutkiem;-) indyjskie czy tajskie potrawy. Nasza kuchnia po 3 latach mieszkania w Indiach i 2 latach w Tajlandii nigdy nie będzie już taka sama ;-)
Ale nie wszystko jest dla nas do zaakceptowania i zajadania ;-)
Dzisiaj będzie o "azjatyckich potrawach", których przełknąć nie możemy. Niektóre owszem próbowaliśmy, inne na sam widok nas otrząsają.