środa, 15 kwietnia 2015

SONGKRAN, czyli Śmigus Dyngus po tajsku.

Songkran czyli Buddyjski Nowy Rok to największe święto w Tajlandii. Trwa trzy dni i obchodzi się go bardzo rodzinnie, w tych dniach lepiej odpuścić sobie podróżowanie bo drogi są zakorkowane, wszyscy jadą w odwiedziny albo już wracają. Oprócz rodzinnych spotkań i odwiedzania świątyń, Songkran kojarzy się z laniem wody. I to nie małe psik, psik  delikatnie, symbolicznie żeby ciocia się nie obraziła. W Tajlandii zabawa w „śmigus dyngus” przyjmuje niewyobrażalne rozmiary, kto nie widział to nie uwierzy ;-)

To był nasz pierwszy Songkran który spędziliśmy w Tajlandii, tak się składało, że do tej pory w tym czasie szwendaliśmy się gdzieś po świecie.
Przed Songkranem zapowiedzią tego co nas czeka były stragany we wszystkich sklepach z odpowiednią ‘bronią wodną’. Nasze małe psikawki dyngusowe lub pistoleciki na wodę przy tym wszystkim to ‘pikuś’. 



Wszyscy nas ostrzegali, że najlepiej w tym czasie zrobić  zapasy na trzy dni i nie ruszać się z domu, w przeciwnym razie będziemy zlani wodą od stóp do głów.  No więc walczyliśmy trochę z chęcią przeżycia Songkranu oraz niechęcią bycia oblewanym strugami wody. Co prawda warunki klimatyczne (kwiecień to najcieplejszy miesiąc w Tajlandii) sprzyjają takim zabawom, ale kolejne kubły wody na głowie mogą być męczące... 
Na samochód wsiada tyle osób ile się zmieści a w środku beczka z wodą...
No ale ‘raz kozie śmierć’ jedziemy! Na szczęście nasze ‘dwukołowe rumaki’ zostawiliśmy w domu i pojechaliśmy samochodem.  Przyznaje bez bicia, że NIE wysiadłam z samochodu ;-) Na rowerze chyba bym tego nie przeżyła ;-) To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Wzdłuż ulic mieszkańcy przygotowali wielkie beczki lub czasami baseny wypełnione wodą i każdy przejeżdżający otrzymywał prysznic. Oprócz tego po ulicach krążyły ‘trucki’ zapakowane po brzegi pasażerami oraz beczkami z wodą, którą oczywiście oblewano wszystko dookoła. Właściwie na ulicach odbywała się nieustanna walka wodna, ci z samochodów na tych stojących z boku, a tamci nie pozostawali dłużni ;-)
Przy ulicy basen wypełniony wodą ...
Ale to jeszcze nie koniec, w miejskim parku straż pożarna przez 3 dni non stop oblewała wszystkich z węży strażackich. Ustawione były również olbrzymie baseny, do których można było wskoczyć.  A jakby tego było mało, dodatkową atrakcją były sikawki z pianą i oczywiście tłum ludzi bawiący się w pianie. Przy tym wszystkim scena, koncert, muzyka na żywo, więc publiczność oblewana wodą bawiła się na całego. Istne szaleństwo!

Po pierwszych wrażeniach oglądanych z samochodu, na drugi dzień zdecydowaliśmy, że w Songkran nie można pozostać suchym więc ruszyliśmy w sam środek zabawy. Zdecydowaliśmy tylko, że wybierzemy się po zmroku, może nie wszyscy zauważą, że ‘biali’ też się bawią ;-)

Dodam jeszcze, że nasze miasteczko nie było wyjątkiem w świętowaniu Songkran, tak się dzieje w całej Tajlandii ;-)












Tylko się przymierzałam ;-) Z wężami strażackimi i tak bym nie wygrała ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz