poniedziałek, 16 lutego 2015

Szkolne szaleństwo walentynkowe w tym roku nas ominęło.

Kartki walentynkowe zrobione na lekcji ang.
Bynajmniej NIE dlatego, że go nie było. Jak pisaliśmy wielokrotnie Tajowie uwielbiają się bawić i świętować, a każdy powód jest dobry, żeby NIE było lekcji. Walentynki są równie dobrym powodem, nawet lepszym niż Christmas, patrząc na rozpiętość zabawy. Najważniejszą rzeczą do zrobienia w tym dniu  NIE jest przekazanie kartki 'walentynkowej' lubemu lub ukochanej tylko obklejanie się serduszkowymi naklejkami lub przyczepianie do ubrań cukierków najlepiej w papierku różowym lub czerwonym. Im więcej masz na sobie takich gadżetów tym lepiej, czujesz się bardziej kochany albo coś?
Poza tym może to i lepiej bo gdyby zaczęła się analiza kto kogo kocha i kto komu wręcza 'walentynkę' to można by się w tym pogubić. Wiadomo, w Tajlandii obowiązuje całkowita tolerancja odmienności wszelakich więc np. jeden ladyboy (chłopak, który myśli, że jest dziewczyną) może zakochać się w dziewczynie a inny w chłopaku. "Boydoley" (słowotwórczość własna:-) czyli dziewczyna , która myśli, że jest chłopakiem podobnie, poza tym zwykła dziewczyna też może zakochać się w dziewczynie, a zwykły chłopak, który jest gejem zakocha się w chłopaku. Czy wy to ogarniacie .... bo ja nie:-) Niech się więc lepiej wszyscy obklejają serduszkami.
Taka zabawa trwa cały dzień, więc lekcji, a jakże, nie ma. Bo i po co, najważniejsze to dobrze się bawić. Oczywiście obklejanie dotyczy również nauczycieli, szczególnie farangów, najpopularniejszym hasłem tego dnia staje się 'Teacher I love you!' Wszystko to przeżyliśmy w tamtym roku, ale byliśmy tak zaskoczeni 'zabawą w wyklejanki', że nawet aparatu nie mieliśmy.
W tym roku znowu zdjęć nie ma, ponieważ pojechaliśmy sobie w tym czasie na nasze 'małe wakacje' do Rayong odwiedzić przyjaciół z Polski, którzy spędzali tam 3 dni. Przemierzyliśmy 600 km w jedną stronę (+ 600 w drugą;-) aby nacieszyć się spotkaniem. Po 5 latach na emigracji takie spotkania są bezcenne, a to dopiero początek. W tym roku nie jedziemy do Polski ponieważ Polska do nas przyjeżdża :-) Z czego się ogromnie cieszymy i wszystkich obkleimy serduszkami!
Wracając do 'walentynek', spędziliśmy je bardzo miło i przyjemnie na plaży, a 'nocne Polaków rozmowy' ciagnęły się i ciagnęły ...
PS. Obiecuję sobie i czytelnikom, że za rok zrobimy mnóstwo zdjęć w czasie szkolnego szaleństwa walentynkowego:-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz