sobota, 9 czerwca 2012

No i przyszedł monsun.

Zawsze zadziwiało mnie to, że na pytanie kiedy zaczyna się pora deszczowa Hindusi udzielają bardzo precyzyjnej odpowiedzi:
- na Kerali – 1 czerwca
- na Goa – 3 czerwca
- w Mumbaju – 6 czerwca.
W tym roku postanowiłam sprawdzić czy rzeczywiście 6 czerwca zacznie padać... no i zaczęło!
Najpierw tylko trochę pokropiło, ale już 7 czerwca lunęło tak, ze woda popłynęła ulicami. Co ciekawe ten pierwszy deszcz po ośmiu miesiącach suszy i majowych upałach witany jest bardzo radośnie. Ludzie wychodzą na ulice i wiwatują. Nasza znajoma Rupaly zapytała nas czy nie chcemy z nią „pomoknąć na deszczu”. To podobno przynosi szczęście...jak się zmoknie przy pierwszym deszczu.  My jednak nie byliśmy zainteresowani;-)
 Monsun to ulewny, długotrwały deszcz  i taki na pewno jeszcze do nas zawita, ale na razie pora deszczowa jest bardzo przyjemna. Deszcz przyniósł orzeźwienie i lekkie ochłodzenie (czyt. trochę mniejsze upały). Codziennie przez jakiś czas pada i niebo jest przeważnie zachmurzone.
Psychicznie jesteśmy przygotowani  na kilkudniowe ulewne deszcze, które zamieniają ulice w rzeki. I to wcale nie oznacza klęski żywiołowej. Zdarzało nam się już w tamtym roku chodzić po takich ulicach rzekach. Np. kiedy autobus się zatrzymuje na przystanku i masz dwa wyjścia albo wchodzisz do wody, która sięga kolan, albo nie wysiadasz tylko jedziesz dalej... To nas jeszcze czeka.
Mimo deszczu w Mumbaju nadal jest gorąco. Jak już kiedyś pisaliśmy w Indiach są trzy pory roku:
- pora gorąca (od października do marca, nazywana sezonem turystycznym)
- pora bardzo gorąca (od czerwca do września, nazywana też deszczową)
- pora super gorąca (kwiecień – maj)
Tak więc właśnie skończyła się pora super gorąca i zaczęła bardzo gorąca i mokra.
Rady dla wszystkich, którzy w tym czasie wybierają się do Indii:
- uzbroić się w parasolki
- najlepsze obuwie na ta porę to klapki czyli tu wleci, tam wyleci.

PS. Dla wyjaśnienia i sprostowania nadal siedzimy sobie w Mumbaju,  a te ostatnie wpisy to tylko dlatego, że zebrało nas na wspomnienia... Do tematu wspomnień, czyli z pamiętnika podróżnika, jeszcze trochę powrócimy...

1 komentarz:

  1. :), klapki faktycznie najpraktyczniejsze - najszybciej wyschną :)i dokładność godna szwajcarskiego zegarka :)

    OdpowiedzUsuń