środa, 8 sierpnia 2012

Rajscy polecają - Hampi czyli Vijayanagara.


Wszystkich, którzy spędzają parę dni na Goa zachęcamy, żeby wybrali się na wycieczkę do Hampi. To jedno z najciekawszych miejsc jakie widzieliśmy w Indiach. Wśród olbrzymich głazów i skał – piękne zabytki, świątynie i królewskie pałace, a raczej pozostałości po nich. Nawet wśród ruin widać jeszcze minioną wielkość, piękno i kunszt dawnych mistrzów.
Do Hampi można dojechać autobusem z Goa (każde biuro turystyczne oferuje sprzedaż biletów), albo taniej pociągiem z Margao do Hosped  i dalej do Hampi autobusem, stopem lub rikszą. Trzeba tylko pamiętać, żeby kupić wcześniej bilet, najlepiej tam i z powrotem. Na wycieczkę trzeba przeznaczyć co najmniej 2 dni.
Świątynia Wirupakszy
Hampi to małe miasteczko, wypełnione turystami, gdzie znalezienie noclegu w rozsądnej cenie nie stanowi problemu. Lokalna społeczność, jak to zwykle bywa w takich miejscach, żyje z turystów, więc uwaga na naciągaczy;-)
Bardzo nam się spodobała między innymi wieczorna atmosfera tej mieścinki. Życie toczy się wokół cały czas funkcjonującej, górującej nad wszystkim świątyni Wirupakszy. Mnóstwo straganów, sklepików, pamiątek, barów, restauracyjek,  a w świątyni słoń, który pobłogosławi cię kładąc trąbę na twojej głowie, a potem  trąbą odbierze zapłatę. Pobłogosławieni przez słonia spacerowaliśmy potem od straganu do straganu próbując różnych przekąsek: papryczki chili w cieście, kalafior opiekany z przyprawami (tak mocno doprawiony, że nie czuć kalafiora) i nasze ulubione onion badżi czyli cebula w cieście.
Ale nie po to przyjeżdża się do Hampi, żeby próbować  ulicznego jedzenia.
Najważniejsze to zobaczyć pozostałości Miasta Zwycięstwa. Ruiny XIV-wiecznej stolicy Imperium Vijayanagara obecnie zajmują ok. 26 km kwadratowych.  Jako, że teren olbrzymi są różne możliwości zwiedzania:
-wynająć riksze z kierowcą, który obwiezie i wszystko pokaże
-dla wytrwałych - wynająć rowery i zaliczyć przyjemne z pożytecznym
- wynająć skuter czyli wersja  bardziej komfortowa  i relaksująca.
Królewski basen
My skorzystaliśmy z 3 opcji (wynajęcie skutera na cały dzień 350Rs – około 22zł).
Cały obszar można podzielić na dwie części:
- dzielnicę świątynną, z pozostałościami setek świątynek oraz wielką świątynią Wirupakszy
- dzielnicę rządową, z pałacami, haremem, ruinami budynków rządowych, basenem królowej, słynnymi stajniami dla słoni i kilkoma wieżami strażniczymi.
Miasto przeżywało swój złoty wiek aż  do połowy XVI wieku, kiedy to zostało najechane i doszczętnie zniszczone przez wojska z muzułmańskiej północy. Ponoć ruiny płonęły pół roku po zdobyciu miasta. Dlatego poza  ruinami niewiele budynków pozostało z tego pięknego miasta.  Z większości budynków rządowych zostały jedynie platformy, na których wznosiły się kiedyś pałace. Nieco lepiej oparła się najazdowi i zniszczeniom dzielnica świątynna. Szczególnie budynki wokół świątyni Wirupakszy ocalały. Przetrwał bazar, na którym do dzisiaj handlują okoliczni mieszkańcy, domostwa oraz sama świątynia.
Platforma po królewskim pałacu
Nieliczne pozostałości znajdują się też po drugiej stronie rzeki, którą można pokonać tylko za pomocą łodzi. Próbowano tu nawet budować jeden most, ale cały czas jest niedokończony, a może już zburzony?
Przy tym właśnie zniszczonym moście kwitnie przemysł przewozowy. Łódeczkami zrobionymi z liści bambusa, pokrytymi smołą cały czas przewozi się ludzi, krowy, motory, jednym słowem wszystko co się zmieści. Te prymitywne łupiny z bambusa po jednej takiej przeprawie nabierają wody mniej więcej po kostki i trzeba potem ją wylewać. 
Mieliśmy okazje tego doświadczyć.  Po drugiej stronie rzeki można zobaczyć między innymi Świątynie Kobry, w sumie w porównaniu z tym co już widzieliśmy nic ciekawego, ale skusiliśmy się na wyprawę. Zrobiliśmy tylko jeden podstawowy błąd, nasz wypożyczony skuter nie popłynął z nami  i w nieznośnym  upale pokonaliśmy piechotą prawie dwa kilometry, słysząc ciągle, że tylko 5 min drogi. Za to z powrotem złapaliśmy stopa i do rzeki dotarli na ciężarówce zapakowanej gruzem.
Hampi będę też pamiętać jako miejsce gdzie po raz pierwszy i chyba ostatni podjęłam próby nauczenia się jazdy na skuterze. Drogi wiejskie, puste, więc nawet mi się spodobało i jak już poczułam się całkiem pewnie postanowiłam skręcić… no i pomyliłam  jedno pokrętło z drugim… co skończyło się upadkiem i potłuczeniem. Nieprzyjemności z oddawaniem skutera Adam wziął na siebie. W takiej chwili jeszcze bardziej doceniam, że jesteśmy razem, kto by się o mnie tak troszczył, przynosił lód na zimne okłady, martwił się i pocieszał…
Przeprawa łódką z bambusa

Po każdej przeprawie przewoźnik wylewa wodę.







5 komentarzy:

  1. super! napewno sie tam wybiore:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie Hampi, to drugie najciekawsze miejsce po Varanasi. Atmosfera tego miejsca - niepowtarzalna.
    Jedno z niewielu miejsc w Indiach, gdzie w niezwykle ciekawym otoczeniu możecie przez chwilę nacieszyć się ciszą, nie będąc popychany przez tysiące turystów i lokalsów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleksanda! ta twoja wyprawa to juz chyba całkiem nie długo? Mumbaj tez planujesz odwiedzić?

    OdpowiedzUsuń
  4. A za to ja z koleżanką wybieramy się służbowo do Mumbaju na 2 tygodnie i to już w tą sobotę. czasu na zwiedzanie będziemy miały jedynie 1 weekend, ewentualnie wieczory. co warto w tak krótkim czasie zobaczyć w Mumbaju lub okolicach?

    OdpowiedzUsuń
  5. O tym co ciekawego polecamy w Mumbaju pisaliśmy tutaj:
    http://rajscy.blogspot.com/2012/01/mumbai-i-my.html

    OdpowiedzUsuń