Wszystkich, którzy spędzają parę dni na Goa zachęcamy,
żeby wybrali się na wycieczkę do Hampi. To jedno z najciekawszych miejsc jakie
widzieliśmy w Indiach. Wśród olbrzymich głazów i skał – piękne zabytki, świątynie
i królewskie pałace, a raczej pozostałości po nich. Nawet wśród ruin widać
jeszcze minioną wielkość, piękno i kunszt dawnych mistrzów.
Do Hampi można dojechać autobusem z Goa (każde biuro
turystyczne oferuje sprzedaż biletów), albo taniej pociągiem z Margao do Hosped
i dalej do Hampi autobusem, stopem lub
rikszą. Trzeba tylko pamiętać, żeby kupić wcześniej bilet, najlepiej tam i z
powrotem. Na wycieczkę trzeba przeznaczyć co najmniej 2 dni. Świątynia Wirupakszy |
Hampi to małe miasteczko, wypełnione turystami, gdzie znalezienie
noclegu w rozsądnej cenie nie stanowi problemu. Lokalna społeczność, jak to
zwykle bywa w takich miejscach, żyje z turystów, więc uwaga na naciągaczy;-)
Bardzo nam się spodobała między innymi wieczorna
atmosfera tej mieścinki. Życie toczy się wokół cały czas funkcjonującej,
górującej nad wszystkim świątyni Wirupakszy. Mnóstwo straganów, sklepików,
pamiątek, barów, restauracyjek, a w świątyni
słoń, który pobłogosławi cię kładąc
trąbę na twojej głowie, a potem trąbą
odbierze zapłatę. Pobłogosławieni przez słonia spacerowaliśmy potem od straganu
do straganu próbując różnych przekąsek: papryczki chili w cieście, kalafior
opiekany z przyprawami (tak mocno doprawiony, że nie czuć kalafiora) i nasze
ulubione onion badżi czyli cebula w cieście.
Ale nie po to przyjeżdża się do Hampi, żeby próbować ulicznego jedzenia.
Najważniejsze to zobaczyć pozostałości Miasta Zwycięstwa.
Ruiny XIV-wiecznej stolicy Imperium Vijayanagara obecnie zajmują ok. 26 km
kwadratowych. Jako, że teren olbrzymi są
różne możliwości zwiedzania:
-wynająć riksze z kierowcą, który obwiezie i wszystko
pokaże
-dla wytrwałych - wynająć rowery i zaliczyć przyjemne z
pożytecznym
- wynająć skuter czyli wersja bardziej komfortowa i relaksująca.
Królewski basen |
My skorzystaliśmy z 3 opcji (wynajęcie skutera na cały
dzień 350Rs – około 22zł).
Cały obszar można podzielić na dwie części:
- dzielnicę świątynną, z pozostałościami setek świątynek
oraz wielką świątynią Wirupakszy
- dzielnicę rządową, z pałacami, haremem, ruinami
budynków rządowych, basenem królowej, słynnymi stajniami dla słoni i kilkoma wieżami
strażniczymi.
Miasto przeżywało swój złoty wiek aż do połowy XVI wieku, kiedy to zostało najechane i doszczętnie zniszczone przez wojska z muzułmańskiej
północy. Ponoć ruiny płonęły pół roku po zdobyciu miasta. Dlatego poza ruinami niewiele budynków pozostało z tego
pięknego miasta. Z większości budynków
rządowych zostały jedynie platformy, na których wznosiły się kiedyś pałace.
Nieco lepiej oparła się najazdowi i zniszczeniom dzielnica świątynna.
Szczególnie budynki wokół świątyni Wirupakszy ocalały. Przetrwał bazar, na
którym do dzisiaj handlują okoliczni mieszkańcy, domostwa oraz sama świątynia.
Platforma po królewskim pałacu |
Nieliczne pozostałości znajdują się też po drugiej stronie
rzeki, którą można pokonać tylko za pomocą łodzi. Próbowano tu nawet budować
jeden most, ale cały czas jest niedokończony, a może już zburzony?
Przy tym właśnie zniszczonym moście kwitnie przemysł
przewozowy. Łódeczkami zrobionymi z liści bambusa, pokrytymi smołą cały czas
przewozi się ludzi, krowy, motory, jednym słowem wszystko co się zmieści. Te
prymitywne łupiny z bambusa po jednej takiej przeprawie nabierają wody mniej
więcej po kostki i trzeba potem ją wylewać.
Mieliśmy okazje tego doświadczyć. Po drugiej stronie rzeki można zobaczyć między
innymi Świątynie Kobry, w sumie w porównaniu z tym co już widzieliśmy nic
ciekawego, ale skusiliśmy się na wyprawę. Zrobiliśmy tylko jeden podstawowy
błąd, nasz wypożyczony skuter nie popłynął z nami i w nieznośnym upale pokonaliśmy piechotą prawie dwa kilometry,
słysząc ciągle, że tylko 5 min drogi. Za to z powrotem złapaliśmy stopa i do
rzeki dotarli na ciężarówce zapakowanej gruzem.
Hampi będę też pamiętać jako miejsce gdzie po raz
pierwszy i chyba ostatni podjęłam próby nauczenia się jazdy na skuterze. Drogi
wiejskie, puste, więc nawet mi się spodobało i jak już poczułam się całkiem
pewnie postanowiłam skręcić… no i pomyliłam jedno pokrętło z drugim… co skończyło się upadkiem
i potłuczeniem. Nieprzyjemności z oddawaniem skutera Adam wziął na siebie. W
takiej chwili jeszcze bardziej doceniam, że jesteśmy razem, kto by się o mnie tak troszczył, przynosił lód na zimne okłady, martwił się i pocieszał…
Przeprawa łódką z bambusa |
super! napewno sie tam wybiore:)
OdpowiedzUsuńDla mnie Hampi, to drugie najciekawsze miejsce po Varanasi. Atmosfera tego miejsca - niepowtarzalna.
OdpowiedzUsuńJedno z niewielu miejsc w Indiach, gdzie w niezwykle ciekawym otoczeniu możecie przez chwilę nacieszyć się ciszą, nie będąc popychany przez tysiące turystów i lokalsów.
Aleksanda! ta twoja wyprawa to juz chyba całkiem nie długo? Mumbaj tez planujesz odwiedzić?
OdpowiedzUsuńA za to ja z koleżanką wybieramy się służbowo do Mumbaju na 2 tygodnie i to już w tą sobotę. czasu na zwiedzanie będziemy miały jedynie 1 weekend, ewentualnie wieczory. co warto w tak krótkim czasie zobaczyć w Mumbaju lub okolicach?
OdpowiedzUsuńO tym co ciekawego polecamy w Mumbaju pisaliśmy tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://rajscy.blogspot.com/2012/01/mumbai-i-my.html