Kasia z
Zielonej Góry razem z silną ekipą w składzie Grzesiek + Bartek wybrali się do
Indii celowo w czasie monsunu, bo ... jest chłodniej. Oprócz deszczu Kasia
spodziewała się większej „masakry” niż w jakimkolwiek innym zwiedzanym przez nią kraju i tak było! Ale
podobało się, było super, tylko (jak twierdzi) Indie trzeba czuć, nie są dla wszystkich!
Rada: nie należy nikogo namawiać na Indie, trzeba samemu chcieć tu przyjechać.
1. Czy to
była twoja pierwsza podróż do Indii? Skąd pomysł, żeby tu przyjechać? Jakie
były twoje oczekiwania?
Pierwsza i
nie ostatnia ;-) Zawsze
wiedziałam, że muszę tu przyjechać, Indie były w moim Top 5, tak naprawdę nigdy
nie zastanawiałam się dlaczego. Chyba zawsze mnie coś ciągnęło na wschód a po
kilkumiesięcznej wyprawie do Azji Południowo-Wschodniej po prostu wiedziałam,
że Indie muszą być moją następną destynacją.
Spodziewałam
się większej niż gdziekolwiek indziej „masakry” i tak też było.
2. W jakim
okresie byłaś w Indiach, czy to był dobry czas na zwiedzanie?
Spędziliśmy w
Indiach niestety tylko dwa tygodnie, w drugiej połowie sierpnia – środek pory
monsunowej. Świadomie zdecydowaliśmy się na ten okres, jest wtedy raczej
pochmurno, nie ma palącego słońca ani temperatur przekraczających 45 stopni;)
Jak dla mnie dobra pora na zwiedzanie, chociaż i tak bardzo, baaardzo gorąco.
Przez 15 dni deszcz raz pokrzyżował nam plany i jeden dzień w Jaipurze
musieliśmy spędzić w pokoju. W pozostałe dni padało może 15-30 minut dziennie,
co w niczym nie przeszkadzało, wystarczy mieć parasolkę.
3. Jakie
miejsca zwiedziłaś, które z nich mogłabyś polecić, które nie warte są
oglądania? Określ ranking swoich destynacji.
Wylądowaliśmy
w Varanasi, stamtąd pojechaliśmy pociągiem do Agry, później już autobusem do
Dausy, Jaipuru, Jodhpuru i na koniec, znowu pociągiem do Bombaju. O Jaipurze nie
mogę powiedzieć słowa, ponieważ to właśnie tam dopadł nas monsun, z pozostałych
5-ciu miejsc ciężko stworzyć ranking, ponieważ każde jest inne:
a) Varanasi – mocne uderzenie jak na
pierwszy kontakt z Indiami. Niby o tym słyszeliśmy i pojechaliśmy tam
całkiem świadomie, ale jednak czytać na forum a doświadczyć na własnej
skórze to co innego. Upał straszny, syf, smród, pełno porzuconych krów
(czasami blokowały nam wejście do hotelu), tysiące bezdomnych, wychudzonych ludzi, trupy w
Gangesie, inny świat. Ciężko to ogarnąć, nie polecam osobom zanadto wrażliwym
b) Agra – polecam. Mimo, że większość osób
nam odradzało, zostaliśmy tam o jeden dzień dłużej. Taj Mahal zrobiło na
mnie duże wrażenie, zwłaszcza moment przejścia przez pierwszą bramę. Fort
odpuściliśmy ale zrobiliśmy sobie fajny spacer wzdłuż rzeki. Już dwa kroki od centrum
zaczynają się wioski, można się przejść i poobserwować życie ludzi poza
miastem.
c) Dausa – lekko zmęczeni turystami w Agrze
zdecydowaliśmy, że wysiądziemy z autobusu relacji Agra - Jaipur w możliwie
najmniejszej miejscowości w której będzie przynajmniej jeden hotel i
o nie ma o nim słowa w Lonely Planet. Strzał w
dziesiątkę, rzuciliśmy plecaki i poszliśmy na spacer w stronę świątyni na
wzgórzu. Z minuty na minutę oblepiało nas coraz więcej dzieci, wszyscy
przemili i uśmiechnięci. W drodze na górę dopadł nas monsun, więc razem z
naszymi nowymi przyjaciółmi;) schowaliśmy się pod bramą. Dwie godziny
spędzone na 10 metrach kwadratowych z gromadką dzieci, z których nikt nie
mówił po angielsku – bezcenne wspomnienie.
d) Jaipur – widzieliśmy tylko w nocy, bo w
dzień lało
e) Jodhpur – super! Piękne widoki, fort i
świątynia. Osobiście nie przepadam za zabytkami ale Jodhpur naprawdę warto
zobaczyć choćby ze względu na ładne widoki
f) Bombaj – kolos. Spędziliśmy tu niecałe 4
dni a ja czuję, że nie zobaczyliśmy praktycznie nic. No ale nawiązaliśmy
nowe znajomości ;-)
4. Plusy i
minusy Indii. Co ci się tutaj podobało a co nie?
Ludzie - jak
dla mnie wielki plus. Wszyscy są zainteresowani i pytają „skąd jesteś, na jak
długo przyjechałeś, jak ci się podoba…” W sumie każdy pyta o to samo ale
wszyscy ( z wyjątkiem riksiarzy) wydają się być szczerze zainteresowani.
Podczas kilkunastogodzinnej podróży w sleeper class ponaliśmy pół przedziału ;-) Brakuje mi tego w Polsce.
Krowy blokujące wejście do hotelu |
5. Co powiesz
o indyjskiej kuchni? Które potrawy szczególnie przypadły ci do gustu?
Początkowo
baliśmy się eksperymentować, ja bardziej, chłopcy mniej;) Starałam się unikać
jedzenia na ulicy, co później okazało się błędem. Z czasem zaczęliśmy pomału
próbować wszystkiego i żałowałam, że nie jedliśmy tak od początku. Nie jestem w
stanie przypomnieć sobie nazw, wszystko strasznie ostre i często smażone na
głębokim oleju ale wniosek jeden – kuchnia indyjska to wiele więcej niż curry z
ryżem. Szczególnie polecam kaczori (uliczna przekąska), masala dosa…
6. Jak
poruszałaś się po Indiach? Jak oceniasz środki transportu (ceny, dostępność,
punktualność)?
Większe trasy
pokonywaliśmy pociągiem, mniejsze autobusami. Pociągi polecam w 100%, my
wybraliśmy sleeper class. Bilety kupiliśmy przez Internet już kilka tygodni
wcześniej i wszystko poszło gładko i sprawnie. Na wagonie wisiała lista z
naszymi nazwiskami a jeśli
się zarezerwuje środkowe lub górne łóżko to najprawdopodobniej nikt się nie
dosiądzie. W pociągu, jak zresztą wszędzie indziej wszyscy mili i uprzejmi,
catering 24 godziny na dobę, naprawdę super.
Autobusy
mniej wygodne i mniej punktualne
ale jeśli ktoś nie nastawia się na szybkie zwiedzanie w stylu japońskim to
autobusy też są ciekawym doświadczeniem. Na krótsze trasy nie trzeba nawet
sprawdzać rozkładu, po prostu przychodziliśmy na dworzec i zawsze ktoś akurat
jechał w naszym kierunku.
7. Jakich rad
możesz udzielić osobom wybierającym się do Indii po raz pierwszy.
Myślę, że
osoby które wybierają się do Indii, wiedzą, że chcą tam pojechać. Nie polecam
namawiania nikogo na Indie, ja byłam i jestem bardzo zadowolona ale wiem, że ¾
moich znajomych wróciłaby zawiedziona. Indie trzeba czuć, nie są dla
wszystkich.
8. Czy
planujesz kolejną podróż do Indii? Co tym razem chcesz zobaczyć?
Wrócę na
pewno, dwa tygodnie to zdecydowanie za mało. Najchętniej wróciłabym na kilka
miesięcy i przejechała cały kraj pociągiem…. A tak realnie to na pewno kiedyś
pojadę na Goa + południowe Indie i może Himalaje, z chęcią wróciłabym na dłużej
do Rajasthanu…
Świetny wywiad. Fajnie tak poczytać o wrażeniach kogoś kto tam był i tak chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami. Więcej takich wpisów ;)
OdpowiedzUsuńBędą, będą, jeden już czeka w kolejce a następne są w planach.
OdpowiedzUsuńChyba jestem w tych 3/4 ludzi, którzy by raczej sami się nie wybrali do Indii, no może z wyjątkiem Goa, ale wywiad bardzo ciekawy, to się nazywa żyłka podróżnicza. Gratulacje i powodzenia w kolejnych podróżach :)
OdpowiedzUsuńdzięki! już założyliśmy nowy fundusz wycieczkowy i odkładamy na następny rok:)
UsuńKasia
Fajne aż mi się zatęskniło,szkoda tylko tego Jaipur jest tam świetny pałac wiatrów (Hawa Mahal) nr 2 budynków na naszej liście.Co do 3/4 ludzi, którzy by raczej sami się nie wybrali do Indii to też tak myśleliśmy za pierwszym razem ale nie taki diabeł straszny jak go malują i w miarę rozsądny turysta może czuć się bezpiecznie nawet w pociągu sleeper class.
OdpowiedzUsuńsleeper class rządzi!!! tylko żałuję, że nie zamówiłam sobie tego dmuchanego ryżu na ostro ale spękałam jak zobaczyłam jak brudnymi rękoma wszystko nakładają ;)
UsuńKasia
Masz racje Marcin, że Indie nie takie straszne...Też na początku miałam stracha, ale jak się wie gdzie się jedzie, chce to wszystko zobaczyć i poznać, może być ciekawie ... i co dziwne nawet się potem tęskni i ma ochotę na jeszcze raz!
OdpowiedzUsuńja tęsknię; w sumie nie ma dnia, żebym chociaż przez chwilę nie pomyślała o Indiach... coś mają w sobie uzależniającego, nie da się ukryć; na pocieszenie słucham sobie "Mashallah z Eh Tha Tiger" - daje powera hahaha
UsuńKasia
Też mi się marzy wyjazd do indii ..
OdpowiedzUsuń