Taki los czeka każdą egzotyczną, dziewiczą wyspę, która
zostaje odkryta przez turystów, biura podróży i
inwestorów. Im bardziej znane miejsce, pojawiające się w każdych
turystycznych ofertach biur podróży, tym bardziej możecie być pewni, że to raj
utracony.
Niestety pieniądz rządzi, korupcja kwitnie i kwestia
dbałości o środowisko zawsze idzie w zapomnienie. To smutne, ale tak się dzieje.
Na wielu blogach opisujących wyprawy w tropiki znajdziecie
informacje typu ‘może kiedyś to była
piękna plaża, ale teraz to hotel na hotelu, plaże zatłoczone, zadeptane i oczywiście tony śmieci’.
Za śmieci nie można obwiniać tylko turystów, wiadomo, że
im więcej ludzi tym więcej śmieci. Problemem jest podejście lokalnej
społeczności, której śmieci najwyraźniej nie przeszkadzają, ‘przewróciło się
niech leży’, a jak już za dużo leży to najwyżej spalimy.
Plaża w Pattayi - Tajlandia
Do wyboru mamy:
1.Wyspy na pierwszym etapie ‘uturystycznienia’ gdzie jest
bardzo mało turystów, nie ma wielkich drogich resortów, hoteli. Biura podróży
nikogo tu nie wysyłają, docierają więc tylko samodzielni podróżnicy,
backpakerzy. Wszystko wygląda pięknie, ale trzeba się liczyć z tym, że skoro nie
dotarli tam inwestorzy to życie wygląda jak w typowej tropikalnej wiosce gdzie
nic nie ma. Najczęściej nie ma internetu, prąd bywa przez kilka godzin dziennie,
nie ma klubów, dyskotek, restauracji, bywa, że nie ma dróg, samochodów. Jest to
więc miejsce dla tych którzy chcą ciszy i spokoju z dala od świata.
Dobrym przykładem takiej wyspy w Tajlandii jest Koh Phayam czy mała Koh Chang (koło Ranong), a w Malezji może mniejsza wyspa Perhentian –
Kecil
Koh Phayam
2. Wyspy/plaże na zaawansowanym etapie ‘uturystycznienia’,
czyli miejsca oferowane przez biura podróży, nie muszę opisywać czym się
charakteryzują, łatwo sobie to wyobrazić, to są najczęściej raje utracone. Ale tym, którzy szukają rozrywek, nocnych lokali, dyskotek, drogich restauracji może się spodoba?
3. Wyspy na środkowym etapie ‘uturystycznienia’ czyli nie
ma jeszcze szaleństwa turystycznego, ale jest już dobrze rozwinięta
infrastruktura czyli to, do czego przeciętny Europejczyk jest przyzwyczajony
prąd, internet, knajpki gdzie można coś zjeść itd.
Takich miejsc najbardziej szukamy i okazuje się, że najtrudniej
je znaleźć ;-)
Poza tym wszystko się zmienia z roku na rok. Jako przykład podam tajską wyspę Koh Samet, która jest Parkiem Narodowym, teoretycznie utworzonym po to aby chronić przyrodę, czyli nie budować wielkich hoteli, resortów, nie zanieczyszczać spalinami, śmieciami itd. Okazuje się, że to tylko piękna teoria, bo skoro turysta chce przyjeżdżać, to nic tylko trzeba budować coraz więcej hoteli. A śmieci? Kto by się nimi przejmował, wyrzuci się do morza albo spali.
I jak długo ten Park narodowy będzie rajską wyspą?
Poza tym wszystko się zmienia z roku na rok. Jako przykład podam tajską wyspę Koh Samet, która jest Parkiem Narodowym, teoretycznie utworzonym po to aby chronić przyrodę, czyli nie budować wielkich hoteli, resortów, nie zanieczyszczać spalinami, śmieciami itd. Okazuje się, że to tylko piękna teoria, bo skoro turysta chce przyjeżdżać, to nic tylko trzeba budować coraz więcej hoteli. A śmieci? Kto by się nimi przejmował, wyrzuci się do morza albo spali.
I jak długo ten Park narodowy będzie rajską wyspą?
Koh Samet
Inny przykład ‘pędzących’ zmian można obserwować na wysepkach Gili w Indonezji, to trzy małe wysepki między Bali i Lombok. Plaże
balijskie ledwo są w stanie pomieścić napływ turystów więc ci, którzy uciekają od
takich miejsc wybierają wyspy Gili. My zrobiliśmy podobnie i wybraliśmy Gili Air.
Gili Meno – jeszcze prawie pusta
Gili Trawangan – już zapchana turystami, resortami i atrakcjami dla turystów
Gili Air – coś pomiędzy.
Szkoda tych rajskich dziewiczych wysepek. Obawiam się, że jak pojedziemy za parę lat znowu na Gili Air to będzie już rajem utraconym. Już w trakcie naszego pobytu rozpoczęto tam budowę wielkiego hotelu.
Gili Air
Koh Tao
Interesujący, choś smutny post
OdpowiedzUsuńNo niestety, smutne to ;(
Usuń