Bez sprzedawcy... |
„Można sobie
wyobrazić Indie bez Radżastanu, pomników Indiry Ghandi, nawet bez krów, słoni i
tygrysów, ale nie bez straganów” czytamy w „Lalkach w ogniu” i oczywiście
całkowicie się z tym zgadzamy. Stragany i targowiska to centrum życia indyjskiego,
przycichają trochę w południe kiedy słońce praży, a potem wieczorem wybuchają z
jeszcze większą siłą. Nawoływanie,
zachwalanie towarów, pobrzękiwanie, machanie byle pokazać co się ma , zaistnieć. Fajny jest ten rozgardiasz i harmider wokół
zakupów. Lubimy nasz warzywno owocowy targ w Goregaon. Nauczyliśmy się tam
trochę „ichniego” języka i nie dajemy
się już oszukać. Jak ktoś woła „ ek kilo bara rupia” a potem informuje nas, że za
kilo mamy zapłacić 20 Rs, to z uśmiechem mówię mu – nej, nej, bara rupia - i on
już wie, tym razem z „białym” się nie
udało bo wiem, że bara to 12 a nie 20. Poza tym mamy już swoich ulubionych „straganiarzy”,
którzy nas znają i nawet „doważą” na naszą korzyść. No więc lubimy nasze indyjskie targowanie.
Ale mumbajski rząd chyba nie lubi ulicznych straganów, bo
postanowił posprzątać ulice czyli wygonić
wszystkich straganiarzy.
Wydał rozporządzenie,
że stragany mają zniknąć z ulic, mogą
być tylko w wyznaczonych miejscach. A jak wiadomo „trzeba zamachów
terrorystycznych, zarazy, strajku lub zamieszek, by powstrzymać Hindusów od
handlowania”. Więc co jakiś czas
policjanci i handlarze bawią się w chowanego.
Wszyscy wiedzą, że ulice w ruchliwych miejscach, przy stacjach
kolejowych aż kipią od handlu.
Policjanci też to wiedzą, więc
przyjeżdżają żeby się obłowić, bo korupcja kwitnie. Jak nie łapówka to
konfiskata mienia, najlepiej widowiskowo, żeby wszyscy widzieli, żeby pokazać
kto tu rządzi.
Co na to
handlarze? Jak tylko przyjdzie „cynk”, z zadziwiającą prędkością zwijają cały
stragan i znikają. W oka mgnieniu. To niesamowite, jak szybko ruchliwa,
zapchana straganami ulica może opustoszeć. Ta zabawa w chowanego jest jednak
dość kłopotliwa.
Porzucony stragan. |
Od jakiegoś
czasu obserwujemy nową wersję zabawy, znikają
tylko sprzedający, zostawiając stragan pusty. Do znikających straganów już się
przyzwyczailiśmy, ale jak pierwszy raz zniknęli sprzedawcy, byliśmy zadziwieni.
My chcemy coś kupić u tu nie ma u kogo, idziemy dalej, a tu to samo, rozglądamy
się, a tu wszystkie stragany puste. Tłum ludzi wokół, ale sprzedawców nie ma.
Za chwilę patrzymy jedzie wóz policyjny i wszystko stało się jasne. Od kogo mają brać te łapówki jak nie ma „przestępców”. Ludzie wokół patrzą na wszystko ze
zrozumieniem, muszą grzecznie poczekać, aż policja się znudzi i odjedzie. Potem życie wraca do normy. I tak zabawa w
chowanego powtarza się co parę dni i nic nie wskazuje na to , żeby ten stan
miał się zmienić. Widocznie wszystkim się podoba, wszyscy są zadowoleni. No może z wyjątkiem jakiegoś biedaka, który
dla widowiska zostaje pozbawiony mienia. Ale zaraz jego miejsce zajmuje ktoś inny i
zabawa trwa dalej.
Klienci cierpliwie czekają. |
Policyjna "suka" - postrach wszystkich straganiarzy. |
NO TO juz bzdura nad bzdurami..:)to tak jakby w górach zabronic jeździć na nartach:)
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu z hill rd tez poprzeganiali ludzi ze straganami (nie wiem jak sytuacja wyglada obecnie) ;-) musze przyznac, ze mi sie akurat to podobalo. zabrali sie z ulicy, od razy jezdnia sie szersza zrobila i przynajmniej wieczornego korku pod oknem nie mialam ;-)
OdpowiedzUsuńCo do szybkiego zwijania to mi się tak obrazek przypomniał: http://www.youtube.com/watch?v=0qF01mJ6KSM
OdpowiedzUsuń