Hindusi,
podobnie jak inne narodowości „ciemnolice”, mają kompleksy na punkcie swojej
karnacji. Jakoś to tak zawsze jest, że ludzie chcą tego, czego nie mają.
Blondynki chcą być brunetkami, brunetki blondynkami, ja mam proste włosy a
chciałabym mieć kręcone, wszystkie Europejki namiętnie się opalają, bo wiadomo,
że „dziewczyny lubią brąz”, a w Azji im
bielszy tym lepszy.
No więc kiedy mówię mojej koleżance, Hindusce:
- Jakie masz
piękne włosy, takie czarne i gęste.
To ona na to:
- Coooo?! To ty
masz piękne włosy, takie jasne i delikatne......
Żeby leczyć
swoje kompleksy bogaci Hindusi mają dziwną modę zatrudniania „białych”
dziewczyn na wesela, przyjęcia i tego typu „iwenty”.
No bo jak to
inaczej nazwać i zrozumieć. Chyba taki Hindus czuje się lepiej, bardziej
dowartościowany, no i potem sąsiedzi opowiadają, jak to na jego (jej córki/syna) weselu „białowłose”
forejnerki stały, uśmiechały się i nawet kawałek nogi pokazały. Za to warto
zapłacić każde pieniądze.
Zobaczyć
kawałek nogi, to nie lada gratka, kiedy wokół wszystkie Hinduski, w swoich
kapiących bogactwem sari, odziane są po same kostki. Wylewające się z takiego
sari, nie rzadko wielkie i obwisłe brzuchy to normalka, ale noga odsłonięta do
kolana to już, wg. tutejszych obyczajów, prawie pornografia. Ponieważ chwilowo zaliczam się do blondynek,
Rajski mówi, że nóg nie muszę się wstydzić, to czemu nie zarobić na hinduskich
kompleksach.
I tak to
ostatnimi czasy odwiedzam różne imprezy okolicznościowe, delektując się przy
okazji weselnym (wegetariańskim) jedzeniem.
O hinduskich weselach pisałam już kiedyś TUTAJ. Przypomnę tylko, że to
zupełnie coś innego niż nasze wesela. Tam gdzie bywam ostatnio, liczba gości
przekracza 1000 a bywa i 2000 osób, a na
scenie odbywają się występy grup tanecznych i wokalnych. Nie ma natomiast
potraw mięsnych, alkoholu ani tańców własnych (z wyjątkiem tych na scenie).
Cała impreza
polega na tym, że tłumy gości przychodzą, popatrzą, dadzą prezenty, najedzą się
i wracają do domu. Ostatnio byłam nawet na podobnej imprezie, ale z
okazji..... zaręczyn. Ciekawe jak będzie wyglądało wesele?? Całość trwa ok. 3-4 godzina, a kosztuje
majątek!
I to ma być
wesele?
Mnie bardzo zdziwilo gdy bylam na imprezie weselnej u rodziny pana mlodego, jeszcze przed tym wlasciwym weselem i wiele ludzi tylko siedzialo i jadlo. Jednak mlodzi tanczyli prawie non-stop. Slyszalam, ze to zalezy z ktorej tradycji korzystaja. Ja bylam na Punjabi weselu. Inna rzecz, ktora mnie zszkokowala to tradycja rozdzierania ubioru pana mlodego. Zamiast wygladac najbardziej elegancko z wszystkich to pod koniec imprez jego ciuchy byly tak bardzo potargane i rozdarte, ze wygladal jak zebrak a nie pan mlody, ha!
OdpowiedzUsuńNo proszę ... co kraj to obyczaj... a my się cały czas coś nowego dowiadujemy;-) O tym rozdzieraniu szat jeszcze nie słyszeliśmy;-)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Zupełnie obcy ludzie płacą żebyś przyszła się do nich najeść?
OdpowiedzUsuńZ dawania prezentu ślubnego w związku z powyższym jesteś zwolniona?
ewe
Oni płacą za to, żebym tam przez te 3 godziny stała i się uśmiechała, a najeść się można przy okazji;-)
Usuńto jest robota! zyc nie umierac! ;-)
OdpowiedzUsuńu nas z tego co wiem nikt sobie nikogo nie wynajmowal,
ale w domu teksty typu "wez cos z tym zrob, bo sie opaliles" sa czeste;-)
(tesciwa do meza oczywiscie) ;-)
Ty męża do męża też tak, "zrób coś bo się opaliłeś" hahaha
OdpowiedzUsuńA czy biorą piegowate? Bo z kolorem jasności skóry kochana na pewno cię pobijam ;-))) Coś czuję, że odnalazłam powołanie ;-)
OdpowiedzUsuńA pewno, że biorą ....piegowate, rude... przecież to samo piękno! Wszystko co nie jest czarnowłose i czarnookie uważane jest za cud natury;-)
OdpowiedzUsuńNo i dzieki temu mamy zapewnionia prace. Uwielbiam ja! :) Jeszcze nikt mi nie placil za to, ze spedzam kilka godzin na plotkach z psiapsiolka, najem sie i jade do domu. :) Dodam, iz nigdy nie mialam tu lepiej platnej pracy (porownujac ilosc przepracowanych godzin, wysilek wlozony w prace i stawiane wymogi). Tak to ja moge codziennie pracowac. :) Aga
UsuńNooo Aga .... to za trzy dni znowu idziemy na wesele ;-)
OdpowiedzUsuńEwa
Juz sie nie moge doczekac. Poplotkujemy, pousmiechamy sie, wezmiemy darmowe "lekcje" Hindi, pojemy, skasujemy i pojedziemy do domu. hahaha :D Aga
Usuń