wtorek, 24 stycznia 2012

Waranasi - czyli Walentynki nad Gangesem


Tak się złożyło, że 14 lutego dotarliśmy do Waranasi i Walentynki spędziliśmy nad Gangesem.
Nie był to romantyczny dzień, za to bardzo dziwny i niesamowity, z atmosferą tajemniczości. Walentynki, które pamięta się całe życie. Święta rzeka Ganges i to co się dzieje wokół niej ma magiczną atmosferę, przeplataną ze smutną rzeczywistością.
Poranne mycie w rzece, modlitwy, śpiewy, przedstawienia, bramini pomalowani na ziemisty kolor, a przede wszystkim obrządki kremacji zwłok. Poza tym żebracy bez rąk, nóg, palców, tysiące ludzi, pielgrzymów, turystów, kobiety, którym golą głowy wraz z brwiami na znak żałoby po zmarłych mężach, dzieci sprzedające kwiaty z lampką oliwną, święte krowy spacerujące wszędzie i wszechobecny smród i brud. Tej mieszanki wrażeń i emocji nie da się zapomnieć!



Dzień rozpoczęliśmy o 5.30, wstaliśmy tak wcześnie, żeby zobaczyć Ganges o świcie i poranne obrządki ablucji. Miasto budziło się do życia, ludzie śpiący na ulicy wstawali spod poruszających się koców i papierów, psy spały na śmieciach a krowy na środku ulicy.
W budce przy śmierdzącej wąskiej uliczce, z wielkim napisem "Cafe restaurant" jakiś dziadziuś rozpoczynał parzenie herbaty i otwierał swój mały kramik. Ponieważ byliśmy głodni zamówiliśmy herbatę czarną (bez mleka) z imbirem - to nasze indyjskie odkrycie. Do Gangesu doszliśmy z gorącymi kubkami herbaty w momencie kiedy zaczynało świtać.

Po zorientowaniu się co do ceny łódki po Gangesie (ceny wahały się od 50-400 Rs/osobę, my zapłaciliśmy 150RS za 2 osoby) zdecydowaliśmy się pospacerować po Ghatach, zobaczyć wszystko z bliska, a wieczorem skorzystać z atrakcji jaką jest rejs po Gangesie.
Weszliśmy w wir porannych obrządków i otoczyła nas niezwykła atmosfera tego miejsca.
W porannej mgle to wszystko wyglądało jak zaczarowane, jakbyśmy się przenieśli w czasie i przestrzeni.


Największe wrażenie zrobiło na nas miejsce kremacji. Ten niewielki obszar nad Gangesem, wcale nie wygląda uroczyście odświętnie, po prostu brzydki, brudny plac po którym chodzą święte krowy i wcale nie święte psy wyjadając co znajdą. Na tym placu jednocześnie pali się kilka stosów pogrzebowych. Wyobrażałam sobie, że będzie to trochę jak nasz cmentarz z ciszą i atmosferą czci dla zmarłych, ale wygląda to jakby wśród gwaru, tłumu i zamieszania ktoś rozpalił kilka dużych ognisk.
Spalane są tu ciała osób, które na to stać i dostaną pozwolenie. Dla Hindusów to największa świętość jeżeli prochy ich bliskich zostaną wrzucone do świętej rzeki Ganges.
Taki obrządek pogrzebowy kosztuje od 5 do 50 tyś zł, cena zależy od tego jaki rodzaj drewna wybiera rodzina i ile go wybierze. Wokół znajdują się ogromne ilości bel drewna i wielkie żelazne wagi, przy których dokonuje się rozliczeń.
Przyjeżdżają tu ze zmarłym tylko mężczyźni, kobiety zostają w domu i "płaczą". Zdarza się, że biedniejsza rodzina odbywa tą podróż pociągiem, oczywiście razem ze zmarłym. Zdarzyło nam się już podróżować w jednym wagonie z takim "podróżnikiem".

Jeżeli umiera mąż, główną osobą odprawiającą ceremonię pogrzebową jest najstarszy syn, jeżeli żona to mąż. Goli się im głowy, brody i ubiera w coś  w rodzaju prześcieradła.
Ciało zmarłego jest najpierw nacierane olejkami, owijane w materiał, kąpane w Gangesie, potem palone, a prochy wysypywane są do rzeki.
Podpalanie stosu to cały obrządek. Ogień przynoszony jest ze świętego miejsca, odmawia się modlitwy, obchodzi stos kilka razy wokół, obsypuje specjalnymi proszkami, polewa olejkami.
Nasz "opowiadacz" wyjaśnił nam, że nie spala się ciał dzieci do lat 12, kobiet w ciąży, chorych z wysypką na twarzy i ukąszonych przez kobrę. Ciała tych osób przymocowuje się do kamieni i wrzuca do Gangesu.
Dziennie wykonuje się około 300 kremacji nad Gangesem.
Większość z obrzędów oglądanych rano mogliśmy zobaczyć jeszcze raz wieczorem. Po zmroku wybraliśmy się na przejażczkę łódką po Gangesie, oglądaliśmy płonące stosy, oświetlone świątynie, występy grup odprawiających modlitwy tańcząc.
Cały dzień na Gangesem toczy się aktywne życie, tysiące ludzi cały czas jak strumień przepływają przez Ghaty wzdłuż Gangesu, ale największe wrażenie robi to wszystko o świcie w porannej mgle i po zmroku kiedy migoczące światła dołączają do tego przedstawienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz