Czasami bywa tak, że nie jesteśmy zbyt dobrze przygotowani do zwiedzania i nie nastawiamy się na żadne ochy i achy, po prostu przystanek w podróży. Tak właśnie było z Melaką w Malezji. Jechaliśmy z Singapuru do Kuala Lumpur, a Melaka jest po drodze, poza tym krótkie rozeznanie na blogach potwierdziło, że warto się tam zatrzymać.
Melaka to jedno z najstarszych miast w Malezji z bardzo bogatą historią. Kiedyś było dużym i ważnym portem handlowym z tej części świata. Miasto, można powiedzieć, przechodziło z rąk do rąk i było w różnym okresie pod władaniem Portugalczyków, Holendrów, Brytyjczyków i Japończyków, założone przez sułtana z Sumatry, a obecnie ponad połowę mieszkańców stanowią potomkowie Chińczyków nazywani Peranakan Baba - Nyonya, którzy znani są np. z kuchni Nyonya.
Znając historię Melaki łatwo sobie wyobrazić jak może wyglądać ... dokładnie mieszanka wszystkiego, trochę zabudowy kolonialnej, trochę kościołów i ruin pohiszpańskich, 'chińskość' na każdym kroku i jeszcze tygiel kulinarny z dominującą kuchnia indyjską.
Czyż to nie piękne? Tak właśnie mi się kojarzy Malezja - kraj muzułmański otwarty na inne kultury.
Jako wisienka na torcie dodam jeszcze, że Melaka jest objęta dziedzictwem kulturowym UNESCO.
Spędziliśmy tam dwa dni:
- podziwiając uliczki miasta za dnia i wieczorem,
- oglądając wszystkie najważniejsze zabytki,
- spacerując wzdłuż rzeki Malakka,
- zajadając się przekąskami na Jonker Walk,
- podziwiając kolorowe i odpustowe riksze
- oraz chłonąc atmosferę.
Pominęliśmy tylko muzea, za którymi nie przepadamy (chociaż jest ich tam bez liku).
I co mogę powiedzieć - byliśmy pozytywnie zaskoczeni jak tu pięknie i fajnie. Czasami dobrze jest NIE nastawić się, NIE oczekiwać tylko jechać, zobaczyć i nacieszyć oczy, zobaczcie sami:
Melaka to jedno z najstarszych miast w Malezji z bardzo bogatą historią. Kiedyś było dużym i ważnym portem handlowym z tej części świata. Miasto, można powiedzieć, przechodziło z rąk do rąk i było w różnym okresie pod władaniem Portugalczyków, Holendrów, Brytyjczyków i Japończyków, założone przez sułtana z Sumatry, a obecnie ponad połowę mieszkańców stanowią potomkowie Chińczyków nazywani Peranakan Baba - Nyonya, którzy znani są np. z kuchni Nyonya.
Znając historię Melaki łatwo sobie wyobrazić jak może wyglądać ... dokładnie mieszanka wszystkiego, trochę zabudowy kolonialnej, trochę kościołów i ruin pohiszpańskich, 'chińskość' na każdym kroku i jeszcze tygiel kulinarny z dominującą kuchnia indyjską.
Czyż to nie piękne? Tak właśnie mi się kojarzy Malezja - kraj muzułmański otwarty na inne kultury.
Jako wisienka na torcie dodam jeszcze, że Melaka jest objęta dziedzictwem kulturowym UNESCO.
Spędziliśmy tam dwa dni:
- podziwiając uliczki miasta za dnia i wieczorem,
- oglądając wszystkie najważniejsze zabytki,
- spacerując wzdłuż rzeki Malakka,
- zajadając się przekąskami na Jonker Walk,
- podziwiając kolorowe i odpustowe riksze
- oraz chłonąc atmosferę.
Pominęliśmy tylko muzea, za którymi nie przepadamy (chociaż jest ich tam bez liku).
I co mogę powiedzieć - byliśmy pozytywnie zaskoczeni jak tu pięknie i fajnie. Czasami dobrze jest NIE nastawić się, NIE oczekiwać tylko jechać, zobaczyć i nacieszyć oczy, zobaczcie sami:
Zacznijmy od wizytówki Melaki - Plac holenderski z wieżą zegarową i kościołem
Kolejna atrakcja, którą można zobaczyć tylko tutaj - kolorowa, grająca i świecąca riksza rowerowa.
Ruiny portugalskiego fortu A'Famosa
Kościoły, meczety, świątynie chińskie to typowe obrazy Melaki. To akurat kościół św. Pawła.
Uroku dodaje jeszcze rzeka Malakka
Jak ktoś zmęczony to można pozwiedzać na rowerze...
Albo pojeździć rikszą, co grozi niestety ogłuchnięciem ;)
Te riksze są genialne, chętnie przejechałabym się taką nawet, gdybym miała ogłuchnąć :D
OdpowiedzUsuń