- Pamiętasz ze
swojej szkoły takie luźne dni, żeby przez cały dzień nie było lekcji?- zapytał
mnie Rajski kiedy popijaliśmy kawkę w czasie jednego z wielu takich dni w
tajskiej szkole.
- Nie pamiętam
... były jakieś apele, występy, audycje umuzykalniające, ale nie pamiętam, żeby
przez cały dzień siedziało się w szkole i nie było lekcji.
W sumie to
fajne są takie dni :-) Można nawet powiedzieć, dobrze że są, uczniowie się
integrują, nie stresują, ale czy musi ich być aż tak dużo?
Najczęściej
wszystko rozpoczyna się od pracowitych przygotowań, prób, ćwiczeń oczywiście
kosztem lekcji. Uczniowie muszą się przygotować tanecznie, śpiewająco,
sportowo, czasami są to konkursy, jakieś pokazy i mnóstwo innych rzeczy. Potem
w czasie takiego dnia część uczniów jest zaangażowana i zajęta, ale jeżeli w
szkole jest 4500 uczniów to wiadomo, że większość wałęsa się po szkole i nic nie robi.
Nauczyciele też są zaangażowani i zapracowani ... z wyjątkiem nas, my jak te ‘święte krowy’, z reguły nie musimy robić NIC.
Czasami chcą żebyśmy gdzieś postali, bo uczniowie chcą mieć fotkę z nami :-) Jak są konkursy angielskie to coś tam jeszcze robimy, w czasie Christmasu akurat Rajski trochę popracował jako Santa, ale najczęściej mówią nam: możecie sobie iść do domu. No cóż, kłócić się z nimi nie będziemy ;-0
Nauczyciele też są zaangażowani i zapracowani ... z wyjątkiem nas, my jak te ‘święte krowy’, z reguły nie musimy robić NIC.
Czasami chcą żebyśmy gdzieś postali, bo uczniowie chcą mieć fotkę z nami :-) Jak są konkursy angielskie to coś tam jeszcze robimy, w czasie Christmasu akurat Rajski trochę popracował jako Santa, ale najczęściej mówią nam: możecie sobie iść do domu. No cóż, kłócić się z nimi nie będziemy ;-0
My akurat NIE mamy żadnych programów, które musimy zrealizować, ile zrobimy tyle zrobimy, czyli jak lekcje wypadają to nie ma problemu. Czy się uczy, czy idzie do domu, pensja przychodzi taka sama. Zawsze się jednak dziwie (jako nauczyciel z krwi i kości :-) jak nauczyciele tajscy realizują swoje programy z matematyki, chemii czy biologii. Zaraz przypomina mi się moja szkoła w Polsce, kiedy człowiek dwoił się i troił żeby wszystko zrealizować i ‘wypadające’ lekcje to był problem.
Ale jesteśmy w Tajlandii: sabaj, sabaj, mai pen raj, czyli złote tajskie zasady: nie ma problemu, spokojnie, wyluzuj i tak przez całe życie.
No więc
całkowicie wyluzowani i zrelaksowani ostatnio świętowaliśmy ‘Open house’ dzień otwarty, w kolejnym tygodniu okazało się, że mamy Dzień skauta, za niedługo
mamy Walentynki ... tyle okazji, żeby zrobić ‘luźny dzień bez nauki’. Ostatni
tydzień lutego to już egzaminy (czyli nie uczymy), a potem WAKACJE!
Uczniowie chyba są bardzo szczęśliwi , czego nie można powiedzieć o naszych szkołach. B.ciekawie piszecie . pls continue :) Pozdrówka z szarej i zimnej Warszawy.Piotr.
OdpowiedzUsuńOoo tak uczniowie bardzo zadowoleni, w ogóle najważniejsze w szkole tajskiej to żeby uczniowie byli zadowoleni, ale za to poziom wiedzy katastrofalny, coś za coś :-)
OdpowiedzUsuńi odpozdrawiamy z ciepłej i słonecznej Tajlandii ;-)
OdpowiedzUsuń