Po
wyczerpującej i emocjonującej podróży z Bangkoku do Siem Reap nasza
doświadczona w boju czwórka postanowiła dalej trzymać się razem i pomimo
protestów tuk-tukarzy, którzy mieli własne pomysły gdzie nas zawieźć
zatrzymaliśmy się w hostelu Yellow, znanym nam już z poprzedniej podróży do
Kambodży. Cena wzrosła z 5 do 8$ (udało się stargować na 7) ale za to
wybudowali mały basenik.
Siem Reap jest podzielone rzeką na część wschodnią - czystą i zadbaną, pełną hoteli i wszystkiego co potrzebne jest turystom z ciekawym Old Marketem i zachodnią, z dworcem autobusowym, marketem dla miejscowych, pełną kurzu, brudu i niesamowitego harmidru wywołanego robiącymi zakupy i przemieszczającymi się Kambodżanami.
Siem Reap jest podzielone rzeką na część wschodnią - czystą i zadbaną, pełną hoteli i wszystkiego co potrzebne jest turystom z ciekawym Old Marketem i zachodnią, z dworcem autobusowym, marketem dla miejscowych, pełną kurzu, brudu i niesamowitego harmidru wywołanego robiącymi zakupy i przemieszczającymi się Kambodżanami.
Psar Chaa - Old Market. |
Jeszcze 4 lata temu pełno było śladów
małomiasteczkowości, czy wręcz
wioskowości, która przydawała temu miastu uroku. Dzisiaj jakikolwiek
urok zaginął, Siem Reap jest tylko hotelowiskiem do którego zjeżdżają tysiące
turystów i sporym portem „przesiadkowym” podczas podróży z Kambodży do
Tajlandii – tam często zmienia się autobusy albo jest tzw” nocleg na trasie”.
Następnego dnia rano sympatyczny recepcjonista, który okazał się być jednocześnie kierowcą tuk-tuka poinformował nas, że jeżeli kupimy bilety do Angkor Wat po 16.30, to możemy zwiedzać tego dnia aż do zamknięcia i cały następny dzień. A to oznacza, że możemy zobaczyć słynny zachód słońca nad Angkor Wat. Bardzo przydatna informacja!
Po krótkiej
naradzie wojennej postanowiliśmy dzień zacząć od zobaczenia jeziora Tonle Sap i pływających wiosek. Holenderka i
ja oczywiście chcieliśmy jechać rowerami, a Amerykanie tuk-tukiem. Stanęło po
amerykańsku.
Następnego dnia rano sympatyczny recepcjonista, który okazał się być jednocześnie kierowcą tuk-tuka poinformował nas, że jeżeli kupimy bilety do Angkor Wat po 16.30, to możemy zwiedzać tego dnia aż do zamknięcia i cały następny dzień. A to oznacza, że możemy zobaczyć słynny zachód słońca nad Angkor Wat. Bardzo przydatna informacja!
W kurzu i pyle
popędziliśmy nad jezioro. Ale jeziora nie było. Wyschło. Pływających wiosek też
nie było. Odpłynęły.
Łódki na jeziorze Tonle Sap oczekują na nadejście monsunu |
Było za to
trochę błota, smutne łódki czekające na nadejście monsunu, pola ryżowe, pola lotosowe, chałupki chylące się ku upadkowi,
biegające półnagie dzieci i niedobre ale drogie jedzenie w okolicznej knajpce.
Jedno muszę
przyznać Amerykanom (Rebeca i Nick), mieli rację z tym tuktukiem. Rowerem to
można jechać w zimie albo porze deszczowej. Kwiecień, to szczyt lata i pory
suchej. Pomimo, że byliśmy wiezieni przyjechaliśmy kompletnie wykończeni tym
słońcem, wycieczka rowerowa mogła się skończyć szybko lub źle.....
Na szczęście w
baseniku siły wróciły nam szybko i przedwieczorkiem udaliśmy się do Angkor Wat.
Zdjęcie, 20$,
bilet jednodniowy i już byliśmy na miejscu (ok 17.00). Na tej szerokości
geograficznej zachód słońca jest ok. 18.00 więc została nam godzina.
Nabyłem ostatnio komórkę z
aparatem 18 MP więc wydawało mi się, po co mi aparat. Do końca tej podróży każdego dnia będę
żałował tej decyzji. Zdjęcia są jakie są, lepsze nie będą, a w czasie
zapadającego zmroku są jeszcze gorsze. Komórka to jednak nie to samo, co
porządny aparat fotograficzny, nie ma się co czarować.
Kambodżańskie M4....5......6....? |
W Angkor Wat sprawę
pogarszał jeszcze fakt, że niebo było kompletnie zachmurzone. Mało, że obiecanego zachodu słońca
nie było widać,to 17.30 zrobiło się kompletnie ciemno i zaczęły walić
błyskawice.
Ale to akurat było ciekawe!
Ale to akurat było ciekawe!
Nasz
tuktukowiec oczekując na pozostałą trójkę (bo oczywiście byłem z powrotem pierwszy) chodził cały czas w kasku i powtarzał, że
- od uderzeń
pioruna co roku ginie w Kambodży kilkanaście osób.
Pomyślałem
sobie: pewnie dlatego, że były w kasku.....
Osiedle mieszkaniowe "Nad Rączym Ruczajem". |
Pole lotosów. Tutaj wkrótce przypłynie Pływająca Wioska. Ale to dopiero podczas monsunu. |
Świątynia Angkor Wat. |
Więcej i lepsze zdjęcia z Angkor Wat zrobiliśmy 4 lata temu i znajdziecie je tutaj.
Pozostała trójka naszej walecznej drużyny. W tle zaprzyjaźniony Tuk-tukowiec. |
Szanowni Państwo, z ciągłym zachwytem czytuje Państwa blog... jest świetny, wybierając się do Indii zaczerpnęłam mnóstwo informacji od Was... w tym roku wybieramy się do Tajlandii i Kambodży żeby właśnie dotknąć Angkor Wat... a może mogłabym prosić o taki "poradnik dla podróżników" jaki przygotowaliście w wersji po Indiach? :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszymy, że nasze zapiski komuś się przydają ;-) Pomyślimy nad takim poradnikiem, ale to wymaga czasu... Jeżeli masz jakies pytania, albo mozemy w czyms pomóc napisz na rajscy2012@gmail.com A może wybierasz się do północno wschodniej Tajlandii (Isaan) i masz ochote zobaczyć tajską szkołę "od kuchni"?
Usuń