środa, 16 października 2013

Polsko - chińskie gotowanie.



Ostatni tydzień w naszej szkole to już same luzy. Kończymy pierwszy semestr. Uczniowie już mają wakacje (takie nasze ferie zimowe), a my jeszcze chodzimy do szkoły zakończyć sprawy dziennikowe, taka szkolna biurokracja, tutaj jak się okazuje ważniejsza niż samo uczenie!
Korzystając więc  z nic nie robienia, postanowiliśmy zaprosić nasze chińskie koleżanki nauczycielki na wspólne polsko –chińskie gotowanie.
W Tajlandii pracuje ich sporo, ich ojczyzna wysyła młodych studentów na roczny wolontariat, gdzie chcąc czy nie chcąc uczą chińskiego. Na chwałę ojczyzny!

Najbardziej zaprzyjaźniliśmy się z HUJUMIN, która jak wszystkie  Chinki wymyśliła sobie angielsko brzmiący pseudonim, mamy nazywać ją Florence, bo jej oryginalne imię jest trudne do powtórzenia. Jak próbujemy to ciągle się okazuje, że  jakaś głoska ma być  trochę wyżej, albo trochę niżej, te ich tony są nie do powtórzenia.
Nasza Chinka, jak ją nazywamy, jest bardzo otwarta i ciekawa świata, mówi po angielsku lepiej niż niejedna tajska nauczycielka ucząca angielskiego w naszej szkole.
Poznawanie kultury danego kraju z perspektywy jej mieszkańca do nie lada gratka, więc korzystamy z tej możliwości.
Chiny to chyba jedyny kraj na świecie, gdzie nikt by nas nie pytał: „tylko jednego syna macie?”. Tam wszyscy rodzice w naszym wieku mają jedno dziecko, takie zarządzenie, kontrola urodzeń. Wszystkie nasze koleżanki Chinki są jedynaczkami. Ale jak Florence będzie miała męża też jedynaka, to mogą wystąpić o pozwolenie posiadania dwójki dzieci, takie pozwolenia są już wydawane. Posiadanie dwójki dzieci bez pozwolenia wiąże się z wysokimi karami.
Florence jest mniej więcej  w wieku naszego syna, co nie było takie łatwe to ustalenia;-)
Pytam ją kiedyś: „ile masz lat?”
- „23”
- „ o tak jak nasz syn, też się urodził w 1990”
-„nie , ja  się urodziłam w 1991”
- „no to masz 22 lata”
- „nieee, 23”
Myślę sobie „taka inteligentna dziewczyna, a nie umie policzyć ile ma lat???”, a głośno mówię:
- „ teraz mamy rok 2013 odjąć 1991 to ile jest?”
- ...chwila ciszy....”a bo my liczymy pierwszy rok , jak jeszcze jesteś w łonie matki”
- „acha!”
No proszę i znowu się czegoś nauczyłam;-)

Ale spotkaliśmy się na gotowanie, więc teraz trochę o jedzeniu.
Florence jest wegetarianką , co nie jest typowe w Chinach. Jej rodzice też są wegetarianami i dlatego Florence od urodzenia nigdy nie jadła mięsa. Na pytanie dlaczego jej rodzice są wegetarianami, odpowiedziała: „bo są chrześcijanami”, co jest bardzo nietypowe w Chinach. No i znowu jakaś nowość, taki odłam chrześcijan, który zakłada wegetarianizm (!?)
Wspólne gotowanie polegało na tym, ze my upichciliśmy coś polskiego, oczywiście wegetariańskiego. Były więc podsmażane ziemniaki, smażona kapusta z pomidorami i majonezowa sałatka ze świeżych warzyw. Chinkom (bo Florence była z koleżanką) najbardziej smakowała zasmażana kapusta, a majonezowej sałatki nie jadły bo nie jedzą świeżych warzyw tylko gotowane, smażone itd.
Adam przed spotkaniem pojechał jeszcze dokupić sztućce, bo jak mamy gości to ciągle nam brakuje, a Chinki pytają:  „czy mamy patyczki?”No mieliśmy, tak jako atrakcja, której nigdy nie używamy;-) No i się przydały. Chinki nawet do mieszania w czasie gotowania używały tylko patyczki. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że patyczki używa się jak je się w miseczce, natomiast do jedzenia z talerza przynależy łyżka.
Chiny to wielki kraj i trudno jest określić jaka jest kuchnia chińska, wszystko zależy od regionu. W domu Florence jako przyprawy używa się tylko sól, koniecznie cukier (!?), sos sojowy i właściwie tyle, natomiast jej koleżanka z innej części Chin używa bardzo dużo przypraw, również ostrych i nie jest wegetarianką.
Poznawanie Chin  tak nam się spodobało, że nabraliśmy ochoty na wyjazd, kto wie, czy kiedyś nie odwiedzimy „naszej Chinki”.

6 komentarzy:

  1. Wasza Florence podobna jest do "mojej Chinki" - kolezanki ze studiow. Ona tez wyniosla z domu niejedzenie miesa, a raczej jedzenie bardzo niewielkich ilosci i nieczesto, z uzasadnieniem, iz to niezdrowe.
    Takie wspolne kucharzenie poszerza horyzonty :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne takie wspolne kucharzenie, człowiek sie tyle ciekawych rzeczy dowiaduje..:) Jakieplany na wakacje..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My właśnie na wakacjach;-) A jakże w Tajlandii! Zwiedzamy kolejne tajskie wyspy, jest pięknie, słonecznie i bosko! Pozdrawiamy!

      Usuń
    2. A tak swoją drogą, nie udało wam się odwiedzić nas w Indiach, może skusicie się na Tajlandię??

      Usuń
  3. hej hej! Właśnie kupiliśmy bilety do Tajlandii:) Tym razem planujemy się trochę pobyczyć na plaży ale chętnie byśmy Was odwiedzili jeśli mielibyście ochotę się spotkać (może tym razem nie będzie Emperadora,ale polska Żubrówka się znajdzie;)). Planujemy pobyt od 23 listopada do 9 grudnia, dajcie znać gdzie można Was wtedy zastać to zaplanujemy jakiś wypad. Zbieramy również zamówienia na polski prowiant;) pozdrawiamy, Martyna i Bartek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witajcie kochani!
      Co za miła niespodzianka! Wpadajcie koniecznie! My właśnie teraz byczymy się na plażach, a od listopada wracamy do szkolnych obowiązków. Będziecie mieć niepowtarzalna okazję poznać tajska szkołę 'od kuchni'. My mieszkamy niestety daleko od plaż, niedaleko granicy z Laosem, ale jak juz sie przemierzy tysiące kilometrów to co tam jeszcze te pare setek. Napiszcie na maile: rajscy2012@gmail.com to podamy dokładne namiary i ustalimy szczegóły;-)

      Usuń