Tym, że nauczyciel nosi spodnie. To czasami jest jedyna widoczna różnica między nauczycielem i nauczycielką w Tajlandii. Teraz rozumie dlaczego w pierwszym dniu szkoły zwrócono mi uwagę, żebym nie przychodziła w spodniach. A takie sobie ładne, eleganckie spodnie kupiłam, specjalnie do szkoły. No ale zasad trzeba się trzymać. Mają być tylko spódnice lub sukienki, w stonowanych kolorach, nie jaskrawe. Muszą być bluzki lub sukienki z rękawami, t-shirty niedopuszczalne.
Jakże byłam zdziwiona kiedy po paru dniach zobaczyłam w czasie apelu nauczycielkę w spodniach. To mnie nie wolno, a ona może co dziennie chodzić w spodniach?! Za jakiś czas, po przeprowadzeniu wywiadu, dowiedziałam się, że to nauczyciel i MUSI chodzić w spodniach. Właściwie to "ladyboy", ale w systemie szkolnym uchodzi za nauczyciela, a nie nauczycielkę. Jak to człowiek może się pomylić... Dobrze, że są takie rygorystyczne zasady dotyczące ubierania...
W czasie moich pierwszych podróży po Tajlandii i Filipinach, kiedy dowiedziałam się, że istnieje tutaj 3 płeć, wydawało mi się wtedy, że "ladyboys" pojawiają się w showbiznesie, barach , klubach nocnych, programach telewizyjnych, czasami widywałam ich w sklepie, ale nie w szkołach, szpitalach czy sądach. Teraz wiem, że ta grupa społeczna jest całkowicie akceptowana w każdej dziedzinie życia zawodowego. Mimo wszystko nadal nie mogę się przyzwyczaić kiedy widzę w szkole faceta - nauczyciela, wymalowanego i poruszającego przesadnie kobieco.
Jakże byłam zdziwiona kiedy po paru dniach zobaczyłam w czasie apelu nauczycielkę w spodniach. To mnie nie wolno, a ona może co dziennie chodzić w spodniach?! Za jakiś czas, po przeprowadzeniu wywiadu, dowiedziałam się, że to nauczyciel i MUSI chodzić w spodniach. Właściwie to "ladyboy", ale w systemie szkolnym uchodzi za nauczyciela, a nie nauczycielkę. Jak to człowiek może się pomylić... Dobrze, że są takie rygorystyczne zasady dotyczące ubierania...
W czasie moich pierwszych podróży po Tajlandii i Filipinach, kiedy dowiedziałam się, że istnieje tutaj 3 płeć, wydawało mi się wtedy, że "ladyboys" pojawiają się w showbiznesie, barach , klubach nocnych, programach telewizyjnych, czasami widywałam ich w sklepie, ale nie w szkołach, szpitalach czy sądach. Teraz wiem, że ta grupa społeczna jest całkowicie akceptowana w każdej dziedzinie życia zawodowego. Mimo wszystko nadal nie mogę się przyzwyczaić kiedy widzę w szkole faceta - nauczyciela, wymalowanego i poruszającego przesadnie kobieco.
Ta "pani" z brązową torebką to pan, a właściwie "ladyboy"
I pomyśleć, że Rajski na początku stwierdził, że to jedna z bardziej atrakcyjnych nauczycielek...
Haha to moze te spodnie nosza rozpoznawczo specjalnie dla tych nowoprzyjezdnych jak rajski:-p
OdpowiedzUsuńMy tutaj codziennie uczestniczymy w "ceremonii otwarcia" podczas której śpiewają hymn, wciągają flagę na maszt, modlą się i mają "ogłoszenia duszpasterskie", wszystko po tajsku. Strasznie to nudne i razu pewnego zacząłem się zastanawiać, która z nauczycielek jest najbardziej atrakcyjna. Zasadą jest, że ladyboysi są wyżsi o dziewczyn, a że ja nie lubię lasek z "metra ciętych"
Usuńto do finału załapała się ...ten....Pani/Pan... Tylko te spodnie jakoś mi nie dawały spokoju, to Rajskiej nie dali chodzić, a ta se chodzi???!!! No i się w końcu sprawa rypła, wybory miss szkoły trzeba było unieważnić. No bo co, chłop ma być miss szkoły?
Pozdrawiam.
Rajski
O rajuśku! Rzeczywiście można nieźle "wtopić". ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak się w takiej rzeczywistości odnajdują europejskie dzieci.
Dzieci się chyba szybciej aklimatyzują w każdej rzeczywistości, uznają to za normalne i tyle. Gorzej chyba z nastolatkami, którzy mają już naleciałości naszej kultury.
OdpowiedzUsuńA to rzeczywiście prawda! Moje, jeszcze małe, dzieci na wakacjach w krajach arabskich kompletnie nie zwracały uwagi na to, że niektóre kobiety kopią się w ubraniach. I chyba to ja bardziej się dziwiłam, że nie pytają dlaczego tak jest. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy post i fajnie, ze sie wam udalo nawet jej/jemu zdjecia zrobic z ukrycia przypuszczam. A tak sie zastanawiam czy po przygodach w Tajlandii, macie zamiar wracac z powrotem do Indii. Tesknicie za Indiami choc troche?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Magda
Witaj Magda!
OdpowiedzUsuńNa razie za Indiami nie tęsknimy;-) Na pewno kiedyś jeszcze tam pojedziemy chociażby z sentymentu..... Ale póki co w Tajlandii wszystko jest jakieś fajniejsze, czyściej, nie trąbią na ulicy, jakoś tak ładniej normalniej, jednak dla Europejczyka Indie do duża przepaść. Warto je zobaczyć, ale mieszkać tam 3 lata to już inna historia. Musimy przyznać, że Mumbaj nas zmęczył....
od razu widac ze ta odpwiedz pisala ewa :P
Usuńrajski by odpisal bardziej dobitnie ;-)
pozdraiwam!!!
Masz rację Edzia, to pisała Rajska, ale ja się też wypowiem.
UsuńNie, nie tęsknie ni hu......a.
Co więcej, czasem mi się śni, że jestem znów w Indiach, budzę się wtedy z wrzaskiem, zapalam światło i......
nic nie śmierdzi, nikt nie pluje, nie charka, nie trąbi jak poje....chany, nikt się nie pcha jak bydło u wodopoju pełnym krokodyli, nikt nie zadaje w kółko głupich pytań "which country..?", nie musimy sie użerać z debilnymi Imranami, nikt o 12tej w nocy nie łazi po korytarzu wrzeszcząc do telefonu, dookoła są normalnie wyglądające sklepy, samochody i autobusy.....
.. .......uff.....TAJLANDIA....... jaka ulga.
Rajski
Rozbawila mnie bardzo twoja odpowiedz :)
UsuńA wracajac do tematu glownego, to bardzo mi sie spodobal tej tajlandzki system. Bo w kazdym kraju sa tacy "Ladyboys" i nie ma po co udawac ze tak nie jest. To tez ludzie ktory maja prawo zyc w spokoju przeciez nikomu nie robia krzywdy.
Witam, Przypadkiem wygooglowalam Wasz blog szukajác informacji o azjatyckich wiézieniach. No i czytam teraz z zaciekawieniem, ale tez jako gorliwa obronczyni zwierzát (która nota bene przyrzekla sobie stopy w Azji nie postawic) nie mogé uwierzyc, ze ktos z cywilizowanego kraju (ekhem :p) moze mieszkac w tak okrutnych miejscach dla zwierzát a nierzadko i dla ludzi :/ Przeciez na pewno widzicie psy i koty w klatkach czekajáce na obdarcie zywcem ze skory i pozarcie ich w restauracjach, zwlaszcza w Tajlandii. Osly tez ciágná wozy az padná, nie wiem jak mozna wsród tego zyc i nie oszalec :/
OdpowiedzUsuńJesteśmy już w Tajlandii 4 raz, zjeździliśmy ją wzdłuż i wszerz, i nigdzie nie widzieliśmy psów i kotów zamkniętych w klatkach i czekających na obdarcie żywcem ze skóry i pożarcie w restauracjach. Tajowie nie jedzą psów ani kotów! Zdarza się to natomiast w Wietnamie, ale nie łatwo znaleźć taką restauracje.
OdpowiedzUsuńHindusi natomiast są chyba w 70% wegetarianami (hinduizm zaleca nie zabijanie zwierząt), to raj dla niejedzących mięsa, nigdzie na świecie nie znajdziesz tyle potraw wegetariańskich. Oczywiście "święte krowy" otaczane szacunkiem i czcią nie zawsze mają się dobrze, bo głównie żywią się śmieciami. Jak wszędzie na świecie są tutaj ludzie, którzy kochają zwierzęta i dokarmiają bezpańskie psy, jak i tacy, którzy je najwyżej kopną.
A w naszym "cywilizowanym kraju" jest inaczej??
Może warto jednak wybrać się do Azji i poznać trochę odmienną kulturę, za nim się ich tak surowo posądzi.
Dziékujé za odpowiedz. Uwazam ze mieliscie zatem wielkie szczéscie tego nie widziec lub nie zagládaliscie tam gdzie takie sceny sié odbywajá i nie sá wcale tajne. Przykladów jest cala masa, podam tylko kilka:
OdpowiedzUsuńz profilu Tony'ego Zadel (https://www.facebook.com/tony.zadel/media_set?set=a.269217593208674.67370.100003613067737&type=3):
Chiny w czolówce okrucienstwa oczywiscie:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.204801409650293.50839.100003613067737&type=1
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.204801409650293.50839.100003613067737&type=1
https://www.facebook.com/tony.zadel/media_set?set=a.255989774531456.65696.100003613067737&type=3
Tajlandia:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=475148035911883&set=a.289156581177697.65370.289120407847981&type=1&relevant_count=1
szmugiel psów na miéso z Talandii do Vietnamu:
https://www.facebook.com/tony.zadel/media_set?set=a.110440022419766.11614.100003613067737&type=1#!/photo.php?fbid=335310509932715&set=a.110440022419766.11614.100003613067737&type=3&theater
Dodam ze nie tylko je sié miéso psów okrutnie zabijanych w Azji, ale tez ich futro wykorzystuje sié i czésto "sztuczne futro" to nic wiécej jak futro psa czy kota...
Pewnie ze Polsce duzo brakuje, ale nie ma porównania ze spolecznie akceptowalnym okrucienstwem w Azji, kultura ma takie czyny "w normie" i nieliczni tylko widzá w tym cos zlego. W Polsce nie ma na to ogólnego przyzwolenia, ale oczywiscie okrutni ludzie sá i bédá, z tym walczé i wielu innych tez - na ile damy radé oczywiscie.
Miejscie oczy szeroko otwarte na takie lokalne ubojnie psów czy inne lokalne okropnosci.
Droga Emilio.
UsuńTroska o zwierzęta i szacunek dla nich jest wynalazkiem stosunkowo nowym w cywilizacjach. Szacunek do zwierząt człowiek ma, gdy jest od nich zależny, a to i tak nie oznacza, że nie będzie ich zabijał. Europa dojrzała do poszanowania zwierząt bez względu na ich użyteczność całkiem niedawno. Okazywanie swojej wyższości tylko dlatego, że wartości kulturowe się różnią, prowadzi do pogłębiania nienawiści rasowej, do uznania że ci czy tamci to "brudasy" czy "ciapaci".
Przeżywanie uśmiercania kotków i piesków jest ciekawe, bo przecież żyjesz(?) w kraju, w którym tradycyjnym obiadem jest schab, zupą rosół wołowy, a przeciętna rodzina zjada z 50 kurczaków w ciągu roku. Przeznaczone na ubój świnie też nie hasają szczęśliwie po łąkach, tylko są trzymane w klatkach. Ciasnych. Może i u nas nie ma przyzwolenia na maltretowanie zwierząt, ale jakoś publiczne zbiórki pieniędzy na wykup zwierząt przeznaczonych na ubój widziałam tylko dla koni. Czemu koń (kot, pies) jest lepszy od krówki, świnki, kury? Bo jest ładniejszy? Bo jest do jazdy wierzchem, do głaskania - a świnia nie?
Przeglądam też zdjęcia z profilu T. Zadela. Wiele mnie dziwi. Czemu akurat taki nieetyczny jest fakt, że wykorzystuje się całe zwierzę? Moim zdaniem, jeśli już zabijamy zwierzęta na mięso, to najbardziej etycznie jest wykorzystać wszystko co się da, żeby z tej jednej śmierci był jak największy pożytek. Czy Twoim zdaniem lepiej będzie, jak użyjemy skóry zabitego zwierzęcia, czy gdy resztki pójdą do kosza? On tam też się dziwi, że zjadane jest całe zwierzę, że kocia łapa pływa w zupie. Po pierwsze, jest to naleciałość z trudnej historii Chin, pełnej głodu takiego, że ludzie jadali nawet pewne rodzaje ziemi (!), a po drugie, to ich zbliża do świadomości, że jedzą zwierzę. I to jest moim zdaniem lepsze, niż jedzenie kotleta, który ze zwierzęciem - na oko - nie ma nic wspólnego. My w Europie wypieramy kulturowo fakt, że mięso kiedyś żyło, a nie urosło na drzewie, a daleka Azja bardzo dosadnie to widzi na co dzień. Jada się w Azji rzeczy, których byśmy nie tknęli (mrożone oko renifera w Jakucji, kurze rapy w Chinach, stuletnie jaja). A my jadamy rzeczy, które dla nich są wstrętne (dojrzewające sery pleśniowe, kiszonki). Taka specyfika kulturowa, po prostu jesteśmy różni. To jest piękne i fascynujące, a nie stanowi o tym że którakolwiek kultura jest lepsza od reszty.
Tak jak piszą Rajscy: Indie to raj wegetariański. Ludzie są różni, jak wszędzie, ale religia zabrania im spożywać mięso. Jest to kultura w dużej części mleczarska, dlatego krowy i bawoły otacza się szacunkiem. Na północy jada się z rzadka kurczaki i jeszcze rzadziej baraninę, a w bliskości wody ryby i owoce morza. A poza tym: ogromna ilość warzyw nieznanych nawet w Europie, ryż, wielka różnorodność mąk, owoce, strączkowe, orzechy (kokosy! <3) i produkty mleczne - twardy, zwarty biały ser (panir) i jogurt (curd) na milion sposobów. W McDonalds 4/5 menu jest wegetariańskie.
Co do "cywilizacji", to może warto by było zauważyć, jak bardzo nasza "cywilizowana" kultura rujnuje i wpędza w ubóstwo wiele krajów Trzeciego Świata, jak wiele nasza "cywilizacja" stoczyła wojen w dalekich krainach, drenując je z pieniędzy, bogactw naturalnych, wzmacniając terroryzm, dyktaturę, ludobójstwa i skażenie środowiska. Do zguglania choćby: koncern Monsanto ("Agent Orange" i inne produkty), Saddam Husajn (związki z USA i Europą, wojna Iracko-Irańska, Kurdystan), Anglo-Persian Oil Company (w kontekście brytyjskiego imperializmu; Mossadek, Reza Szah Pahlawi i Mohammad Pahlawi). A w ogóle najlepiej przeczytać "Heban" Kapuścińskiego, pamiętając przy okazji, że w Europie 70 lat temu można było kupić abażur na lampę z ludzkiej skóry i mydło na ludzkim tłuszczu.
Czy podział kobieta - sukienka/spódnica, mężczyzna - spodnie obowiązuje również poza szkołą (w życiu codziennym)? Czy to tylko taka etykieta szkolna? :)
OdpowiedzUsuńTo tylko szkolna etykieta, poza szkołą można się ubierać jak komu pasuje. Więc uwaga ....można się pomylić;-)
OdpowiedzUsuń