czwartek, 21 czerwca 2012

Singapurski tydzień u Rajskich.


Tak się ciekawie złożyło, że w czasie, gdy Adam był na służbowym wyjeździe w Singapurze, do Mumbaju przyjechała Agnieszka, która od 2 lat mieszka w Mieście Lwa. Znalazła mnie przez naszego bloga, napisała maila i ..... spędziłyśmy razem 2 dni zwiedzając Mumbai i plotkując o naszym życiu na obczyźnie. Do jej singapurskich opowieści dołożyły się Adamowe oraz jego zdjęcia i mam wyobrażenie, jakbym tam była.


Hotel Marina Bay Sand
(Telefon tuż przed wylotem do Singapuru)
Adam: Ty wiesz, w jakim hotelu będziemy...????!!!!!
Ewa: No w jakim?
A: Marina Bay Sand!
E: Wow, to jest ten, co wygląda jak trzy wieże z czapką, najbardziej wypasiony hotel w Singapurze?
A: Nooo....
E: Super,  to musisz zrobić z tysiąc zdjęć.

Za dwa dni mail do Adama:
E: Tylko tam uważaj! Agnieszka mówiła, ze to państwo policyjne. Za rzucanie śmieci, żucie gumy albo plucie można iść do więzienia. A jak cię złapią z narkotykami, to kara śmierci. Za to, za pobicie białego są większe kary niż za Azjatę, to przynajmniej bezpieczny jesteś. Tylko nie wiem jakie są kary jak to biały pobije....

Po powrocie:
A: W tym Singapurze to właściwie nie ma co oglądać, same drapacze chmur i nowoczesne hotele.....
E: Ale na zdjęciach wyglądają pięknie, szczególnie tych nocnych.... A co to za koleżanki fotografowałeś??? Znudziły ci się drapacze chmur?
A: Eeeee..... Obszedłem Marina Bay 2x w kółko, zrobiłem z 1000 zdjęć o każdej porze dnia o nocy, hotel z każdej pozycji, z góry, z dołu, z boku.... a tak w ogóle, to tam nie ma co zwiedzać, więc, żeby turystom się nie nudziło wymyślają różne atrakcje, np. pokaz laserów 3x dziennie!!!! Poza tym wszystko takie nowe i czyste jakby dopiero co zbudowane. Tylko strasznie drogo. W porównaniu z Indiami, to.... nie ma w ogóle porównania.
E: No, niby wszystko piękne, ale mieszkać to bym tam nie chciała. Na jakąś wyspę przyjechało pełno Chińczyków i stworzyło sobie takie małe Chiny, ze swoimi rygorystycznymi zasadami i karami. Wiesz, że tam w szkołach można uczniów karach chłostą(?!), publicznie ku przestrodze innych. Tylko uczniowie poniżej klasy 3 nie oglądają.... jakiś horror! A do domów przychodzi kontrola i sprawdzają, czy nie masz hodowli komarów. Jak znajdą, to jesteś notowany i płacisz karę 200 $ singapurskich!
A: Hodowle komarów? Co ty gadasz, kto by w domu komary hodował?
E: No nieświadomie. Sprawdzają, czy nie masz gdzieś stojącej wody, np: w podstawce pod doniczką, w zakrętce od butelki, w rowku na balkonie, czy nawet w kubku na szczoteczki do zębów. Wyobrażasz to sobie? I oczywiście nie mają żadnej wolności słowa, a w telewizji oglądają tylko to, na co państwo pozwoli! I jeszcze nazywają to demokracją.
A: No to w Indiach wszyscy poszliby do więzienia. Za komary, plucie, sikanie albo rzucanie śmieci.
E: No tak, ale ja chyba już wolę, te nasze brudne Indie, przynajmniej człowiek czuje się tu wolny...

Singapurski lew i tęcza!


Pokaz laserowy


Basen na dachu hotelu Marina Bay Sand
Marina Bay Sand nocą




5 komentarzy:

  1. WoW... great photos....

    ToM/RuPaLi

    OdpowiedzUsuń
  2. To dokładnie jak w Polsce i tam również nazywają to demokracją i wolnością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  3. Ha ha ha a Żywiciel po powrocie z Indii powiedział : Może jest tam bardziej klimatycznie, azjatycko i ciekawie, ale nie chciałbym tam mieszkać, bo jest tam strasznie brudno i na serio nie ma co robić.
    Pozdrawiamy z Singapuru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica pomiędzy Indiami a Singapurem jest taka, jak pobyt w DisneyLandzie w Paryżu może się różnić od pobytu a wujka na wsi pod Kielcami. W DisnejLandzie wszystko jest kolorowe, przemyślane i higieniczne. U wujka.... wiadomo. Tyle tylko, że ta krówka u wujka jest prawdziwa, można jej dotknąć a w Singapurze, to można ja zobaczyć najwyżej wyświetlaną laserem na tafli jeziora.
      My wytrzymujemy max. 6 miesięcy w tej "oborze", potem musimy przejść terapię w jakimś choć trochę bardziej "normalnym" kraju, po czym..... zaczynamy tęsknić. To dla mnie, który nie tęskni nic a nic za Polską jest baaardzo dziwne, ale po 2 miesiącach spędzonych na Filipinach i w Malezji czułem się znudzony tymi "poukładanymi" (ktoś powie, gdzie Filipiny są poukładane!!! w porównaniu z Indiami są!) i ja chcę jak najszybciej wrócić do tego porąbanego ale fascynującego kraju.
      Szanowna Pani Kuro, Twój blog dociera do mnie przez uszy, nie przez oczy (taka specjalna wersja audio!). Audycja zaczyna sie od słów..... a wiesz, Kura ostatnio napisała....
      Pozdrawiam serdecznie ;-)

      Usuń