niedziela, 22 lipca 2012

W Mumbaju brakuje sępów do rozszarpywania zmarłych.


To szokujące stwierdzenie ale prawdziwe. Związane jest ze społecznością Parsów lub Parsi (jak o sobie sami mówią) żyjącą w Mumbaju.  Są to wyznawcy zaratusztranizmu (zoroastryzmu)
Do dziś żyją­ oni w zgo­dzie ze swymi daw­nymi wie­rze­niami, zwią­za­nymi z kul­tem Zara­tu­stry. Nie chcąc kalać ist­nie­ją­cych na naszej pla­ne­cie żywio­łów: ognia, wody, powie­trza i ziemi zwło­kami swych współ­wy­znaw­ców – oddają ciała swych zmar­łych sępom na pożar­cie. Prastarym zwyczajem zwłoki należy umieścić na dachmie (wieży milczenia), żeby sępy oczyściły je z ciała, a potem kości wrzucić do głębokiej studni wewnątrz wieży, gdzie zamienią się w proch. Koncentryczna dachma ma trzy kręgi, osobne dla mężczyzn, kobiet i dzieci. Zmarłymi zajmują się tylko nasasalar (nosiciele ciał).

 Na przed­mie­ściach Bom­baju na wzgórzu Malabar  stoi kamienna wieża o wyso­ko­ści 10 metrów, zwana Wieżą Mil­cze­nia (Tower of Silence), na któ­rej nadal wykonywany jest  ten dziwny  obrządek. Kilka takich wież zacho­wało się także w Ira­nie. Wokół nich są jesz­cze budynki, które słu­żą przy­go­to­wy­wa­niu zwłok przed uło­że­niem ich na pła­skich dachach  „wież mil­cze­nia”.

Tower of Silence (Wieża Milczenia),  góruje nad Wiszącymi Ogrodami (Hanging Gardens) - pięknym ogrodzie i parku w dzielnicy Grand Road.
Do samej wieży turyści nie mają wstępu, podobnie jak nikt poza samymi Parsami nie może uczestniczyć w pogrzebie.
W pobliżu znajduje się Świątynia Ognia oraz dzielnica zamieszkała przez Parsów, można ją poznać głównie po olbrzymich rzeźbach byków o ludzkich twarzach i ze skrzydłami, "broniących" wejścia do agiaries, czyli ognistych świątyń (wstęp do świątyń jest jednak niemożliwy dla wyznawców innych religii).Ogień, który płonie w świątyni dzień i noc podobno został przyniesiony z Iranu w czasie ucieczki przed prześladowaniami w VIII w., czyli płonie nieustannie około 1300 lat (?!). Żeby go nie skalać własnym oddechem, ci którzy dokładają drewna muszą mieć zasłonięte usta.

Nasz kontakt z Parsami to spotkania w czasie “shootingów” czyli na planie filmowym. Ponieważ są potomkami Irańczyków, gdzie jest kolebka ich religii, bardziej podobni są do “foreignerów”  niż do Hindusów dlatego często grają  jako statyści. W ten sposób poznaliśmy pewną starszą panią, która z dumą opowiedziała nam legendę przybycia Parsów na ziemie indyjskie.

Było to w VIII w. kiedy potomkowie Persów mieszkający w Iranie musieli uciekać z powodu prześladowań przez Muzułmanów. Dotarli na wybrzeże Indii, gdzie ówczesny władca przywitał ich słowami:
“Indie są jak dzban pełen wody, nic już nie można do niego dolać”
Na co przywódca grupy Parsów wziął garść cukru, wrzucił do dzbana z wodą, zamieszał  i odpowiedział:
“Tak jak ten cukier zmieścił się w dzbanie tak i my przemieszamy się ze społecznością Indii”.
I tak się stało.
Obecnie wciąż w Indiach mieszka ok 70 tysięcy Parsów, najwięcej w Mumbaju.
Są wykształconą grupą, która odgrywa dużą rolę w rozwoju tego kraju. Ich główny rozwój ekonomiczny nastąpił w czasach kiedy Hindusi mieli opory co do handlowania i współpracy z Brytyjczykami. Ze względu na system kastowy bali się podróżować, spotykać niewłaściwych ludzi, jeść niewłaściwe jedzenie. Parsowie nie mieli oporów, długo się nie wahali, stali się wówczas silną, bogatą grupą. Obecnie są najlepiej wyedukowaną grupą etniczną, oraz właścicielami licznych posiadłości ziemskich w Mumbaju.  Najbardziej znanymi Parsami byli  Freddie Mercury, wokalista Queen oraz założyciele jednego z większych koncernów świata rodzina Tata.

Kiedyś Parsowie stanowili znacznie liczniejsza grupę, teraz ich liczebność się zmniejsza głównie z powodu  konserwatywnych zasad. Problem dotyczy małżeństw mieszanych, dzieci urodzone przez kobietę Parsi, których ojcem jest wyznawcą innej wiary nie mogą należeć do społeczności Parsów. Inaczej jest w sytuacji odwrotnej kiedy to ojciec jest Parsem, a matka nie.  Nie ma też możliwość przejścia na wiarę Zaratusztrian, w tej wierze można się tylko urodzić. Wielu bardziej postępowych Parsów zaczyna domagać się zmian dotyczących małżeństw mieszanych, buntują się przeciwko takiej dbałości o czystość rasową, porównują ją  z nazistowskim podejściem. Twierdzą, że ważniejsza jest czystość umysłu i ducha.

Podobnie wiele kontrowersji zaczyna wywoływać  sposób pogrzebów.
Szczególnie po szokującym filmiku opublikowanym przez  Parsyjkę Dhun Baria, która  po kryjomu sfilmowała  pogrzeb swojego ojca. Ponieważ wstęp do wież mają tylko specjalnie konsekrowani kapłani i krewni zmarłych uczestniczący w uroczystościach, film wywołał sensację.
Pokazuje bowiem co dzieje się w środku Wieży Milczenia, widać tam mnóstwo ciał w różnym stadium rozkładu. Niektóre zwłoki musiały leżeć tam miesiącami. Nagranie dostarczyło dowodów na to, co wielu Parsów podejrzewało od dawna. Tradycyjny pochówek stracił sens. Przyczyną długiego zalegania martwych ciał w wieżach jest gwałtowne zmniejszanie się populacji sępów. Te żywiące się padliną ptaki wymierają od kilkudziesięciu lat na skutek zatrucia, substancją zawartą w wielu środkach przeciwbólowych i przeciwzapalnych.  Zostały głównie mniejsze ptaki, jak kanie i wrony, ale te tylko dziobią zwłoki, zamiast je rozszarpywać.
Stąd pomysł założenia największej ptaszarni na świecie, w której hodowano by sępy, na potrzeby Wieży Milczenia. Innym pomysłem jest ustawianie paneli słonecznych, które przyśpieszą czas rozkładu zwłok.
Są też bardzo nieśmiałe głosy, że ten tradycyjny sposób jest niehigieniczny i może lepsza byłaby kremacja.
Myślę jednak, że  tradycja, która przetrwała tysiące lat w społeczności Parsów, oparła się prześladowaniom i burzom dziejowym poradzi sobie też  z sępami.

1 komentarz:

  1. Kremacja świętym ogniem to byłby problem dla Zaratusztrian.
    Już prędzej tradycyjny pochówek w ziemi z solidnym odizolowaniem ciała od "Spenta Aramati".

    OdpowiedzUsuń