wtorek, 27 marca 2012

Rekolekcje w Cagayan de Oro.

Nowicjat w Dumalinao.
Na wyspę Mindanao, która obecnie uchodzi za podwójnie niebezpieczną, dotarliśmy, jak to zwykle bywa w podróży, za sprawą przypadku, do miejsca gdzie, można powiedzieć, przeżyliśmy swoje rekolekcje.
Dlaczego rekolekcje? Ponieważ gościliśmy u polskich misjonarzy, Sercanów (Priests of the Sacred Heart), gdzie mieliśmy wspaniały czas wyciszenia, rozmów, modlitwy a przede wszystkim spotkań z ciepłymi i życzliwymi ludźmi.
Dlaczego to miejsce uważane jest za podwójnie niebezpieczne?


Po pierwsze z powodu porwań turystów lub misjonarzy, które tutaj zdarzają się co jakiś czas (ostatnie kilka tygodni temu), głównie w południowo - zachodniej części Mindanao i na Archipelagu Sulu.
Wyjaśnienie skąd takie zagrożenia już w następnym poście. Uwaga, wkradnie się tam też trochę historii Filipin!

Andrzej prezentuje owoc maranga.
Po drugie miejsca te uważane są za niebezpieczne z powodu tajfunu, który przeszedł w grudniu 2011r., powodując powódź. W okolicach Cagayan de Oro i innych miejscach północnego Mindanao nadal widać skutki zniszczeń. Woda w okolicznych rzekach podniosła się w ciągu kilku godzin o 10 m. i z wielką siłą zmiotła wszystko co napotkała po drodze. Zginęlo około 1300 osób a 600 nadal uważa się za zaginionych. Tysiące lekkich domów, budownych z bambusa i tych murowanych uległo całkowitemu zniszczeniu, stworzono przejściowe obozy dla tych ludzi, mieszkają tam nadal czekając na pomoc w budowie nowych domów.

Szymon odprawia mszę w górskiej kapliczce.
Zdjęcia obrazujące zniszczenia można zobaczyć na blogu Andrzeja. Oczywiście obecnie zagrożenie minęło i nie ma już niebezpieczeństwa, ale turyści nadal pytają czy można tu przyjeżdżać i czy nadal są tajfuny. Tajfuny były, są i będą, ale takie jak ten w grudniu zdarzają się bardzo rzadko. Jeden właśnie przeżywamy teraz, od kilku dni pada niemal cały czas, ale zagrożenia póki co nie widzimy....
I tak wbrew potencjalnym zagrożeniom wokół, my znaleźliśmy tutaj spokój wewnętrzny.
Ludzie zagonieni swoją codziennością, wyjeżdżają do Indii aby tam w ashramach, medytacjach czy uprawianiu yogi odnaleźć wewnętrzne wyciszenie, a my wyjechaliśmy z Indii i osiągnęliśmy to u polskich misjonarzy na Filipinach:) Okazało się, że chrześcijaństwo jest bliższe naszej duchowości niż buddyjskie klasztory czy hinduistyczne ashramy.
Jak do tego doszło? Najpierw buszując po internecie w poszukiwaniu inf. o Filipinach trafiłam na blog Andrzeja, w którym znalazłam sporo ciekawostek o tym kraju. Potem czytając dokładniej dowiedziałam się, że jest księdzem misjonarzem, nawiązaliśmy korespondencję mailowa, zostaliśmy zaproszeni .....i tak oto trafiliśmy do Cagayan de Oro.

Dziewczyny z ośrodka Kasang.
Może zadziałała na nas atmosfera tego miejsca, może dopadły nas refleksje, patrząc na nieszczęścia jakie spotakały mieszkańców po powodzi, a może zadziałały rozmowy z życzliwymi ludźmi... albo też wszystko jednocześnie. W każdym razie poczuliśmy, że nasze kręte ścieżki życia dokądś nas prowadzą...
W czasie pobytu w Cagayan duże wrażenie zrobiło na nas uczestniczenie w mszach w górskich kapliczkach, gdzie ksiądz pojawia się raz na miesiąc albo rzadziej. Lokalnej ludności zbiera się niewiele (te wsie często złożone są z kilku lub klilkunastu rodzin), ale jak zaśpiewają, to dźwięk chyba w wysokie góry dolatuje.
Uczestniczyliśmy w uroczystości w ośrodku Kasang Daughters Foundation, gdzie znalazły schronienie dziewczyny wykorzystywane seksualnie w swoich rodzinach, najmłodsza miała 11 lat. Ośrodek stał się ich nowym domem, a do rodzin wrócić nie mogą.

Wodospad MariaCristina.
Mieliśmy też możliwość odwiedzenia nowicjatu w okolicach Zamboanga del Sur, malowniczo położony w górach. Spotkaliśmy tam wielu nowicjuszy z Indii, z którymi znaleźliśmy wspólny język. No cóż, w sumie my też jesteśmy z Indii:) Jak zaczęliśmy omawiać filmy bollywoodzkie, w których graliśmy albo indyjskie super gwiazdy, które spotkaliśmy na planie to tematów nie brakowało. W drodze powrotnej zobaczyśmy chyba największy na Filipinach wodospad o nazwie MariaCristina w Iligan City.

Dowiedzieliśmy się, że na Filipinach jest kilka etapów w drodze do osiągnięcia święceń kapłańskich, a cały okres trwa znacznie dłużej niż w Polsce. Pierwszy jest pre-college, potem Aspirancy, kolejnym to Postulancy. Postulat trwa rok i ma miejsce właśnie w Cagayan gdzie gościliśmy. W poprzednim roku pre-college rozpoczęło 15 chłopców a do postulatu doszło tylko 5, to świadczy o tym jak ważny jest to okres w podjęciu decyzji, niektórzy rezygnują szukając innej swojej drogi.
Zadziwiło nas też, że stosunkowo dużo wśród postulantów i nowicjuszy to Wietnamczycy i mieszkańcy Indii. Postulat to głównie praca psychologiczna (formacja ludzka), którą prowadzi z nimi Andrzej. Taki rok poznawania siebie i swojej drogi życiowej powinien chyba przechodzić każdy człowiek.
Andrzej, żegnając się z nami, podszedł nas trochę psychologicznie, mówiąc: "Napiszcie, jak już dotrzecie do tego waszego final destination".
Ha! Gdzie jest cel i kres naszej podróży... Na razie sami nie wiemy, ale jak już znajdziemy to na pewno o tym napiszemy:)
Salamat Po Father!

Kapliczka w górach.

3 komentarze:

  1. O widzę ,że i Szymon też się znalazł na waszym zdjęciu mieliśmy przyjemność poznać się z nim i jeszcze trzema polskimi księżmi na wyspie Camiguin na początku marca.
    Przyjechali na przymusowe wakacje z polecenia przełożonych po tym jak pojawiły się pogłoski o planowaych porwaniach księży przez islamską partyzantę
    Czytam waszą relację bo choć wiele razy tam byłem to zawsze coś ciekawego się dowiaduję np promy lecę w lutym i tej informacji właśnie mi brakowało .Dzięki Piotr F

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę jaki świat mały, góra z górą się nie zejdzie ale Polak z Polakiem owszem... Z tego samego powodu Szymon przebywał w Cagayan de Oro gdzie się poznaliśmy, potem jak się dowiedzieliśmy już po wyjeździe, wrócił w swoje góry, za którymi tęsknił. Jak go znowu kiedyś spotkasz pozdrów od nas;-)
    Cieszymy się, że nasz blog do czegoś się przydaje, pozdrawiamy i udanego wyjazdu na Filipiny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i również pozdrawiam - Was i Piotra z jego Rodzinką.
      Szymon SCJ

      Usuń