wtorek, 7 kwietnia 2015

Święta, święta i po świętach, goście, goście i po gościach...

Tak można by podsumować to co u nas się ostatnio działo. Na blogu dłuuga cisza bo 'Polska' do nas przyjechała! Więc pokazywaliśmy 'Polsce' jaka piękna jest Tajlandia. 'Polsce' się podobało więc mamy nadzieje do zobaczenia gdzieś, kiedyś .... jak nie w Tajlandii to może w innym kraju Azji. Kto wie gdzie nas jeszcze poniesie ;-) Przy okazji pozdrawiamy wszystkich naszych gości, już za wami tęsknimy! Było cudownie!
Za sprawą naszych gości mieliśmy też bardzo polskie święta, był żurek, śledziki, kabanoski i inne smakołyki oraz jajka niespodzianki (?!)


Już kiedyś w Tajlandii mieliśmy przygodę z 'najdziwniejszymi jajkami świata', przy tej okazji dowiedzieliśmy się co to są te różowe i szare (marmurkowe) jajka sprzedawane na tajskich targach.



























Zaplanowałam więc, że na święta będą pięknie pasować do koszyczka a przy okazji dowiemy się jak smakują...  Są one już ugotowane ale według chińskich metod (opisanych poniżej), zobaczcie na zdjęciu jak wyglądają. W sumie nam nie smakowały, ale były jajka niespodzianki, taka ciekawostka. Te szare/marmurkowe miały bardzo ciemne żółtka i były bardzo słone, natomiast te różowe jak widać na zdjęciu w środku okazały się czarne i jakieś takie o smaku rybnym? kwaskowym? dziwne...
Wszyscy nasi goście próbowali, wiec mieli w tym roku wielkanocne jajka jakich jeszcze z życiu nie jedli, my z resztą też pierwszy raz je jedliśmy (i pewno ostatni ;)
A to objaśnienie tajemnicy jajek, które kiedyś otrzymaliśmy:

>>Co do różnokolorowych jajek w Tajlandii: Te co dostaliście,

 to wiejska, domowa wersja jajek różowych, jest to sposób 

starzenia jajek pozostały po Chińczykach z czasów królestwa 

Syjamu. Różnica pomiędzy efektem końcowym jest taka, że 

te różowe mają białko galaretowate, ciemno brązowe, żółtko 

natomiast jest dużo ciemniejsze, prawie czarne. W smaku 

podobne, tylko, że to galaretowate białko poza tym, że słone 

jest jeszcze kwaśne od octu, w którym jest moczone. A 

farbują je na różowo żeby wykluczyć pomyłkę przy 

kupowaniu. Śmieszne w tym jest to, że te chińskie "jaja 

stuletnie" nie są zupełnie akceptowane przez Chińczyków, 

którzy mają już inny sposób... jajka ugotowane na półtwardo 

moczą miesiącami w ciemnym sosie sojowym i nazywają te 

jajka alabastrowymi (skorupka jest tak jakby 

półprzezroczysta - mdło szara, na pewno widzieliście na 

targu) lub druga nazwa to jajo marmurkowe, bo po usunięciu 

skorupki wyglądają rzeczywiście jakby były z marmuru. <<


 To tyle o jajkach.

Pozdrawiamy poświątecznie!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz