czwartek, 29 marca 2012

Porwania na Mindanao i Archipelagu Sulu

Południowo - zachodnia części Mindanao i Archipelag Sulu uważane są za tereny niebezpieczne z powodu porwań turystów lub misjonarzy, które tutaj zdarzały się w przeszłości. Wszystkie przewodniki oraz lokalna ludność ostrzega, żeby się tam nie wybierać.  Należy się teraz wyjaśnienie skąd takie zagrożenia.
Uwaga, wkradnie się trochę historii Filipin!.
Otóż wszystko z powodu muzułmańskiej mniejszości, która mieszka na tych terenach. Niektórzy, twierdzą, że problem jest sztucznie rozdmuchany, by zaszkodzić wyznawcom Islamu, ale porwania zdarzają się naprawdę.

wtorek, 27 marca 2012

Rekolekcje w Cagayan de Oro.

Nowicjat w Dumalinao.
Na wyspę Mindanao, która obecnie uchodzi za podwójnie niebezpieczną, dotarliśmy, jak to zwykle bywa w podróży, za sprawą przypadku, do miejsca gdzie, można powiedzieć, przeżyliśmy swoje rekolekcje.
Dlaczego rekolekcje? Ponieważ gościliśmy u polskich misjonarzy, Sercanów (Priests of the Sacred Heart), gdzie mieliśmy wspaniały czas wyciszenia, rozmów, modlitwy a przede wszystkim spotkań z ciepłymi i życzliwymi ludźmi.
Dlaczego to miejsce uważane jest za podwójnie niebezpieczne?

sobota, 24 marca 2012

Tarsier - czy myszomałpa naprawdę istnieje?

W poszukiwaniu myszomałpy, która zeżarła nam mydło (o czym pisaliśmy tutaj) dotarliśmy na Bohol. Naszym podejrzanym stał się TARSIER (czytaj tarsjer), którego polska nazwa brzmi trochę strasznie...... wyrak upiór.
Podobny do małej małpki, misia, IT a nawet do Mistrza Yody z Gwiezdnych wojen, jest wielkości od 10 -16 cm, mieści się więc w ludzkiej dłoni, tylko ogon jest bardzo długi. Ma nienaturalnie duże, wyłupiaste oczy, ich wielkość w proporcji do całego ciała jest 150 razy większa niż u człowieka.

piątek, 16 marca 2012

Walki kogutów.


Szczucie kogutów
Odbywają się w wielu krajach na świecie. Czasami legalnie, jak na Filipinach, w Afganistanie czy Tajlandii a czasami nielegalnie , np. w USA i w niektórych miejscach Indonezji.
Na Filipinach są niezwykle popularne, każde miasteczko ma dwa najważniejsze punkty spotkań - kościół i arena do walki kogutów. W gruncie rzeczy oczywiście takie walki wcale nie wymagają specjalnej areny, mogą odbywać się również pod płotem.

Każde święto, festyn, impreza uświetniona jest turniejem walki koguciej.



czwartek, 15 marca 2012

Bohol - Czekoladowe Wzgórza


Atrakcją turystyczną, kolejnej zwiedzanej przez nas wyspy Bohol, są Czekoladowe Wzgórza czyli około 1300 małych pogórków.
E: - Czekoladowe wzgórza...fajna nazwa nie?!
A: - Nooo! Ciekawe skąd się wzięła?
E: - Nie wiem, ale według legendy te pagórki to mają być łzy jakiegoś nieszczęśliwie zakochanego olbrzyma.
A: - To czemu czekoladowe??
E: - Może komuś przypominały czekoladę?
A: - Czekoladę?? Gdzie ty tu widzisz czekoladę??
E: - No taką bombonierkę:)) A tobie co przypominają?
A: - Mnie, cycki!
E: - Coo??
A: - Cycki, takie jedne spiczaste inne okrągłe...
E: - No może...cyckowe wzgórza...ale ładne nie?!
A: - Noo...ciekawe, ale nic specjalnego...

środa, 14 marca 2012

Bantayańskie przemyślenia cd. - droga zwana życiem.


... nierówna, łatwo się potknąć, przewrócić i złamać nogę...
Rozglądając się wokół możemy dostrzec mnóstwo piękna, ale nie patrząc pod nogi, jeszcze łatwiej się potknąć.
Patrząc pod nogi, jesteśmy skoncentrowani na tym, gdzie stawiamy stopy, ale wtedy nie dostrzegamy innych ścieżek, którymi moglibyśmy pójść.
Widząc inną ścieżkę wydaje nam się, że będzie łatwiejsza, mniej kamienista.
Ci, którzy zdecydowali się iść inną drogą, mówią jednak, że owszem, jest inna, ale tak samo nierówna i zdradliwa jak ta poprzednia.
Ale ci, co zostali na pierwszej zazdroszczą tym, co się zdecydowali.
Na końcu ścieżki jest cel. Podobno wodospad.
Ale czy on tam naprawdę jest? Przecież jest pora sucha, a wtedy rzeki wysychają.
Jeżeli pokonamy całą tę drogę i okaże się, że rzeki nie ma, wyschła, wtedy stwierdzimy, że zmarnowaliśmy swój czas.
Nie ruszając w drogę, nigdy nie przekonamy się, czy jest tam wodospad.


wtorek, 13 marca 2012

Bantayańskie przemyślenia, czyli...... w życiu piękne są tylko chwile...


I o tych chwilach głównie piszemy, takie właśnie wspaniałe chwile spędzaliśmy na wyspie Bantayan i o nich mogłabym pisać i pisać. Czytelnik może jednak mieć błędne wyobrażenie, że życie podróżnika usłane jest różami i wszystko jest takie cudowne, a tak wcale nie jest. Chodzi mi nie tylko o takie problemy jak użeranie się z rikszarzami, którzy zawsze chcą cię naciagnąć, spędzenie nocy na dworcu, bo pociąg się spóżnił 12 godzin, czy jazda kilkanaście godzin w rozklekotanym autobusie, to wszystko można, po czasie, nazwać przygodą. Chodzi mi bardziej o plusy i minusy decyzji o życiu inaczej, w innym kraju, innej kulturze, bez perspektywy emetytury, ale z wieczną przygodą.

poniedziałek, 5 marca 2012

Z wyspy na wyspę czyli jak płynęliśmy z Palawan na Bantayan

Jak już kiedyś pisaliśmy podróżowanie po wyspach filipińskich drogą morską nie jest łatwe i mało popularne wśród turystów, głównie ze względu na czas podróży. Komuś, kto przyjeżdża tu na 2 - 3 tygodnie prościej i szybciej jest lecieć samolotem 1 godzinę niż pyrkać jakąś 'bangką' 18 godzin.
Dla PINOYa czyli filipińczyka, to najczęstszy środek transportu i istnieje dość dobrze zorganizowana sieć środków pływających.

sobota, 3 marca 2012

Pan Kierownik Autobusu

Tak wygląda Pan K. na Filipinach.
Wędrując po różnych krajach azjatyckich zauważyliśmy, że w autobusach miejskich, lokalnych czy dalekobieżnych kierowca wcale nie jest najważniejszą osobą. Najważniejszą personą, z którą wszyscy muszą się liczyć, nawet kierowca, nie mówiąc już o pasażerach, jest Pan Kierownik.
Jak rozpoznać Pana Kierownika?
W tym właśnie problem, że najczęściej wyglądem wcale się nie wyróżnia, dopiero jak zacznie działać wtedy od razu go zauważycie.
Jego najczęstsze atrybuty to:
- groźny, władczy wzrok,
- plik banknotów, które trzyma w ręce lub chowa w kieszeni,
- co najważniejsze, walenie ręką w burtę autobusu, czyli sygnały dawane kierowcy.
W zależności od kraju, miasta czy wyglądu autobusu możliwe są pewne wyjątki.