poniedziałek, 27 kwietnia 2015

TRZĘSIENIE ZIEMI - NEPAL – KATHMANDU – DURBAR

Trzęsienie ziemi w Nepalu
Matka natura znowu przypomniała nam kto tu rządzi.
Co z tego, że przewidywano, że mówiono o niewłaściwej zabudowie w stolicy Nepalu, o przeludnieniu, o tym że straty będą dużo większe niż ostatnio w 1934 roku.
Tragedia się stała ... ziemia się zatrzęsła ... tysiące ludzi zginęło.
Kathmandu
Zgodnie z tradycją, w Nepalu ojciec dzieli ziemie równo na wszystkich synów, czego skutkiem jest miejscowa zabudowa, czyli na małych skrawkach ziemi rosną w górę wielopiętrowe domy. Im większa i zamożniejsza rodzina tym wyższy dom,
Co z tego że to niezgodne z prawem budowlanym?
Kto by się przejmował jakimś prawem budowlanym. Inspektorowi da się w razie czego łapówkę i wszystko będzie dobrze. Albo i nie, jak pokazały nam ostatnie wydarzenia.


Czy jakieś wnioski zostaną wyciągnięte po tej tragedii, czy coś się zmieni, poprawi? Nie sądzę. Nie w takim kraju jak Nepal, gdzie żyje się z dnia na dzień.
W biednych krajach ludzie martwią się o to co będą jeść jutro a nie o trzęsienie ziemi, które może kiedyś nastąpić.
Tysiące ludzi ze wsi nadal będzie przyjeżdżać do miasta w nadziei na lepsze jutro, a czasem po prostu w nadziei na przetrwanie.
Powiecie, ale przecież jest rząd, ma zadbać o lepszą przyszłość narodu. Właśnie się zastanawiam czy w Nepalu już ktoś rządzi?  Kiedy odwiedzaliśmy ten kraj za każdym razem okazywało się, że właśnie Maoiści ogłosili strajk protestując przeciwko wynikom wyborów lub zbliżającym się wyborom albo też rządowi, który już zdążył się podać do dymisji. Wybory odwoływano i przez jakiś czas był spokój, potem znowu strajki i tak w kółko. W Nepalu przez kilka lat właściwie nie było rządu a pytani ludzie odpowiadali „chyba lepiej gdybyśmy mieli rząd indyjski, może byłoby spokojniej”.
Od wojny domowej , która zakończyła się w 2006 w tym kraju cały czas trwają ‘przepychanki polityczne’. 
Wojna domowa, obalenie monarchii, zabicie króla przez własnego syna, strajki i walki między partiami – tak wygląda historia współczesna Nepalu. Obecny premier rządzi już rok, poprzedni był również rok, wcześniejszy dwa lata. Premier nie ma czasu martwić się o przyszłość lub bezpieczeństwo narodu, martwi się o to jak długo utrzyma się ‘na stołku’.

Świat pomoże finansowo.
W Nepalu byliśmy 4 razy, w sumie spędziliśmy tam około 6 miesięcy. Między innymi dwa miesiące pracowaliśmy w sierocińcu w Kathmandu. Teraz wszystkie wspomnienia wróciły...


To bardzo biedny i surowy kraj. Surowy nie tylko przez klimat i góry, bardziej mam na myśli relacje między ludźmi. Może moje myślenie jest ‘spaczone’ przez czas spędzony w sierocińcu, kiedy poznaliśmy ‘od kuchni’ relacje tam panujące, ale od razu pomyślałam „ciekawe jaka część pomocy finansowej dotrze do najbardziej potrzebujących”. Wiadomo wszędzie są ludzie dobrzy i źli, ale w Nepalu zobaczyłam jak zarabia się na tych najbiedniejszych, zwłaszcza kiedy cały świat chce im pomóc.
Po okresie spędzonym w sierocińcu postanowiłam sobie nigdy nie dawać pieniędzy jeżeli nie wiem do kogo tak na prawdę trafią. Po tej tragedii na pewno potrzebni są lekarze, środki medyczne, koce, namioty, woda, jedzenie, każdy CZŁOWIEK i każda RZECZ, która może dotrzeć do potrzebujących. A pieniądze? Cóż łatwo przecież wydać na inne sprawy. Pieniądze warto przekazać tylko jeżeli mamy zaufanie, że dotrą tam gdzie trzeba.

Durbar


„W wyniku trzęsienia zniszczona została duża część zabytków Kathmandu” – czytam w doniesieniach i znowu wracam myślami do klimatycznego Durbar Square czyli Starego Miasta. Takich placów w stolicy jest (było?) kilka. Tam zawsze miałam wrażenie, że czas się zatrzymał gdzieś  w XVI wieku.  Gdyby wszyscy turyści zniknęli nadal plac wyglądałby tak samo jak 500 lat temu. Wszystko wokół jest naturalne, prawdziwe: budynki, dary (ciastka, pieniążki, kwiaty) wkładane w paszczę Hanumana, półnagi Sadu błogosławiący wiernych, kadzidełka, młynki, modlący się mnisi i mniszki, święte krowy, żyjąca bogini (Kumari Dewi) czyli mała dziewczynka mieszkająca w pałacu.  My mieliśmy szczęście wszystko to oglądać, ciekawe co pozostało...






















Wszystkim którzy zginęli ...

5 komentarzy:

  1. Tragedia niewyobrażalna........

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo smutna opowieść o biednych ludziach, którzy stali się jeszcze ubożsi. Nie tylko materialnie zapewne. Pomimo tak smutnych okoliczności, nie mogę nie zachwycać się zdjęciami. Są przepiękne! Uchwyciłaś takie szczegóły i momenty, że czuję, jakbym sama tam była i widziała wszystko na własne oczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety przy takich tragediach najbiedniejsi cierpią najbardziej ...
    A zdjęcia to działka Rajskiego ;-) Ja z reguły jestem z drugiej strony obiektywu i gdzieś się na nich pojawiam ;-) Przekaże, że się podobały ;-)
    Pozdrowienia z Tajlandii ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tym dawaniem pieniedzy to niestety prawda. Nawet we Wloszech, gdzie teroetycznie powinno byc wiecej kontroli, po trzesieniu ziemi w L'Aquila w 2009 organizowana mnostwo zbiorek, smsow, koncertow itp, a potem okazalo sie, ze wlasciwie nic z uzbieranych pieniedzy nie trafilo do poszkodowanych i ze ludzie nadal zyja w barakach. Smutne to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, a ja wierzyłam, że jak zajmuje się tym jakaś organizacja europejska to jest bardziej pod kontrolą, uczciwiej... To co się dzieje w takim Nepalu, gdzie jest totalna samowolka, ogromna korupcja i pieniądz zawsze rządził... Na prawdę żal tych najbiedniejszych.

      Usuń