poniedziałek, 27 sierpnia 2012

"Lalki w ogniu", moja subiektywna opinia.


Na temat książki „Lalki w ogniu” Pauliny Wilk głośno jest od pewnego czasu wśród ludzi, którzy interesują się Indiami lub są z nimi jakoś związani. Będąc w Indiach nie jest łatwo kupić polską książkę, ale my mieliśmy szczęście i Ewa dostała ją w prezencie od Agnieszki, z którą wspólnie zwiedzały Mumbai.
Początkowo byłem wręcz oczarowany poetyckością opisów otaczającej nas rzeczywistości, szczególnie, że mnie na co dzień ta poetyckość jakoś umyka..... Jednak w miarę czytania, kiedy poetyckie opisy dotyczyły rzeczy brzydkich, brudnych, nieczystych ten sposób opisywania coraz mniej zaczął mi pasować. Na pytanie Ewy, jak mi się podobają „Lalki” odpowiedziałem „ To najbardziej poetycki opis srania na torach jaki czytałem”.
Opis „porannego pejzażu defekowania” w rozdziale „Republika latryn” jest zadziwiający i szokujący nie tylko ze względu na temat jaki opisuje. Można tam wyczytać np.,że „Hinduska załatwia swe potrzeby nocą. ... Kobiety(...)mają obowiązek pozostać czyste, a swe potrzeby trzymać – dosłownie – wewnątrz i umiejętnie je kontrolować. To miewa ten przyziemny efekt, że od świtu do zmroku chodzą z pełnym pęcherzem.”  Potem dostajemy w listach zapytania zadziwionych czytelników, czy to prawda, że Hinduski nie korzystają w dzień z toalet? I czy to prawda, że w Indiach nie ma toalet publicznych?
Handluję więc jestem
Im bardziej zagłębiałem się w książkę, tym trudniej było mi czytać i pogodzić się z tym co czytam.
Weźmy rozdział „Handluję więc jestem”. Autorka pisze: „Każdy wie, że oszustwo przynosi zysk tylko raz, a uczciwość popłaca przez lata. Jeśli klient będzie niezadowolony, handlarz straci podwójnie”. Każdy kto był w Indiach, zada sobie pytanie: „Czy ta Pani aby na pewno była w Indiach?”.
Autorka, pracy handlarza straganowego nadaje rangę "artysty oferującego coś ulotnego i niepowtarzalnego". Pisze o szacunku jakim handlarze darzą kupujących i samej transakcji jaka jest dokonywana. Jak ma się to do rzeczywistości? Nijak. Najczęściej sprzedawcy traktują nas jak bankomaty. Widzimy w ich oczach: Białasie, jesteś taki bogaty, a nie chcesz zapłacić głupich 2000 Rupii za coś, co warte jest 50? Szczególnie widać to na straganach w ruchliwych turystycznych miejscach. Będąc w Indiach dłużej widzimy jak bardzo turyści dają się naciągać. 10 krotne „przebicie” na towarze nie jest niczym nadzwyczajnym.
Ostatnio weszliśmy do sklepu, gdzie Ewa oglądała kurtę. Pierwsza cena 7500 Rupii. Gdy wyszliśmy ze sklepu handlarz wybiegł za nami, oferując za ten sam produkt 1000!! I jak tu mieć szacunek dla takiego handlarza? W moich oczach, to naciągacz, nie handlarz.
Ale po dłuższym przemyśleniu dochodzę do wniosku, że autorka prezentuje tutaj spojrzenie tubylca lub przynajmniej człowieka osiedlonego w Indiach. Ty, turysto/podróżniku doświadczysz tego rzadko. Dla handlarza jesteś szansą na extra zysk, nie straci wiele naciągając cię, na te kilka/kilkaset rupii więcej, wie, że już cię nigdy więcej nie zobaczy.
Największe wrażenie jednak zrobił na mnie rozdział ”Obyś była matką tysiąca synów”. Autorka opisuje w nim los kobiet w Indiach. Ten obraz jest naprawdę wstrząsający. Możemy tu przeczytać, że bycie kobietą w Indiach jest śmiertelnie niebezpieczne. To bardzo mocne zdanie. Czy to znaczy, że wszystkie kobiety w Indiach są w tak strasznej sytuacji?
Poparzona kobieta
Prawdą jest, że życie wielu dziewczynek jest zagrożone już w momencie, kiedy się urodzą, bo nikt nie chce dziewczynek, ze względu na posag, jaki trzeba zapłacić, żeby pozbyć się ich z domu. Czytamy dalej, że potem, kiedy tylko dojrzeją, są wydawane za mąż,  rodzą dzieci w strasznych warunkach i są źle traktowane w domach teściowych. Ale to i tak jest optymistyczny scenariusz, bo jeżeli rodziców nie stać na posag, kobieta skazana jest na żebraninę. Najgorszą sytuacją jest jednak wydanie za mąż i nie wywiązywanie się z umowy przedślubnej dotyczącej posagu. Wtedy zdarzają się podpalenia, oblania wrzącym olejem, wypadnięcia za okna, wszystko wśród milczącej akceptacji sąsiadów i rodziny. Wydawać by się mogło, że sytuacja dotyczy tylko wsi zabitych dechami, ale nie! W miastach metody są subtelniejsze, ale równie bezwzględne.
To całkowicie zgodne z prawdą, co więcej, kiedy jednemu z naszych znajomych skończyła się benzyna w samochodzie  500 m przed stacją benzynową okazało się, że nie  może zatankować do butelki lub kanistra. Nie udało się to pomimo, że proponował zapłacić ZNACZNIE wyższą kwotę. Dlaczego? Ano dlatego, że benzyna dobrze zdaje egzamin przy likwidowaniu niechcianych synowych i w tej materii prawo w Indiach jest niezwykle surowe, za sprzedaż benzyny, która nie jest wlewana do baku można iść siedzieć za współudział w morderstwie.
Młode Induski
My po przeczytaniu tego rozdziału byliśmy głęboko wstrząśnięci, tym bardziej, że znamy sporo faktów potwierdzających opisane sytuacje.
Ale ja dla kontrastu napiszę teraz coś z mojego męskiego (ktoś doda szowinistycznego) punktu widzenia. Mając obraz kobiety w Indiach przedstawiony przez Paulinę Wilk, po przyjeździe do Indii będziecie spodziewali się spotkać same zastraszone, przerażone, poparzone kobiety i dziewczyny. I? Znalezienie takowych np. w Mumbaju nie jest niemożliwe, ale nie jest też łatwe. Zanim przeczytałem tą książkę uderzyła mnie postawa młodych dziewczyn, które są bardzo często pewne siebie, wcale nie zlęknione i zastraszone. Już widzę tych młodych mężczyzn z Europy jadących w misję ratunkową tych przerażonych dziewczyn i odbijających się od muru obojętności i ignorancji z ich strony. Skąd taka postawa? Opisana sytuacja, to wierzchołek góry lodowej. Zapytałem o to kiedyś dobrze wykształconego, obytego w świecie Hindusa, który rozwikłał dla mnie tą zagadkę. W Indiach brakuje kobiet. Brakuje MILIONÓW kobiet. I one doskonale zdają sobie z tego sprawę. Szukają księcia, który będzie nie tylko piękny i romantyczny, ale ... BOGATY. Ona urodzi mu synów, a wtedy stanie się w rodzinie nietykalna, będzie miała służące, które za nią będą wykonywać wszystkie obowiązki domowe.
Tego niestety nie znajdziecie w „Lalkach”.
Obraz pokazany w książce jest prawdziwy, ale niepełny i przez to czasami może nawet krzywdzący. Co w sumie można zrozumieć, jeżeli książka ma być interesująca lepiej, pisać o rzeczach szokujących i zadziwiających niż o czymś co jest normalne i zwyczajne.
Opisywana przeze mnie książka jest bardzo ciekawa i szczerze ją polecam, ale proponuję najpierw przyjechać do Indii, zobaczyć je własnymi oczami, a dopiero potem skonfrontować to z poetyką książki. Odkryje przed wami coś, na co patrzyliście i nie widzieliście, ale z drugiej strony będziecie już mieli własny punkt widzenia, który często będzie odmienny od tego przedstawionego przez autorkę. Ja sam mam takie wrażenie, że gdybym przeczytał tą książkę przed przyjazdem tutaj, pojechał bym gdzie indziej.....

11 komentarzy:

  1. Bardzo sie ciesze, ze prezent ode mnie w postaci ksiazki stal sie zrodlem tak szczegolowej refleksji. Nie znam Indii, bo coz mozna powiedziec po zaledwie kilkudniowym pobycie w Mumbaju? Wiem jednak, ze przy najblizszej okolicznosci z przyjemnoscia powroce tam po kolejna dawke emocji, pomimo ze zgadzam sie jednoczesnie z opinia Adama w wielu kwestiach (szczegolnie dotyczacych "uprzejmych handlarzy":). No coz, pobyt w Azji uczy asertywnosci:). Pozdrawiam. Agnieszka z Singapuru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez do ksiazki pani Wilk podeszlam bardzo secptycznie. nie powiem pieknie napisana, jezyk bogaty, plastyczny... ale tresc ..? mnostwo do zarzucenia.bywam w indiach kilka razy do roku, do wielu rzeczy juz sie przyzwyczilam, nie zwracam na nie uwagi, nie rzucaja mi sie w oczy tak jak na poczatku pobytu. bedac w polsce kilka miesiecy temu spotkalam sie z mnostwem pytan dotyczacych indii, od ludzi ktorzy przeczytali ksiazke. niestety ale autorka zbudowala wizerunek kraju do ktorego 90%ludzi nie wybralaby sie nawet za darmo ! pani Wilk skoncentrowala sie na Kalkucie, gdzie nawet hindusa ciezko namowic na wycieczke. poza tym chyba przez caly pobyt mieszkala w slamasach kolo rzeczonych torow kolejowych.. a gdzie prywatne osiedla, 50pietrowe wiezowce, zachodnie auta jezdzace po ulicach i sklepy zawalone importowanymi towarami, z cala rzesza hindusow i hindusek biegajacych z wypelnionymi zakupami siatkami...... wiele mozna by pisac na ten temat. mam nadzieje ze ktos kiedys napisze bardziej pozytywna ksiazke o indiach, bardziej rzeczowa, opisujaca wiecej srodowisk , a nie to bedace na samym dole hierarchii indyjskiej.......

    OdpowiedzUsuń
  3. W pełni się zgadzam z opinią Pana Adama. Książka bardzo mi się podobała i do pewnego stopnia na pewno jest prawdziwa, ale pokazuje obraz Indii z jednego konkretnego punktu, w którym mamy raczej małą szansę się znaleźć. Ja najpierw przeczytałem "Lalki" i dopiero po tym odwiedziłem Indie. Książka mnie do tego nie zniechęciła, wręcz odwrotnie. W Indiach przekonałem się natomiast, że to co jest w niej opisane to tylko pewien element całości. A dla tej całości warto pojechać i wracać do Indii. pozdrawiam- Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki za recenzje. Chyba pozostawie sobie ta ksiazke do przeczytania po mojej wycieczce do Indii w takim razie. A tak a propo ksiazek o Indiach, to czy czytal ktos moze "Henna for the Broken-Hearted"?

    http://www.hennaforthebrokenhearted.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieszkalam w Indiach 5mies. Nie milalam jeszcze okazji przeczytac ksiazki dlatego nie moge sie zgodzic ani nie zgodzic z jej recenzja ale rzeczywiscie pamietam ze bylo tak ze nie maja tam zadnej swiadomosci relacji z klientem. Robilam codziennie zakupy w tym samym sklepie, u tej samej kobiety kupowalam warzywa a i tak te osoby przy kazdej transakcji probowaly mnie naciagnac i oszukac. Normalna sprawa;(
    Z lektury polecam goraco ksiazke Holy cow! Opisuje wszystko to co sama doswiadczylam w 100% lepiej nie da sie tego ujac!

    OdpowiedzUsuń
  6. Co warto zatem o Indiach przeczytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartosikowie wspominają "Holy Cow". Książka jest super,zabawna i bardzo trafnie opisuje Indie. Ja czytałem w oryginale i strasznie się zmagałem z tym jej australijskim angielskim. Może już jest polskie tłumaczenie? Ktoś widział? Sam chętnie bym przeczytał.
      White Tiger jest bardzo dobry i łatwy do łyknięcia w oryginale, dostępny w Indiach na każdym straganie. Wart przeczytania!
      Czytałem też książkowe wydanie bollywoodzkiego hitu,"3 Idiots". Oczywiście książka w przeciwieństwie do filmu ma sens i trzyma się kupy, bo film, to sama kupa.....
      "Shantaram" to kolejna pozycja, którą czytają wybierający się do Indii, głównie o Bombaju. Ciekawa chociaż pokazuje miasto sprzed kilku lat, mieszkamy tu już tak długo i wiele rzeczy opisywanej w tej książce trudno mi potwierdzić...
      Jeżeli ktoś czytał coś sensownego o Indiach, prosimy o dopisanie się.

      Usuń
  7. Ja wlasnie bedac w Chennai znalazlam w ksiegarni " May you be the mother of ahundred sons. A journey among the women of India" Elisabeth Bumiller. Wydana w 1990 przez corespondentke The Washington Post ktora wraz z mezem przebywala w Indiach przez ponad 3 lata i zainteresowala sie problemami kobiet. Duzo historii ale bardz ciekawa warta pzreczytania pozycja, choc sama jej do konca jeszcze nie przeczytalam :)ale teraz po wyjeciu jej z szafki bede kontynuowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tego jeszcze nie czytaliśmy, dzięki za rekomendacje;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesli chcecie cos 'ciekawego' i dowiedziec sie o mafii i o tym jak to bylo podczas zamieszek hindusko-muzulmanskich polecam latwo dostepna ksiazke w Bombaju na kazdym ksiazkowym straganie w Fort Area 'Maximum City'.
    Bardzo realistyczna i czasem trzeba od niej po prostu odpoczac by sie nie podlamac, ale prawda w niej jest.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sprawa zz zalatwianiem.sie w nocy dotyczy kobiet na wsiach, na bardzo zacofanych terenach.
    Rzeczywuscie tak tam jest.
    W miastach oczywiscie nie.
    Materializm Hindusow i Hindusek.to juz chyba legendarna sprawa, wiec nie bede komentowac.

    OdpowiedzUsuń