czwartek, 25 czerwca 2015

WAY KRU czyli pokłon dla nauczyciela.

Tak w Tajlandii nazywany jest dzień nauczyciela. Jak widać na zdjęciach nazwa traktowana jest dosłownie ;-) O świętowaniu dnia nauczyciela, który wypada w czerwcu pisałam już TUTAJ. 
Dzisiaj przy tej okazji naszły mnie przemyślenia dotyczące różnic i podobieństw między uczniem tajskim i polskim.  

1. SZACUNEK DO NAUCZYCIELA 
W Tajlandii dzieci uczy się szacunku dla starszych a już szczególnie dla rodziców i nauczycieli. ‘Błogosławieństwo’nauczyciela jest  równie ważne jak rodzica. Gest ukłonu ze złożonymi jak do modlitwy rękami (WAY) jest tu normalnym gestem powitania czy przepraszania, uczeń swojego nauczyciela zawsze wita z ukłonem, nawet jak spotykamy się po szkole  ‘na mieście’. 

Natomiast inne sposoby okazywania szacunku były dla mnie zadziwiające.  Na początku pracy w tajskiej szkole szokowała mnie np. sytuacja kiedy siedziałam przy biurku, a tu przychodzi uczeń o coś zapytać i klęka przede mną. Podobnie zadziwiać może ceremonia WAY KRU czyli dzień nauczyciela.
Szacunek dla nauczyciela wyrażają nie tylko uczniowie ale cała społeczność, wszyscy w naszym miasteczku wiedząc, że jesteśmy nauczycielami zawsze z respektem i ukłonem odnoszą się do nas.

2. SZKOLNE MUNDURKI
Obowiązek noszenia uniformów powoduje, że uczniowie wyglądają jak uczniowie. Nie ma rewii mody, malowania paznokci, makijażów. Czasami aż trudno poznać nasze uczennice po szkole, kiedy mogą się już ‘wystroić’.  Wyobrażacie sobie takiego 18-sto latka w szkolnym mundurku, który ze złożonymi rękami kłania się przed nauczycielem? Tutaj to normalne.
     
3. DYSCYPLINA
W tajskiej szkole uczniowie są ‘karni’ tzn. jak im się coś każe to to zrobią, nie ma kręcenia nosem, niezadowolonych min. Oczywiście, że są leniwi i im się
nie chce, ale jak nauczyciel każe to trzeba zrobić i koniec.  Absolutnie nie do pomyślenia jest zachowanie typu rzucanie w nauczyciela papierkami czy przekleństwa  itp. Nauczyciela się szanuje a to oznacza, że pewne zachowania są oczywiste. Pasuje mi tu takie śląskie słówko – kindersztuba.

4. WYMAGANIA 
Wszyscy uczniowie na świecie będą wykorzystywać fakt, że NIE MUSZĄ czegoś robić. A w tajskiej szkole niestety wiele rzeczy ‘nie muszą’. Przede wszystkim nie muszą się uczyć i tak wszyscy zaliczą, a system jest tak stworzony, żeby jak najwięcej osób zdała z dobrymi ocenami. Promuje się 'miernoty', dobrzy uczniowie i słabi najczęściej kończą z tymi samymi ocenami. Podstawą jest ściąganie, tego uczniowie uczą się szybko. Właściwie nie muszą być na lekcji, nie wyciąga się konsekwencji z nieobecności, pod warunkiem, że uczeń jest gdzieś na terenie szkoły. Nie muszą być punktualnie na lekcji, nauczyciele też się spóźniają, a czasami nawet nie przychodzą wcale na lekcje. O tym jak w tajskiej szkole uczy się oszukiwania i nieuczciwości przeczytajcie TUTAJ.

W ten oto sposób tajski system psuje uczniów :(  To smutne i tragiczne, tylko patrzeć jak przestaną być  tacy karni i grzeczni. 

Kompozycje kwiatowe przygotowane przez uczniów.








2 komentarze:

  1. Wszystko poza opisaną tu pilnością jest chyba ogólnoazjatyckim trendem. Mundurki, szacunek do starszych, zdyscyplionowanie czyli to co znakiem firmowym azjatyckiej szkoły z chęcią zapodałabym amerykańskim nastolatkom chociaż na tydzień. Może wtedy doceniliby to co mają ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zgadzam się całkowicie! Polskim uczniom też przydałoby się trochę tych azjatyckich trendów :-)
      Cały czas w Tajlandii zadziwia mnie tylko jak lekko podchodzi się tutaj do edukacji, to akurat jest zupełnie NIE - azjatycki trend. W Chinach, Korei, Tajwanie, Japonii czy Singapurze (co poznaliście na własnej skórze), nawet w Indiach i Nepalu trwa coś w rodzaju "wyścigu szczurów", szalony pęd do nauki i chęć bycia najlepszym, a egzaminy to ogromny stres nie tylko dla uczniów, ale i rodziców. Natomiast w Tajlandii obowiązuje zasada "sabaj, sabaj", wyluzuj , nie martw się... Dokąd ten kraj zmierza? Chyba do tego, żeby gospodarczo przejęły go Chiny, co już się powoli dzieje...

      Usuń