piątek, 21 grudnia 2018

Domki do dupczenia.

Zrobiło się zimno więc coraz częściej wspominam upalną Tajlandie i tęsknie za latem przez cały rok;) Przeglądając zdjęcia znalazłam ostatnio niedokończony post, więc postanowiłam przenieś was tym razem w tajską leniwą rzeczywistość, gdzie obowiązuje zasada 'problemy nie istnieją gdy o nich nie myślisz' oraz swobody wszelakie również seksualne.
Kto chce dowiedzieć się jak to jest z 'domkami do dupczenia'? Zapraszam KLIK >>>




Mieszkając w Tajlandii byliśmy szczęśliwymi posiadaczami samochodu więc często robiliśmy sobie wycieczki dalsze i bliższe. Zapędzaliśmy się w rejony, które żaden turysta nie odwiedza i nawet w takich miejscach często mijaliśmy osiedla małych domków do wynajęcia. Kiedyś przy kolejnym mijanym resorcie ze zdziwieniem stwierdziłam:
- Czy im się opłaca robić jakieś resorty na takim zadupiu? Komu oni wynajmują te domki? Przecież tu nic nie ma ciekawego.
Co Rajski skwitował krótkim podsumowaniem - to są domki do dupczenia.
- Co ty za głupoty gadasz? - No ale zaczęłam temat drążyć i okazało się, że to prawda. Tajlandia znana jest z tzw. seks turystyki o tym wiedzą wszyscy, ale nie każdy wie, że ta swoboda seksulana dotyczy nie tylko usług dla turystów. Niewierność w małżeństwie jest powszechna i nikogo nie bulwersuje.

Love resort

Większość kobiet ma swoich ‚gigów’, z którymi spotykają się, żeby urozmaicić sobie życie.
Tajscy mężczyźni miewają nieoficjalnie dwie żony, a kochanki to norma. Tolerancja absolutna, w myśl której mężczyzna jest mężczyzną i musi zaspokoić swoje rządze. Podobno tajskie kobiety wolą związki z farangami (białymi), uważając ich za wierniejszych.
W Tajlandii panuje niewyobrażalna hipokryzja pod tym względem. Z jednej strony toleruje się niemalże wszystko, ale z drugiej seks jest tematem tabu, o którym nie mówi się otwarcie.  Okazywanie sobie publicznie uczuć, trzymanie się za ręce, dotykanie i publiczne całowanie  uważane jest za gorszące.
Więc spotkania kochanków odbywają się potajemnie, chociaż wszyscy wszystko wiedzą. Każdy samochód wjeżdżający do 'Love resortu' jest osłonięty i odgrodzony. Nikt nie może zobaczyć kto przyjechał i wyjechał. Sąsiad nie widzi sąsiada.


Takie osiedla domków są dla tubylców, nie dla turystów, więc ogłoszenia przydrożne są tylko po tajsku. Postanowiłam jednak, że sprawdzimy jak działają.
Zdziwiona pani w recepcji tłumaczyła na migi, że sleep kosztuje 350 B, a nie sleep 180 B, wybraliśmy wersję sleep, więc nie wiem na ile godzin jest ta druga.
Ale czas jest ważny, więc żeby nie przegapić to w każdym domku jest budzik ;O
Osiedle zapełniło się w 100%, ale każdy przyjeżdzjący szczelnie zasłaniał garaż ;) Sąsiedzi nie uśmiechają sie do siebie i nie wymieniają ukłonów.


Takie 'resorty' położone są najczęściej na obrzeżach miasta, wokół naszego Roi et było ich kilka.
Tak to Tajowie ułatwiają sobie życie, które ma być łatwe i przyjemne, typowy tajski 'mai pen rai'.


Sąsiedzi wyjechali domek czeka na następnych.


'Mai pen rai' - to zwrot, który Tajowie używają powszechnie i w różnych sytuacjach, w wolnym tłumaczeniu oznacza - wszystko w porządku, nie ma powodu zmartwień.




2 komentarze:

  1. O hotelach na godziny to słyszałam, ale o "domkach do dupczenia" po raz pierwszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie działa to podobnie, w dużych miastach pokoje w hotelach, na prowincji domki ;-)

      Usuń