środa, 28 sierpnia 2013

Pattaya na NIE!


Ci którzy wiedzą co oznacza PATTAYA, proszę się z nas nie śmiać, ci którzy nie wiedzą niech posłuchają...
Tak, tak wybraliśmy się do Pattai ... chociaż kiedyś obiecaliśmy sobie, że nigdy więcej nasza noga nie stanie na przeludnionych, osławionych przez „seksturystykę” plażach Tajlandii. Kiedyś byliśmy na Ko Phi Phi i to nam miało wystarczyć jako przestroga.
Dlaczego więc w pewien lipcowy długi weekend przemierzyliśmy setki kilometrów nocnym autobusem jadąc do Pattai. Ano dlatego, że tam mieszkają nasi znajomi, którzy nas doś długo i gorąco zapraszali. Obiecali znaleźć nam noclegi, być naszymi przewodnikami, więc dlaczego nie!

Wiedzieliśmy gdzie jedziemy i czego się możemy spodziewać:
- Plaża publiczna wąska, brudna, wyposażona w zniszczone stare leżaki i parasole.
- Wzdłuż plaży ulica z bardzo dużym ruchem i smrodem spalin.
-Tysiące  klubów Go Go,  wszelkiej maści barów, restauracji, ekskluzywnych sklepów i salonów masażu.
-Dziesiątki tysięcy “Ladyboysów”.
-Zamiast chatek bambusowych i małych straganów, wielkie centra handlowe i super hotele.

Jeżeli ktoś szuka nocnych zabaw, jest super rozrywkowy i ma portfel wypchany pieniędzmi, a nie zależy mu na plażowaniu i czystym morzu – to miejsce może mu się spodobać.

Wszystko czego się spodziewaliśmy potwierdziło się w 100%. Jedyne co nas zaskoczyło to ogromna ilość Rosjan. Wiadomo, wszędzie jest ich pełno, ale w Pattai to już przesada, wszędzie napisy po rosyjsku, szyldy, reklamy, menu, jest nawet szkoła dla Rosjan.

Nasi znajomi zabrali nas na szczęście w miejsce bardziej urokliwe na wyspę Ko Lan. Około godziny statkiem i już mamy plażę czystą, morze błękitne, wszystko zachęca do kapieli i plażowania. Oczywiście wszyscy z Pattai przypływają tutaj, więc tłumy dookoła. No i leżaki płatne (100B = 10zł).
Sama wyprawa na wyspę jest typowym przykładem jak zarobić na niezorientowanym turyście. Można tam dostać się statkiem, który wypływa z portu za 30B. Ale dla przeciętnego turysty informacja ta jest odpowiednio zamaskowana, nigdzie nie znajdzie się takiej oferty. Natomiast mnóstwo „naganiaczy” będzie proponowało „speed boad” i przepłynięcie na wyspę za 3000B! Bardziej wytrwali mogą ostatecznie znaleźć informację, że taką szybką łódką da się popłynąć za 400B, ale o zwykłym statku za 30B nikt nic nie wie;-)
Wycieczka bardzo fajna, plażowanie przyjemne, polecamy!
Innym ciekawym miejscem, które odwiedziliśmy dzięki naszym znajomym jest MIMOZA – miasto miłości.
Jakieś kilkanaście kilometrów od centrum Pattai zbudowano coś w rodzaju osiedla w stylu holenderskim, przynajmniej nam się tak skojarzyło. Już z ulicy kolorowe domki przyciągają wzrok, a duży bilboard zachęca do zobaczenia występów „ladyboysów”. Dojazd 20B, wstęp 50B i już możemy pospacerować po urokliwych uliczkach, zjeść jakieś małe co nie co i zobaczyć godzinny show, może nie na poziomie supergwiazd, ale fajny. Nam się podobało!

A jak zdecydowalismy się, że idziemy posmakować życia nocnego w Pattai, poogladać „ladyboysów” wyginających się przy rurkach to okazało się, że akurat w Tajlandii jest buddyjskie święto i wszystkie kluby pozamykano. Pattaya zamarła... a to się wszyscy turyści, którzy wpadli tu na jedną noc szaleństwa musieli rozczarować...
Więc, nasza rada: jak masz ochotę odwiedzić Pattaye ze względu na życie nocne, to najpierw zajrzyj do tajskiego kalendarza.

Miejska plaża w Pattaya oraz 'speed boads'

Plaża na wyspie Ko Lan

Wdrodze na plaże na wyspie Ko Lan



Mimoza 


Wszystko, żeby tylko przyciągnąć uwagę turysty: samolot wbity w centrum handlowe a na dachu balon do wynajęcia.



6 komentarzy:

  1. edyta nazywana klaudia28 sierpnia 2013 19:06

    powiem szczerze... wszedzie bym sie was spodziewala, ale nie tam hahahah

    super, ze sie odezwaliscie! nie lencie sie i piszcie tu czesciej ;-)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej królowo a od kiedy ty Klaudia jesteś ;-) Buziaki;-)

      Usuń
    2. widac slaba macie pamiec.. albo to ten old monk :P

      Usuń
  2. Też mi się miło czytało o czymś nowym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietnie wygladasz Ewa.....Tajlandia Wam sluzy.Pozdrawiam G

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki;-) A kto sie ukrywa pod tajemniczym G ????

    OdpowiedzUsuń