czwartek, 31 października 2013

Koh Phayam, wyspa dla samotników

Statek Robinsona Cruzoe
Rozmawiając o planach wakacyjnych w „nauczycielskim gronie”przyznaliśmy się, że chcielibyśmy pojechać na wyspę w Tajlandii, która nie jest tak turystyczna jak Koh Phi Phi. Koh Phi Phi z niesmakiem opuściliśmy spędzając tam niecałą dobę. Mark, Brytyjczyk uczący z nami w tej samej szkole poradził:
- Jedźcie na Koh Payam. Nie ma turystów, ba, nawet dróg tam nie ma. Jak chcecie gdzieś dotrzeć to na piechotę albo motorkiem.
Koncepcja wydała nam się całkiem sensowna, szczególnie, że było tam  blisko z Koh Tao.

piątek, 25 października 2013

Koh Tao, czyli najlepsze snorkowanie w naszym życiu. Część 2



Najpopularniejszy środek transportu na wyspie Kho Tao to motorek, koszt wynajmu 150-200B + 50B paliwo. Jeżdżą tez taksówki, koszt przejazdu 2 km (bo tyle pewnie będzie z portu do waszego hotelu) to 100B. My wybraliśmy wersje hardcorową – autonogi . Wyspa nie jest duża i w większość  miejsc można po prostu dojść, ale ponieważ chcieliśmy też dotrzeć w dalsze zakątki wyspy zdecydowaliśmy się razu pewnego na wypożyczenie rowerów. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że ta wyspa to tak naprawdę wielka góra, której czubek wystaje z wody, więc pedałuje się z reguły bardzo ostro pod górę, albo zjeżdża się w szalonym tempie w dół. Męcące, a czasem strasne.

środa, 23 października 2013

Koh Tao, czyli najlepsze snorkowanie w naszym życiu. Część 1.



Pod wodą, wiadomo, może być zimno, czapka rzecz niezbędna!
No i mamy pierwsze nasze wakacje w tajskiej szkole! Wyruszyliśmy więc poznawać miejsca gdzie nas jeszcze nie było! Zaczęliśmy od Koh Tao. To niewielka wyspa leżąca w Zatoce Tajlandzkiej, będąca popularną destynacją wszystkich wielbicieli oglądania świata podwodnego. Jak to kiedyś ktoś nam powiedział, świat podwodny można oglądać przez nurkowanie i rurkowanie. Rurkowanie bywa też zwane snorkowaniem (nie mylić ze smarkaniem). My uprawiamy właśnie tą drugą dyscyplinę sportową. Do niedawna uważaliśmy, że najlepsze/najciekawsze 'rurkowanie' mieliśmy w Egipcie, w Sharm El Sheikh, na Morzu Czerwonym, ale Koh Tao dostarczyło nam takich wrażeń, że zepchnęło Egipt na drugą pozycję.

środa, 16 października 2013

Polsko - chińskie gotowanie.



Ostatni tydzień w naszej szkole to już same luzy. Kończymy pierwszy semestr. Uczniowie już mają wakacje (takie nasze ferie zimowe), a my jeszcze chodzimy do szkoły zakończyć sprawy dziennikowe, taka szkolna biurokracja, tutaj jak się okazuje ważniejsza niż samo uczenie!
Korzystając więc  z nic nie robienia, postanowiliśmy zaprosić nasze chińskie koleżanki nauczycielki na wspólne polsko –chińskie gotowanie.
W Tajlandii pracuje ich sporo, ich ojczyzna wysyła młodych studentów na roczny wolontariat, gdzie chcąc czy nie chcąc uczą chińskiego. Na chwałę ojczyzny!

sobota, 5 października 2013

Sezon na smocze owoce

Jakiś czas temu kiedy rano, wybierając się do szkoły, zasiadaliśmy na nasze dwukołowe “rumaki”, dziadeczek (czyli właściciel naszego apartamentowca) zaczął do mnie wymachiwać. Nie dość, że wymachiwał to jeszcze niósł jakiś czerwony owoc, który szybko rozpoznałam jako znany mi już dragon fruit nazywany smoczym owocem. To chyba najpiękniejszy owoc jaki widziałam.


środa, 4 września 2013

O jedzeniu zwierząt w Azji.

Bangkok - z kotkiem na zakupy.
Gdzieś tam w ukryciu, w komentarzach do posta o nauczycielach w Tajlandii, toczy się dyskusja o traktowaniu zwierząt w Azji i nie tylko. Rozmowa na tyle ciekawa, że postanowiliśmy ją wyciągnąć na światło dzienne. Filmik, który tutaj znajdziecie jest tak okrutny, że ja nie dałam rady zobaczyć do końca. Rzeczywiście w Tajlandii istnieje proceder łapania i wywożenia psów do Wietnamu, gdzie się psy zjada. Ale na usprawiedliwienie Tajlandii dodam, że naszych Tajskich znajomych tak samo to szokuje jak nas.
Miłośnikom psów radzę nie oglądać ...

Emilia H 7 lipca 2013 22:47 napisała:
Witam, Przypadkiem wygooglowalam Wasz blog szukając informacji o azjatyckich więzieniach. No i czytam teraz z zaciekawieniem, ale też jako gorliwa obrończyni zwierząt (która nota bene przyrzekła sobie stopy w Azji nie postawić) nie mogę uwierzyć, ze ktoś z cywilizowanego kraju (ekhem :p) może mieszkać w tak okrutnych miejscach dla zwierząt a nierzadko i dla ludzi :/ Przecież na pewno widzicie psy i koty w klatkach czekające na obdarcie żywcem ze skóry i pożarcie ich w restauracjach, zwłaszcza w Tajlandii. Osły też ciągną wozy aż padną, nie wiem jak można wśród tego żyć i nie oszaleć.

niedziela, 1 września 2013

Puszkowo

W trakcie dzisiejszej przejażdżki rowerowej po okolicach znaleźliśmy dom, który nas zachwycił i zadziwił. Mieści sie tam zakład naprawy motocykli i sklep. Ale prawdziwa pasją mieszkańców jest chyba picie piwa, dom to prawdziwe Puszkowo, zobaczcie z resztą sami..... i napiszcie jak wam się podoba?








środa, 28 sierpnia 2013

Pattaya na NIE!


Ci którzy wiedzą co oznacza PATTAYA, proszę się z nas nie śmiać, ci którzy nie wiedzą niech posłuchają...
Tak, tak wybraliśmy się do Pattai ... chociaż kiedyś obiecaliśmy sobie, że nigdy więcej nasza noga nie stanie na przeludnionych, osławionych przez „seksturystykę” plażach Tajlandii. Kiedyś byliśmy na Ko Phi Phi i to nam miało wystarczyć jako przestroga.
Dlaczego więc w pewien lipcowy długi weekend przemierzyliśmy setki kilometrów nocnym autobusem jadąc do Pattai. Ano dlatego, że tam mieszkają nasi znajomi, którzy nas doś długo i gorąco zapraszali. Obiecali znaleźć nam noclegi, być naszymi przewodnikami, więc dlaczego nie!

wtorek, 9 lipca 2013

Dzień Nauczyciela w tajskiej szkole.



W Polsce wakacje w pełni, a ja znowu o szkole .... no ale my żyjemy ... w innej „czasoprzestrzeni” i to dlatego.  Będzie już niebawem też o wakacjach, tajskich wyspach i plażach, ale dzisiaj o świętowaniu Dnia Nauczyciela.
Przeżyłam już dziesiątki Dni Nauczycieli (lub jak kto woli Dni Edukacji Narodowej), najpierw jako uczeń, potem jako nauczyciel, ale ten w Tajlandii był wyjątkowy.
Może dlatego, że to był „Way Kru”, co można przetłumaczyć jako „Pokłon dla nauczyciela”.