poniedziałek, 27 lutego 2012

Warto przyjechać do Sabang nie tylko z powodu podziemnej rzeki.

Największą turystyczną atrakcją wyspy Palawan jest podziemna rzeka, która znajduje się w pobliżu Puerto Princessa. W tym roku uznana została za jeden z 7 cudów świata, o czym informują nas wszystkie plakaty i foldery w okolicy. Cud to raczej nie jest, ale wycieczka fajna i warto rzekę zaliczyć. Podziemna część to 8 km, ale płynie się tylko przez 2 km.
Niedawno odkryto jeszcze dłuższą podziemną rzekę w Laosie. Będąc tam słyszeliśmy o niej, ale wtedy nie zdecydowaliśmy się na wyprawę.
Podczas wycieczki podziemiami można zobaczyć stalagmity, stalaktyty, jaskinie oraz różne nacieki i formacje skalne, w których pan przewodnik każe nam zobaczyć święte postacie, aniołki albo dinozaury. Jeżeli ktoś wybrał się tutaj na jednodniową wycieczkę z Puerto Princessa może czuć się trochę zawiedziony. Puerto Princessa, to zwykłe duże miasto portowe, w którym nie ma nic specjalnie ciekawego i nie warto zatrzymywać się tam na dłużej. Jednodniowa wycieczka do podziemnej rzeki, najczęściej oferowana przez lokalne biura podróży, obejmuje:
  • dojazd jakimś pojazdem lądowym do Sabang (2 godziny),
  • dopłynięcie łódką do wejścia, ok 20 min,
  • przepłynięcie odcinka podziemnej rzeki, ok. godzina,
  • lunch,
  • powrót.
Zdecydowanie nie polecamy takiej opcji. Jeżeli macie trochę czasu warto zatrzymać się w Sabang na parę dni. My czuliśmy się tam wspaniale, nareszcie znaleźliśmy spokojne zaciszne miejsce i domek przy morzu. W dzień siedzieliśmy na pięknej piaszczystej plaży lub robiliśmy sobie wycieczki np.do wodospadu, a wieczorami grillowaliśmy rybki, przy degustacji  miejscowego rumu. Zaliczyliśmy też to cudo natury jakim jest podziemna rzeka. Zamiast płynąć łódką z Sabang do wejścia i z powrotem można zrobić sobie, przynajmniej w jedna stronę trekking, 5 km przez dżunglę. 
Trasa jest bardzo dobrze oznaczona, nie można się zgubić i składa się z dwóch części. Pierwsza jest łatwa, niemal spacerowa, druga to prawdziwy trek przez dżunglę. Idzie się po mostkach, drabinkach, mija różne skały, jaskinie, groty i tunele w skałach. Można też spotkać małpy, które mają ochotę zabrać wycieczkowiczom jakieś jedzenie, więc trzeba uważać. Nie przez przypadek droga ta nazywana jest Monkey Trail. Najpierw wystraszyła nas małpa, która stanęła w bojowej pozycji, szczerząc kły, wymachiwała rękami,  wykrzykując coś w niezrozumiałym dla nas języku, a potem dwa wielkie jaszczury (warany), które postanowiły odbyć krótką, spontaniczną walkę dokładnie na naszej ścieżce. Ale to był tylko chwilowy przejaw ich aktywności, poza tym ruszały się bardzo leniwie. Później mieliśmy okazję spotkać całą ich rodzinkę.
Sama podziemna rzeka nie dostarcza takich wrażeń, ale w połączeniu ze spacerem przez dżunglę to super atrakcja.
Bardzo istotnym punktem programu jest zdobycie permitów (pozwoleń, które jednocześnie są biletami - 250 Php/osobę). Ponieważ ilość jest limitowana, nie ma gwarancji, że dostaniecie permit na dany dzień, dlatego najlepiej zapisać się na listę dzień wcześniej i pojawić się w biurze ok 7.30. Pierwszego dnia przyszliśmy z godzinnym opóźnieniem i odesłano nas z kwitkiem (dosłownie).
Sabang ma, tylko jeden minus, problem z zasięgiem telefonicznym i internetem, ale może to być też plusem, oderwać się całkiem od świata wokół... na parę dni...
Może być też problem z wymianą, nie ma w ogóle bankomatów. Tak bywa z reguły na filipińskich prowincjach więc trzeba robić większe wymiany w dużych miastach.



 

5 komentarzy:

  1. Łał! Ale macie przygody! Duże te warany? Śledzimy na bieżąco posty, także piszcie dalej! :D
    Magda i Piotrek też trochę Rajscy ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że czytacie i cos piszecie, bardzo się cieszymy!!
    A warany sa duze, okolo 2 m. wygladaja jak smoki, jest się czego wystraszyć:))Nie są jeszcze tak wielkie jak te z Komodo, ale i tak spore...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na ziplining nie zdecydowaliście się ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Próbowaliśmy zipliningu w Polsce - fajna sprawa, ale akurat tam nie mieliśmy tego w programie. Na wycieczkę do Podziemnej Rzeki wybraliśmy się na dzień przed wyjazdem z Sabang - dopiero na ten dzień dostaliśmy bilety (w sezonie naprawdę nie jest łatwo!). Stacja początkowa zipliningu jest niemal w połowie drogi do Rzeki. Gdybyśmy zjechali, nie zdążylibyśmy do rzeki, no cóż tak wyszło, może następnym razem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Następnym razem koniecznie, adrenalina na maxa!
    No i trzeba spróbować tamiloka.

    OdpowiedzUsuń