środa, 12 sierpnia 2015

Tajska cisza przed burzą.

To zdanie najlepiej określa sytuacje polityczną w Tajlandii. Oczywiście żadnej burzy byśmy tutaj nie chcieli i trzymamy kciuki, żeby Tajowie nie zepsuli nam ‘naszego tajskiego raju’, ale jest niewesoło...
Burzliwy okres protestów i przepychanek politycznych trwa już kilkanaście lat. Wszystko zaczęło się od kiedy na arenę polityczną w 2001 r. wkroczył Thaksin Shinawatra.
Tajowie wydają się być jednak przyzwyczajeni do niestabilnej sytuacji, kolejne protesty, junty wojskowe i stany wojenne nie robią już na nich wrażenia. 
Najważniejszą i jedyną stabilnością oraz niezmiennością w tym kraju jest król Rama IX.
Do tej pory wszystkie rozgoryczenia rządzącymi, osładza nieustająca miłość króla Bhumibola. Ale król w tym roku będzie obchodził już 88 urodziny, jest najdłużej panującym królem na świecie (na tronie od 1946 r.)
Co prawda jedyne co wolno powiedzieć o sytuacji zdrowotnej króla to ‘long live the king’.
Artykuł 112 Tajskiego Kodeksu Karnego mówi, że za obrazę majestatu monarchy grozi kara więzienia na okres od 3 do 15 lat, dlatego w Tajlandii nie mówi się w ogóle na temat rodziny królewskiej. Jeżeli usłyszysz w Tajlandii "one-one-two" to znaczy, że się zagalopowałeś i lepiej nic nie mów lub nie pytaj.
Król, królowa i książe
Królewski majestat można obrazić nawet niewłaściwie umiejscawiając jego zdjęcie na stronie internetowej lub nadeptując na pieniądz gdzie znajduje się wizerunek króla.
Mimo to gdzieś po cichu, szeptem, po angielsku docierają do nas słuchy, że król jest bardzo chory lub może nawet już ........... 
Od roku nie pojawił się publicznie. Najbardziej było to widoczne w dniu jego urodzin w grudniu 2014, kiedy to po raz pierwszy w historii, na królewskiej paradzie urodzinowej zawiódł paradujące tłumy i nie pojawił się nawet na chwilę w oknie.
Wielu Tajów zdaje sobie sprawę, że król już od lat nie śledzi wydarzeń politycznych, natomiast wojsko i rada doradców królewskich podtrzymują usilnie jego kult, aby w sytuacjach krytycznych, jak  wyjeżdżanie czołgami na ulice, móc stwierdzić, że mają poparcie króla.

Księżniczka Sirindhorn
Sytuacja obecna.
W Tajlandii mamy obecnie stan wyjątkowy. Zamach stanu dokonany w maju 2014 wprowadził godzinę policyjną (zniesioną po paru miesiącach), serie politycznych aresztowań i wprowadzenie szeregu nowych praw „uspakajających”, które służyły raczej poszerzeniu kompetencji wojska. Oczywiście były szef tajskiego wojska i obecny premier Prayuth Chan-o-cha zapowiadał na początku, że nie zamierza dokonać zamachu stanu i przejmować władzy, po czym po paru dniach dokładnie tak zrobił.
Po cichu mówi się, że charyzmatyczny generał dokonał przewrotu stanu również z pobudek osobistych, ma ochotę dorwać się  do torta. A spieszył się ponieważ w momencie zamachu był na 4 miesiące przed emeryturą i zejściem ze sceny.
Od wprowadzenia stanu wojennego i przejęcia władzy przez generała mamy ciszę i spokój, przynajmniej na zewnątrz. W telewizji premiera - generała możemy oglądać codziennie, albo wygłasza płomienne odezwy do narodu albo odwiedza różne instytucje. Wszystko wygląda pięknie, rząd panuje nad sytuacją, a demokrację odłożono ‘na później’.
W kraju stworzono tymczasową konstytucję gwarantującą Prayuthowi autorytarną władzę. I chociaż rząd Prayutha zapowiedział wybory, żadna data nie została zaproponowana, a obecne rozporządzenia wykluczają możliwość budowy politycznej opozycji.
Zapytany przez nas znajomy Taj co myśli o nowym premierze stwierdził, że jest bardzo dobry, a kiedy będą wybory – może za trzy lata (??!)

Królestwo warte grzechu.
Nie ma co ukrywać, że jest o co walczyć.
Majątek króla Tajlandii wyceniony jest na ponad 30 miliardów dolarów, co plasuje króla co roku na 1 miejscu światowej listy najbogatszych monarchów Forbesa. Posiada on między innymi 1500 hektarów ziemi w Bangkoku.
Prawowitym następcą tronu jest jedyny syn króla książe Maha Vajralongkorn.
Oczekując zmiany na tronie wojskowi już teraz rozpoczęli kampanię uwielbienia i ocieplania wizerunku dla przyszłego króla. A jest co ocieplać. Z tego co słyszymy wizerunek księcia jest tragiczny, mówi się o jego powiązaniach z mafią, brudnych pieniądzach, narkotykach, cyklicznie wymienianych żonach i rozwiązłości. Szczerze mówiąc jakoś ocieplanie się chyba nie udaje, bo portretów księcia nie widać na ulicach. Trudno wyobrazić sobie, że uwielbiany król  Rama IX może być zastąpiony 'niepopularnym' księciem Vajralongkornem.

Natomiast dużą sympatią i poparciem społecznym cieszy się środkowa córka króla księżniczka Sirindhorn. Po cichu mówi się, że może zostanie dokonana jakaś zmiana i jednak księżniczka zasiądzie na tronie. Wielu Tajów życzyłoby sobie tego, ale czy książe się na to zgodzi dobrowolnie?
W czasie jej urodzin na wiosnę tego roku żółte flagi królewskie zastąpiono fioletowymi, cała Tajlandia chodziła ubrana na fioletowo, wizerunki księżniczki widoczne były wszędzie, książki o jej życiu stały się niemal elementarzem a film o księżniczce powtarzano w telewizji co pół godziny ;-) Wizerunek Sirindhorn pojawił się nawet na banknocie 100 Bathowym. To właśnie ona reprezentuje Rodzinę Królewską we wszystkich ważnych uroczystościach, a 60-te urodziny Sirindhorn wyglądały jak szeroko rozpowszechniona promocja.
 
Tak więc Tajlandię czeka duża i ważna zmiana, która nie wiadomo co przyniesie. Jedyne co jest pewne to fakt, że koniec panowania króla Bhumibola na pewno będzie oznaczał koniec wielkiej epoki w historii Tajlandii.
Dużo informacji (oraz zdjęć) na temat tajskiej rodziny królewskiej znajdziecie TUTAJ

PS. Z linka, który przesłał nam Paweł w komentarzach wynika, że król po kilku miesięcznym pobycie w szpitalu pojawił się publicznie w marcu 2015.

2 komentarze:

  1. W tekście jest napisane, że Król Bhumibol Adulyadej nie pojawił się publicznie od roku, A jednak tak - pojawił się publicznie w marcu: http://www.reuters.com/article/2015/03/09/us-thailand-king-idUSKBN0M50V220150309
    BTW, ciekawy wpis, dziękuję :)

    Paweł PB

    OdpowiedzUsuń