niedziela, 31 sierpnia 2014

Dlaczego w Tajlandii ludzie są szczęśliwi.

Często się zastanawiamy jak to jest, że ludzie w Tajlandii pomimo biedy są szczęśliwi. Widać to szczególnie na prowincji  lub w wioskach. Ludzie żyją tutaj bardzo ‘skromnie', widać  że im się ‘nie przelewa’ ale zawsze są uśmiechnięci, pogodni,  a dzieci  radosne i wesołe.  Nie ma tej tragicznej, załamującej, wszędobylskiej biedy jaką wdzieliśmy w Indiach.
Wydaje się, że tutaj jakby potrzeby są mniejsze, a zadowolenie z życia większe niż np. w naszym kraju. Polacy kochają narzekać, Tajowie kochają się uśmiechać ;-) 
Oczywiście wszystko co piszemy to nasza opinia, z którą czytelnik ma prawo się nie zgodzić ;-)
Zapewne jest wiele powodów dlaczego w tym kraju ludzie wyglądają na szczęśliwych np.:
- mniejsze potrzeby konsumpcyjne, nie ma parcia na to żeby ciągle mieć coś lepszego i droższego,
- ich mentalność  i 'luzackie' podejście do życia  typu „maj pen rai” co znaczy „nic nie szkodzi”,
- naturalna szczęśliwość wyssana z mlekiem matki ;-) zamiast typowego dla nas narzekania,

-bardzo silna wiara w buddyzm, który mówi: to jak żyjesz teraz decyduje o twoim następnym życiu,
- a może ukrywanie prawdziwych uczuć uśmiechem (wyglądam na szczęśliwego, a może wcale tak nie jest?).

Jest jeszcze jeden powód, który wydaje nam się bardzo ważny, jest to  mała przedsiębiorczość, która nadaje sens życia i często daje utrzymanie. Małe 'przewoźnie' budki z jedzeniem są niemal symbolem Tajlandii.  Wystarczy mieć motorek z dobudowaną „kuchnią” i już można prowadzić biznes obwoźny, sprzedawać zupki, naleśniki z bananami  albo mięsko na patyku. Można mieć kuchnie samobieżną bez motorku, wersji jest dużo. I żaden sanepid nie przyjdzie i nie zacznie się czepiać, że zlewu nie ma, zmywarki nie ma albo palnik za mały. Więc mała przedsiębiorczość kwitnie! Można nie mieć „kuchni” zamontowanej na motorku i sprzedawać  krojone owoce, można w ogóle nie mieć motorku i nosić wszystko na plecach, rozłożyć się na ulicy i sprzedawać ugotowane jajka na patyku albo zielone mango, które rosło w ogrodzie.  Cokolwiek byśmy nie robili daje nam to poczucie, że pracujemy, zarabiamy, jesteśmy ważni, potrzebni  i  dzięki temu jesteśmy zadowoleni.

Ekspedientka w sklepie ;-)
Nie ma bezrobocia, „beznadziei”, wystawania pod budką z piwem dla zabicia czasu, nie ma poczucia, że wstaje rano i nie wiem co ze sobą zrobić.
Pamiętam jak moja babcia na wsi zbierała jajka od kur i co tydzień jeździła do pobliskiego miasteczka na targ, żeby je sprzedać. Przywoziła te ‘parę groszy’ i na pewno czuła satysfakcje ze swojej pracy. Teraz za pewne gospodyni w Polsce nie może tak po prostu sprzedać wiejskich jaj bo muszą być zbadane, muszą  spełniać wymagania UE i mieć pieczątkę. Może są groźne i niebezpieczne dla zdrowia, sanepid musi przecież zbadać warunki w jakich kury niosą jajka, może nie ma zlewu w kurniku!  granda! zamknąć kurnik!  Poza tym babcia nie ma działalności gospodarczej, nie odprowadza podatku od zarobionych pieniędzy, nie prowadzi księgi rachunkowej!
A w Azji nikt się tym nie przejmuje. To TY, a nie sanepid, decydujesz czy zjesz w tej budce czy nie?
Przez prawie rok robiliśmy pranie u pani, która miała dwie pralki, jedno pranie kosztowało 2 zł. Pani była zawsze  radosna i zadowolona z życia, to była przyjemność przychodzić do niej. Nasze europejskie umysły zaraz zrobiły jej podliczenie, czy ten biznes jej  się opłaca? Ile ona robi takiego prania dziennie? Ile zarobi  miesięcznie? Wyszło nam, że to bez sensu i w ogóle nie warto to robić. Ale ‘nasza pani od prania’ prowadziła swój biznes w domu, nie płaciła nic za wynajem lokalu, nie miała żadnych kosztów dodatkowych związanych z działalnością gospodarczą, nie płaciła obowiązkowego zusu, który by zabił jej działalność.  Za to każdego dnia miała zajęcie i dorobiła sobie ‘parę groszy’ do budżetu domowego. Za pewne dawało jej to satysfakcje  i poczucie , że coś robi. Takich przykładów w Tajlandii jest mnóstwo. Wszystkie one pokazują, że możliwość prowadzenia małych biznesów ułatwia życie ludziom, pomaga im być zadowolonym z życia. Szkoda, że w Europie odebrano ludziom taką możliwość!

Produkcja PAD TAI na ulicach Bangkoku


Biznes na patyku ;-)

Biznes 'obnośny' w przeciwieństwie do 'obwoźnego'


Biznes na kółkach się kręci...


2 komentarze:

  1. Zgadzam się w 100%, UE, w imię tzw. "dobra obywatela" zabrała nam wolność, radość życia, indywidualność, wrodzoną dla Polaka przedsiębiorczość, której już praktycznie nie ma i co najgorsze, ponieważ wszyscy się na to zgadzają, likwidacja wolności życia postępuje w Europie....... Mieszkając w Europie czuję się często jak niewolnik, a ponieważ większość wybiera niewolnictwo, jako mniejszość muszę się z tym godzić, albo wyjechać może do Tajlandii?....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać nic ująć, bardzo dobrze napisane! Może tylko tyle, że pracując np. w Tajlandii sam sobie zbierasz na emeryturę (nie liczysz na jałmużnę od państwa) i SAM zdecydujesz kiedy sie na nią wybrać. Pozdrawiamy ;-)

      Usuń