Jak to możliwe? Już
wyjaśniam......
Wszystko za sprawą dubbingu.
Kiedyś myślałam, że dubbing robi się tylko dla filmów animowanych lub przy tłumaczeniu na język ojczysty.
Ale okazuje się, że nie tylko!
Ostatnimi czasy w Bollywood
nastała moda na kręcenie filmów, w których akcja rozgrywa się poza Indiami,
najczęściej w Europie. To rodzi zapotrzebowanie na osoby mówiące po angielsku
lub w innych europejskich językach, które podłożą głos dla postaci
pojawiających się na ekranie.
Zapytacie teraz, czy to aby
konieczne, przecież podczas nagrywania filmu nagrywa się dźwięk.
Generalnie są dwie metody
nagrywania dźwięku.
Pierwsza, gdzie kwestie
wypowiadane przez aktorów są rejestrowane i używane (po obróbce technicznej) w filmie.
Druga, kiedy nagrywa się
dialogi jako demo dla wykonujących potem dubbing.
Jak się okazuje (o dziwo!) pierwsza metoda
jest droższa. Wymaga bardziej zaawansowanej technologii, droższego sprzętu,
specjalistów i nastręcza sporo problemów podczas nagrywania – na planie musi
być ABSOLUTNA cisza, co, jeżeli ktoś kiedyś był na planie, wiadomo, jest niemal
niemożliwe. Stąd też większość filmów nagrywana jest właśnie w takiej
dwuetapowej konwencji , gdzie dźwięk słyszany przez nas w filmie nagrany jest
od początku do końca w studio.
Prawdę mówiąc, odkąd to wiem,
patrzę uważniej na usta aktorów i ze zdziwieniem, z reguły znajduję
potwierdzenie powyższych słów.
W studiach dźwiękowych,
odpowiednio do tego przystosowanych, nagrywa się zarówno głosy głównych bohaterów,
jak i dźwięki wydawane przez tłum. Kiedyś pisaliśmy, że w filmach tłum nie
mówi. I rzeczywiście tak jest. Tłum nie mówi, ale mamrocze….. I właśnie to
mamrotanie w tle, to czasami nasza praca.
Parę dni temu mamrotaliśmy w
filmie “Chashmebaddur”. Scena rozgrywa się w jakiejś knajpie na Goa. W tle jest
dużo “białych” turystów, a na pierwszym planie główni aktorzy. Wśród turystów
mogą być różni obcokrajowcy, również Polacy, więc tłum równie dobrze może
mamrotać w naszym ojczystym języku. W
ten oto sposób czasami w Bollywood gramy po polsku.
Jedna z bardziej znanych scen,
w której mówimy po polsku rozgrywa się na lotnisku w “Ra One”. Kareena Kapoor z
Shah Rukh Khanem przechodzą odprawę paszportową, a wokół nich jest tłum ludzi,
którym trzeba dać głos. Niektórzy z nich mogą mówić… po polsku.
Więc jak oglądacie film
Bollywood, gdzie w tłumie widać “blade twarze”, wyczulcie swój słuch, może
usłyszycie polską mowę….. Chociaż to mało prawdopodobne, bo przypominam…… tłum
nie mówi, tylko mamrocze. A mamrotanie w każdym języku jest mało zrozumiałe.
Dubbing to nie tylko
mamrotanie tłumu. Drugo, trzecio, czy czwarto planowe postacie czasami mówią
całkiem wyraźnie. I tak np. w filmie
“Mausam” Adam udzielał głosu w języku niemieckim (facet na stacji rozmawiający
z dróżnikiem). Natomiast w ”Players“, w filmie o rosyjskiej mafii, mówił po
rosyjsku. Ciekawostką w tym filmie było to, że dubbing dla szefa rosyjskiej mafii
robił Brytyjczyk Gary. Oczywiście, mówi z pięknym brytyjskim akcentem, w
scenach w języku angielskim wypada rewelacyjnie, ale jak miał powiedzieć jedno
zdanie po rosyjsku, to męczył się okrutnie. I mimo wielokrotnych powtórzeń
wcale nie brzmiało to po rosyjsku.
Oprócz mniej lub bardziej
wyraźnego mówienia, czasami w “dubbingu” mruczymy, cmokamy, chrapiemy,
płaczemy, śmiejemy się, krzyczymy, czyli wydajemy dźwięki roztomaite.
Ostatnio ważną rolę odegrał
nasz aparat fotograficzny. Realizator
potrzebował dźwięku trzaskającego flesza i bzyczenia pracującego zoomu.
We wspominanym już filmie “Ra
One”, kiedy SRK cały w kolczykach przechodzi na lotnisku kontrolę “na bramce”.
Sprawdzający go celnik wydaje różne jęki, cmokania i wzdechnięcia przy każdym
“piiiiiik”. Najwyraźniej ma słabość do wykolczykowanych chłopców. Mieliśmy
niezły ubaw przy nagrywaniu tej sceny, odgrywanej przez zaprzyjaźnionego
Amerykanina - Davida.
Natomiast cmoknięcie, które
dostał Akshey Kumar w “Desi Boyz” od swojego partnera, po wspólnie spędzonej
nocy….. to już Adam. No cóż można powiedzieć, że Adam pocałował słynnego
Aksheya Kumara, chociaż na szczęście tylko wirtualnie.
wooowww jeste pod wielkim wrazeniem.. ale ja bym dala zeby pracowac w bollywood .. to moje marzenie :) ja proboje przekonac mojego meza do przeprowadzki do indii ale on jako rodowity hindus nie zabardzo wspiera moja decyzje :) jestesmy malzenstwem juz ponad 3 lata i od naszego malzenstwa ktore odbylo sie w indiach w tradycyjny sposob odwiedzilam ten piekny kraj juz 4 razy i ostatnim razem stwierdzilam z pora sie przeprowadzic tam na stale .. :) ja poprostu jestem zakochana w tym kraju i w ludziach.. jestem pelna podziwu dla was ze zdacydowaliscie sie na taki krok !!!! zycze powodzenia i dalszych sukcesow :) kto wie moze sie spotkamy w bollywood za jakis czas !!
OdpowiedzUsuńTo dziwne, że twój mąż Hindus nie chciałby cie zobaczyć w filmie Bollywood. Hindusi przeważnie kochają Bollywood;-)Miałabyś tu duże szanse....szczególnie jak trochę podłapiesz język hindi. Gdzie teraz mieszkacie? W Polsce? Jak już się zdecydujesz na karierę w Bollywood daj znać..
OdpowiedzUsuńjak narazie mieszkamy w londynie .. to nie w tym rzecz ze on nie chce mnie w filmach w boolywood ..ma swoj plan jak narazie i przez nastepne pare lat chce zostac tutaj:)on uwielbia bollywood i zarazil mnie :) hihi uwielbiam ich filmy bo gdy je ogladam czuje sie jakbym byla calkowicie gdzie indziej przenosa mnie w ten cudny kolorowy swiat :) w idniach bede prawdopodobnie na poczatku przyszlego roku na jakies 3 tygodnie ... moze wtedy uda mi sie jakies portfolio zrobic i podeslac :) a jak sobie radzicie z brakiem polskiego jedzenia ... ja isibiscie uwielbiam ich potrawy ..ale z czasem zaczeloby mi brakowac polskiej kielbasy :))) hihii
OdpowiedzUsuńOstatnio słyszeliśmy o turystach, którzy naoglądali się tego pięknego, kolorowego świata w filmach Bollywood i oczekiwali, że takie właśnie są Indie... A tak niestety nie jest, świat filmowy jest bajkowy i przerysowany.
OdpowiedzUsuńA co do polskiego jedzenia to baardzo tęsknimy ... za bigosem, polskim chlebem, kiełbasą, serem żółtym, szarlotką, makowcem itd... Oboje lubimy indyjskie jedzenie... ale zjadłoby się coś polskiego. Często robimy sobie polskie obiadki, ale nie wszystko się da zrobić, np. nie ma kiszonej kapusty.
A wszyscy, którzy nas odwiedzają z Polski obowiązkowo przywożą kabanoski;-) Właśnie nam się skończyły po wizycie znajomego. Pozdrawiamy!
Ja nie naleze do takich osob .. widzialam wszystko od biednych slumsow bo zlotem kipiace posiadlosci:) i wlasnie dlatego uwielbiam indie tak bardzo :) coz sa rozni ludzie i wszyscy patrza na swiat inaczej!!
OdpowiedzUsuńMam wielu znajomych w indiach zwlasza poludniowych i to dzieki nim i wspanialej rodzince mojego meza poznalam wszystkie strony indii i te dobre i te zle :)
Pokochlam indiie i jej mieszkancow !!
Ja natrwafilam na panstwa blog calkowicie przypadkowo ..szukalam polakow mieszkajacych na stale w indiach i nie spodziewalam sie ze znajde az i tyle :)
Ja również natrafiłam na ten blog w ten sam sposób :)
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam, czytam i jestem pochłonięta tymi opowieściami, historiami, dosłownie wszystkim ;D
OdpowiedzUsuńKlawor to cieszymy się, że cie trochę pochłaniamy ;-) Dzięki za komentarz ....
OdpowiedzUsuń