JEDZIEMY NA BALI :-)

Właśnie skończyliśmy pierwszy semestr tego roku szkolnego i zaczynamy wakacje. W tym roku jedziemy do Indonezji, chcemy zobaczyć Bali i Lombok. Nasz znajomy z pracy też jedzie na Bali, na 6 dni do Kuty, ma już zarezerwowany hotel i ze zdziwieniem reaguje gdy mówimy, że my jedziemy na 17 dni i nie będziemy nic rezerwować bo nie wiemy gdzie dotrzemy w danym dniu ;-)

Tym właśnie różni się nasz wyjazd od typowych turystycznych wyjazdów. W ten właśnie sposób powstają różne opinie o Bali. Nasz znajomy zapewne stwierdzi, że Bali to bardzo turystyczne, tłoczne miejsce, z pięknymi plażami, restauracjami  i hotelami, ale strasznie męczące pod względem ilości naciągaczy, sklepikarzy i taksówkarzy, którzy chcą zarobić na ‘białym’.

My, mam nadzieję, zobaczymy inne Bali: małe wioski, rozległe pola ryżowe, kręte górskie uliczki, górujący nad wyspą wulkan Gunung Agung, czarne plaże na północy wyspy oraz mnóstwo większych i mniejszych świątyń z elementami niezwykłej mieszanki hinduistyczno animistycznej. A Kute będziemy omijać szerokim łukiem J

Wyczytałam gdzieś, że w balijskiej kosmologii południe jest kierunkiem najbardziej nieczystym, może dlatego Balijczycy tą część wyspy przeznaczyli dla turystów. Na południu znajdują się najbardziej turystyczne ośrodki Kuta, Sanur, Nusa Dua, więc wszyscy jadący z biurem podróży trafią właśnie tutaj. Wiecie, że w Kucie w dawnych czasach była kolonia trędowatych oraz targ niewolników, czyli miejsce od którego Balijczycy chceli się odizolować.

Obecnie na południu wyspy rządzi pieniądz i trwają niekończące się spory o wpływy, ciągle powstają nowe hotele, restauracje, sklepy więc korupcja kwitnie. Przeciętny turysta oczywiście nie widzi tego wszystkiego, widzi natomiast, że jest egzotycznie, pięknie, cudownie, szerokie plaże i najlepsze miejsca do surfowania.

Im dalej na północ tym mniej turystycznie i bardziej ‘balijsko’... i tam wszędzie chcemy dotrzeć J