Często się
zastanawiamy jak to jest, że ludzie w Tajlandii pomimo biedy są szczęśliwi.
Widać to szczególnie na prowincji lub w
wioskach. Ludzie żyją tutaj bardzo ‘skromnie', widać że im się ‘nie przelewa’ ale zawsze są
uśmiechnięci, pogodni, a dzieci
radosne i wesołe. Nie ma tej tragicznej, załamującej, wszędobylskiej biedy jaką wdzieliśmy w Indiach.
Nie ma
bezrobocia, „beznadziei”, wystawania pod budką z piwem dla zabicia czasu, nie
ma poczucia, że wstaje rano i nie wiem co ze sobą zrobić.
Wydaje się, że
tutaj jakby potrzeby są mniejsze, a zadowolenie z życia większe niż np. w
naszym kraju. Polacy kochają narzekać, Tajowie kochają się uśmiechać ;-)
Oczywiście wszystko co piszemy to nasza opinia, z którą czytelnik ma prawo się nie zgodzić ;-)
Zapewne jest
wiele powodów dlaczego w tym kraju ludzie wyglądają na szczęśliwych np.:
- mniejsze
potrzeby konsumpcyjne, nie ma parcia na to żeby ciągle mieć coś lepszego i
droższego,
- ich
mentalność i 'luzackie' podejście do życia typu „maj pen rai” co znaczy „nic nie
szkodzi”,
- naturalna
szczęśliwość wyssana z mlekiem matki ;-) zamiast typowego dla nas narzekania,
- a może
ukrywanie prawdziwych uczuć uśmiechem (wyglądam na szczęśliwego, a może wcale
tak nie jest?).
Jest jeszcze
jeden powód, który wydaje nam się bardzo ważny, jest to mała przedsiębiorczość, która nadaje sens
życia i często daje utrzymanie. Małe 'przewoźnie' budki z jedzeniem są niemal
symbolem Tajlandii. Wystarczy mieć
motorek z dobudowaną „kuchnią” i już można prowadzić biznes obwoźny, sprzedawać
zupki, naleśniki z bananami albo mięsko
na patyku. Można mieć kuchnie samobieżną bez motorku, wersji jest dużo. I żaden sanepid nie przyjdzie
i nie zacznie się czepiać, że zlewu nie ma, zmywarki nie ma albo palnik za
mały. Więc mała przedsiębiorczość kwitnie! Można nie mieć „kuchni” zamontowanej
na motorku i sprzedawać krojone owoce,
można w ogóle nie mieć motorku i nosić wszystko na plecach, rozłożyć się na
ulicy i sprzedawać ugotowane jajka na patyku albo zielone mango, które rosło w
ogrodzie. Cokolwiek byśmy nie robili
daje nam to poczucie, że pracujemy, zarabiamy, jesteśmy ważni, potrzebni i dzięki temu jesteśmy zadowoleni.
Ekspedientka w sklepie ;-) |
Pamiętam jak
moja babcia na wsi zbierała jajka od kur i co tydzień jeździła do pobliskiego
miasteczka na targ, żeby je sprzedać. Przywoziła te ‘parę groszy’ i na pewno
czuła satysfakcje ze swojej pracy. Teraz za pewne gospodyni w Polsce nie może
tak po prostu sprzedać wiejskich jaj bo muszą być zbadane, muszą spełniać wymagania UE i mieć pieczątkę. Może
są groźne i niebezpieczne dla zdrowia, sanepid musi przecież zbadać warunki w
jakich kury niosą jajka, może nie ma zlewu w kurniku! granda! zamknąć kurnik! Poza tym babcia nie ma działalności
gospodarczej, nie odprowadza podatku od zarobionych pieniędzy, nie prowadzi
księgi rachunkowej!
A w Azji nikt
się tym nie przejmuje. To TY, a nie sanepid, decydujesz czy zjesz w tej budce
czy nie?
Przez prawie
rok robiliśmy pranie u pani, która miała dwie pralki, jedno pranie kosztowało 2
zł. Pani była zawsze radosna i
zadowolona z życia, to była przyjemność przychodzić do niej. Nasze europejskie
umysły zaraz zrobiły jej podliczenie, czy ten biznes jej się opłaca? Ile ona robi takiego prania
dziennie? Ile zarobi miesięcznie? Wyszło
nam, że to bez sensu i w ogóle nie warto to robić. Ale ‘nasza pani od prania’ prowadziła
swój biznes w domu, nie płaciła nic za wynajem lokalu, nie miała żadnych
kosztów dodatkowych związanych z działalnością gospodarczą, nie płaciła
obowiązkowego zusu, który by zabił jej działalność. Za to każdego dnia miała zajęcie i dorobiła
sobie ‘parę groszy’ do budżetu domowego. Za pewne dawało jej to satysfakcje i poczucie , że coś robi. Takich przykładów w
Tajlandii jest mnóstwo. Wszystkie one
pokazują, że możliwość prowadzenia małych biznesów ułatwia życie ludziom,
pomaga im być zadowolonym z życia. Szkoda, że w Europie odebrano ludziom taką
możliwość!
Produkcja PAD TAI na ulicach Bangkoku |
Zgadzam się w 100%, UE, w imię tzw. "dobra obywatela" zabrała nam wolność, radość życia, indywidualność, wrodzoną dla Polaka przedsiębiorczość, której już praktycznie nie ma i co najgorsze, ponieważ wszyscy się na to zgadzają, likwidacja wolności życia postępuje w Europie....... Mieszkając w Europie czuję się często jak niewolnik, a ponieważ większość wybiera niewolnictwo, jako mniejszość muszę się z tym godzić, albo wyjechać może do Tajlandii?....
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć, bardzo dobrze napisane! Może tylko tyle, że pracując np. w Tajlandii sam sobie zbierasz na emeryturę (nie liczysz na jałmużnę od państwa) i SAM zdecydujesz kiedy sie na nią wybrać. Pozdrawiamy ;-)
Usuń