Chyba wszyscy
Polacy mieszkający za granicą wiedzą co to znaczy. Najlepiej mają się ci,
którzy mogą gdzieś na obczyźnie odwiedzić „polskie sklepy” lub przynajmniej kupić
gdzieś polskie produkty. Im dalej od Polski tym trudniej, a w Indiach to już w
ogóle niemożliwe. Już po miesiącu pobytu za granicą dopada Polaków ochota na
świeże, chrupiące pieczywo, polską kiełbasę, bigos, kiszone ogórki,
śledzie itd.... A w miarę upływu czasu jest coraz gorzej! Po prawie 3 latach
bycia na obczyźnie każdy gość przywożący polskie kabanosy czy żółty ser witany
jest z radością, a każdy kęs smakowany jak delicje! Mamy to szczęście, że
odwiedzają nas tacy goście, za co jesteśmy im niezmiernie wdzięczni ;-)
Bardzo lubimy
indyjskie jedzenie i wszędzie gdzie podróżujemy lubimy poznawać
lokalną kuchnię, ale jak możemy ugotować
sobie czasami rosołek to czujemy się jak w niebie. Mimo, że żyjemy w kraju
ryżowym nadal pozostajemy fanami ziemniaków. Nasze polskie tęsknoty jedzeniowe
doprowadziły nas do tego, że zaczęliśmy kisić ogórki. Dzięki temu możemy robimy
sałatkę jarzynową i moją ulubioną zupę ogórkową. Kolejnym etapem, który
rozpoczęliśmy jest kieszenie kapusty i może wreszcie zacznę znowu robić BIGOS!
To takie nasze małe radości, które odkrywamy na nowo.
Nie wiem tylko
czy uda mi się wyhodować mak na makowiec, a z indyjskiego paneera zrobić sernik
;-)
Na koniec
pozdrawiamy wszystkich naszych gości, którzy przywożą nam trochę
Polski ze sobą...
Zrobię Ci smaka, u mnie dziś pyszne golabki od mamusi. Jak przyjedziesz zrobię Ci pyszną polska ucztę :)
OdpowiedzUsuńAle mi zrobiłaś smaka, szczególnie lubię takie z mamisinym sosem pomidorowym, mniam...aż mi się łezka w oku zakręciła. U mnie to problem zrobić gołąbki, po pierwsze kapusta tutaj jest mniej więcej wielkośći piłki do tenisa, więc wyszłyby gołąbeczki a nie gołąbki. Po drugie jak zmielić mięso, kupić się nie da, a maszynki nie posiadam, jedynie ryżu jest pod dostatkiem ;-) Więc muszę poczekać na tą polską ucztę jak przyjadę, najpierw wyślę wam chyba zamówienie ha, ha...Aleee tęsknie... buziaki!!
UsuńBuziaki :)
UsuńTrzymam kciuki za ten mak! Będę w styczniu w New Delhi, mogę dowieźć serek na sernik...
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo! A co to za wycieczka do Indii, w mumbaju tez będziesz?
UsuńGdybym tu trafila wczesniej to cos bysmy przywiezli. Teraz to po ptakach ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Mrówko! Szkoda, że się wcześniej nie znaleźliśmy i wcale nie o te kiełbasy mi chodzi ha, ha... Fajnie by było was poznać! Pooglądałam sobie was na blogu, fajna rodzinka, ze zdjęć wynika, że dzieci w każdym pokoju w Indiach testowały siedzenie w szafach ;-)Jestem pod wrażeniem, że tak sobie podróżujecie w takim dużym składzie, ale pewno nie ja jedna. Może się dasz namówić na wywiad o waszej podróży po Indiach?
OdpowiedzUsuńEwa
Wywiad brzmi ... powaznie. Mozemy sprobowac, choc ja z tych malomownych. Tak sobie myslimy gdzie za rok i kto wie czy nie do Indii (w koncu calkiem fajne szafy maja w pokojach :D) i Bangladeszu. Ale teraz polecielibysmy do Delhi, wiec nici z kielbasy ;)
OdpowiedzUsuńTaki ciekawy blog, a mówi że z tych małomównych ;-)...Wywiad nie taki straszny na jaki wygląda, odezwij się proszę na maile rajscy2012@gmail.com to coś zdziałamy.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmy wybieramy się do Indii w połowie października i będziemy około 19-21.10 w Bombaju. Możemy przytargać kabanosy i ser żółty.
:)
alicja
Dzięki bardzo za ofertę kiełbasową ;-) Jak długo będziecie podróżować bo niestety my w październiku wyjeżdżamy z Indii, więc chyba znowu nici z kiełbasy....
UsuńBilety zakupione sa 14-30.10
OdpowiedzUsuńBędziemy w Bombaju na lotnisku jakieś 11h. w ostatni dzień tj. 30.10 także jeśli coś to nawet wtedy możemy się spotkać i kiełbachę wydać ;)
To niestety się nie zobaczymy ;( Może następnym razem. Miłego podróżowania życzymy....
OdpowiedzUsuńKochani! Przed wczoraj mój przyjaciel Sułek zlewał swoje nalewki. Po przepysznej pigwówce zostałem odstawiony do łóżeczka. Za 13 dni organoleptycznie sami stwierdzicie, że można się zbombardować. Jest jeszcze orzechówka i malinówka. Ser zamówiłem, ale nie żółty z "Biedronki", a oscypki z "Zakopca". Felek
OdpowiedzUsuńAle smaka narobiłeś ;-) Nie możemy się już doczekać!
OdpowiedzUsuńA w Pińczowie schabowe serwowane przez Krystynę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie i zapraszamy kiedy będzie w kraju.
Kasia.
Cześć Kasiu! Fajnie, że tu do nas zaglądasz ;-) Na schabowe na pewno kiedyś przyjedziemy! A na razie pozdrawiamy cały Pińczów!
OdpowiedzUsuńWspanialy blog, tez jestem fanka Azji, troszke juz poogladalam a 29 pazdziernika przylatuje do Mumbaj. Tym razem mam na poznawanie az (a moze tylko) 5 tygodni. Szkoda, ze nie bedzie Was w tym czasie bo zawsze jakies polskie frykasy mozna by bylo podrzucic. Ja szczerze mowiac w Polsce zywie sie glownie nepalsko - hinduska kuchnia, po pierwsze dlatego, ze ja uwielbiam a po drugie dlatego, ze moja nepalska przyjaciolka pasjami przygotowuje mi najrozniejsze przysmaki.Jednak mysle, ze odciecie mnie od typowo polskich produktow z pewnoscia tez wywolaloby u mnie tesknote za naszymi smakami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam goraco
Też lubimy kuchnie hinduską, niektóre potrawy jak dhal baht, chapati czy kurczak curry weszły na stałe do naszej domowej kuchni. Zawsze powtarzam, że nasze gotowanie już nigdy nie będzie takie samo... ale polskie przyzwyczajenia nam już zostaną ;-)Życzymy udanego podróżowania i samych wspaniałości. Może uda się spotkać przy następnej wizycie do Indii...
OdpowiedzUsuńWitam :) też od niedawna w Indiach :) mam pytanie, może głupie, ale czy nie ma problemów z przewożeniem przez granice polskich smakołyków ?
OdpowiedzUsuńJak nie są w ilościach hurtowych to nie ma problemu ;-) Wydawało nam się kiedyś, że muszą być szczelnie zapakowane, ale już wiele razy dobre dusze przywoziły nam szyneczkę lub kiełbaskę nie pakowaną hermetycznie i nie było problemu. A gdzie to w Indiach jesteś? I na jak długo?
OdpowiedzUsuńSorry, ze tak pozno odpisuje ale nie mielismy internetu (3-4 hinduskie dni przeciagnely sie w 2 miesiace, :P). Jestem z mezem w Bangalore i bedziemy tu co najmniej 2 lata. Pierwsza dostawa Polskiego jedzonka juz za nami - bylo pyszne i szybko sie skonczylo. Sami zaczelismy robic niektore rzeczy np. ser bialy na pierogi ruskie i maslo o smaku masla. Teraz jeszcze trzeba nauczyc sie chleb piec i juz bedzie niezle. Kisicie ogorki ? mhm slyszalam ze w Indiach nie da sie nic ukisic ale w sumie mleko mi skislo na ser wiec trzeba bedzie sprobowac z ogorkami :) pozdrowienia z poludnia Aska
OdpowiedzUsuńWitaj! Jak kiedyś zawitasz to Mumbaju to koniecznie się odezwij, poznamy cię z mumbajską "Polonią" ;-) A w Bangalore poznałaś jakis Polaków??
OdpowiedzUsuńOgórki nie wychodzą może tak rewelacyjnie jak te w Polsce, ale zawsze coś... trzeba tylko po 3 dniach przenies do lodówki bo za szybko kisną i robią się takie miękkie. Za ciepło im tutaj hahaha. Za to kiszona kapusta wychodzi całkiem dobrze (tez do lodówki po 3-4 dniach), no i już bigosik można zrobić;-) Sera jeszcze nie robiłam, bo Rajski nie przepada za pierogami. Za to chleb juz piekłam ... jakoś sobie człowiek na obczyźnie radzi ;-)
pozdrawiamy
Witam :)W Bangalore poznalismy dosc niedawno jedna polska rodzine, ponadto u meza w pracy jest tez kilkoro "naszych". Poki co oszczedzamy urlop na jakies zwiedzanie jak rodzina z Pl nas odwiedzi. Zdazylismy zobaczyc pobieznie Kerale ale z pewnoscia tam wrocimy aby na backwater sie zalapac.
UsuńTeraz sobie przeczytam Wasz post o robaczkach i sama ide z nimi walczyc chociaz sie brzydze baaardzo. Nie wiem czy to tylko pojedyncze "okazy" ale w ciagu tygodnia znalazlam 2 dorosle osobniki :(((( chyba to mi najbardziej w tym kraju przeszkadza :/
Dla mnie robaczki są poza pierwszą dziesiątka rzeczy, które mi przeszkadzają w Indiach haha
Usuńczyli trzeba sie przyzwyczaic i zaczac je ignorowac ? z tego co poczytalam nie ma szans aby pozbyc sie ich tak w 100% zwlaszcza jak dookola sa inne domy, smietniki no i tut. klimat. moze z czasem tez przestana mi przeszkadzac ale poki co to dla mnie walcze :P
UsuńMy cały czas walczymy i ciągle przychodzą nowe ....brrrrr......
Usuń