A zawsze
powtarzam, że po 19-stej już nie wolno jeść J
- Ale po piwku
człowiek się robi głodny ... a małe mięsko na patyku nikomu jeszcze nie
zaszkodziło...
No i stało
się, ‘Bozia’ go pokarała. Tak to jest jak się nie słucha żony ;-)
Na markecie
jakiś biedny pies wystraszył się postawnego, wysokiego Rajskiego, który jeszcze
zamiast chodzić to ‘biega’, nawet nie szczeknął tylko wyskoczył i ‘dziabnął’ go
pod kolanem. Cały tłum Tajów natychmiast się zbiegł, biedny pies podkulił ogon
i uciekł jeszcze bardziej wystraszony, a Rajski z hasłem na ustach „czy ciebie
pies pojeb....o?” zaczął być opatrywany i obmywany czym się dało;-)
Po całej akcji
zastanawialiśmy się nawet kto był bardziej wściekły i kto kogo mógł zarazić;-) J
Ale obawa
pozostała, tym bardziej, że przypadek Rajskiego to nie pierwsza historia
pogryzienia o jakiej słyszeliśmy. Prawdę mówiąc hordy bezpańskich psów, które
wałęsają się w Tajlandii, Indiach, Kambodży czy Laosie są większym zagrożeniem
niż jakaś malaria, której się wszyscy boją. O przypadkach malarii nikt nie
słyszał od wielu lat, a o wściekliźnie owszem. Przy okazji dowiedzieliśmy się,
że w okolicy był nawet przypadek śmiertelny z powodu wścieklizny.
Co prawda
wizja 40 stu bolesnych zastrzyków w brzuch Rajskiego bardzo zniechęcała, ale
postanowiliśmy udać się z samego rana do pobliskiego szpitala. Na szczęście
okazało się, że nie 40 tylko 4, wcale nie takie bolesne i nie w brzuch tylko w
ramię (skąd nam się wzięła wizja tych 40 bolesnych zastrzyków w brzuch?).
Cała rzecz
miała miejsce w czasie naszej podróży, w małym miasteczku Phu Ruea, gdzie jak
się okazało szpital działał całkiem sprawnie. Najpierw tradycyjne pytanie
„speak Taj?”, potem paniczne szukanie pielęgniarki, która zapewne ma
męża/partnera faranga i ‘speak English’ (w każdej wsi taka jest;). Potem idzie
już wszystko gładko, bardzo miła Pani staje się naszą przewodniczką i
instruktorką, prowadzi nas od okienka do okienka, na koniec only 30 zł i gotowe
;-)
Podsumowując
;-)
1.Rajski
przeżył, nie wiemy natomiast czy pies nie został zarażony 'wścieklizną' Rajskiego ;-)
2. Służba
zdrowia w Tajlandii po raz kolejny sprawdziła się dobrze.
3. Jadąc do
Azji południowo wschodniej zabezpieczamy się szczepionkami na żółtaczkę, dur
brzuszny, martwimy o malarie i dengę, a nie zdajemy sobie sprawy, że bardziej
prawdopodobne zagrożenia to zatrucia pokarmowe i ugryzienie przez psa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz