Legenda

środa, 2 marca 2016

Co tajscy uczniowie wiedzą o Polsce?

Ciekawe jakby wypadli polscy uczniowie gimnazjum i liceum gdyby ich zapytać gdzie jest Tajlandia i co jest jej stolicą. Przypuszczam, że całkiem dobrze ;-)
Gorzej by było gdyby zapytać gdzie jest Laos i co jest jego stolicą. Może przynajmniej wiedzieliby na jakim kontynencie jest, chociaż pewno nie wszyscy.
Polska to właśnie taki Laos dla Azjatów.


Często spotykaliśmy się z taką niewiedzą w Indiach. W umyśle Hindusów istnieje tylko Wielka Brytania, w końcu przez ponad 300 lat biały kolonizator to był ‘Brytyjczyk’
- skąd jesteście, z Anglii ?
- niee, z Polski
- a Polska jest w Londynie?
- nieeee!
- ale w Polsce mówicie po angielsku?

Ponieważ naszym uczniom trafił się nauczyciel z Polski to chcąc nie chcąc muszą się o Polsce czegoś dowiedzieć. Więc ambitnie postanowiłam ich edukować w tej materii J
Lekcja pierwsza:
- Jestem z Polski, czy wiedzie gdzie jest Polska
- (chóralne) Nieeeee.
Żeby ułatwić zabawę w kontynenty, rysuje schematyczną mapę na tablicy.
- Czy Polska jest może w Ameryce.
- (chóralne) Taaaak
No i mi się odechciało dalszej edukacji co do stolicy, położenia, sąsiadów itd. Zakończyliśmy na tym, że Polska jest w Europie;-)
Kolejna lekcja w nowym semestrze, z nową klasą:
- Czy wiecie z jakiego kraju jestem?
- (Chóralne) Nieeeeeeee.
- A wiecie z jakiego kraju jest  teacher Adam (uczył ich w poprzednim semestrze to może pamiętają)
- Poland
(brawo, jaki postęp)
- a gdzie jest Polska?
- (i zdarzył się cud edukacyjny) jakieś pojedyncze głosy odezwały się nieśmiało -  w Europie ;-)

Po kolejnych semestrach nauki, zdarza nam się usłyszeć  na korytarzu szkolnym (chóralne) ‘Dzień dobryyyyyy’.  Nasi uczniowie już wiedzą, że Polska jest w Europie, a niektóre perełki nawet pamiętają, że koło Niemiec. Ale do stolicy Polski jeszcze „nie doszliśmy” J



7 komentarzy:

  1. Ano tak. Polska to dla nich kosmos. Nie jesteśmy takimi pępkami świata, jakby co poniektórym politykom sie zdawało.
    Jak byłam w Au w szkole angielskiego i opowiadałam tam o naszej ojczyźnie, to słuchali jakby opowieści z ksiezyca, natomiast język polski wydał im się bardzo podobny do chińskiego!:-))
    Może za parę lat Twoi uczniowie Ewo przyswoja troszke wiedzy o naszym kraju, ale prawdę mówiac wątpię. Im ta wiedza nie jest do niczego potrzebna.Zresztą wszędzie w ogóle ludzie są jakoś mało ciekawi wiedzy ze świata.Najwazniejsze jest to, co blisko, co znane i dotykalne. To trochę smutno, że nie ma komu opowiadać...
    Pozdrawiam Was serdecznie!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam się wcale nie dziwię naszym uczniom, że nic nie wiedzą, a nawet nie chcą wiedzieć o Polsce, właściwie zgadzam się z Tobą, po co im ta wiedza ;-) Najwięcej dowiadujemy się o krajach i miejscach jeżeli tam jesteśmy lub w jakiś inny sposób mamy kontakt z danym krajem, dlatego nasi uczniowie będą przynajmniej pamiętać, że mieli nauczycieli z Polski ;-)
      A co do podobieństwa polskiego do chińskiego to rzeczywiście tutaj też mówią, że nasz język jest taki 'szeleszczący', podobnie jak chiński ;-)

      Usuń
  2. No pewnie! Po co im ta wiedza? ;-) Jak to ktoś kiedyś powiedział "jaki ten świat duży i jak nic z tego nie wynika" :D
    Swoją drogą, kiedyś Polske szybko kojarzono z dwiema postaciami i to one jakoś lokowały nas na mapie świata. Choć... nie zawsze! Byliśmy z mężem w roku 2013 w Belize. Siedzimy sobie na tarasie domku, podchodzi do nas Indianka sprzedające różne lokalne pamiątki. Chciała być miła i zagadać na wstępie, więc zaczęło się od standardowego "skąd jesteście?" z Ameryki?"
    Bez większej nadziei, że będzie wiedzieć skąd odpowiadamy, że "z Polski". Widzę, że dziewczyna niezbyt kojarzy, więc dorzucam szerszy kontekst - "no z Europy". Dalej słabo :( Wpadamy więc na genialny pomysł z papieżem, tłumacząc, że przyjechaliśmy z kraju, z którego pochodził JPII. Na twarzy dziewczyny w końcu pojawił się uśmiech i ulga! Wie! Zna! I zaczyna opowiadać, że bardzo lubi JPII, ale że teraz to już stary i bardzo chory człowiek itd., itd...
    Trochę z początku nie wierzymy, w to co słyszymy. Jakieś kłopoty językowe? Nie. Dziewczyna opowiada, że jest katoliczką i najwyraźniej uważa, że JPII wciąż żyje! No, teraz to nas mocno przytkało! Był lipiec roku 2013 i na Stolicy Piotrowej urzędował już Franciszek! W miedzy czasie był jeszcze Benedykt! Cóż więc ona plecie? Gdy na nasze nieśmiałe próby powiedzenia, że JPII nie żyje (i to od kilku lat!!!) dziewczyna najpierw zareagowała zdumieniem, niedowierzaniem, a potem jakąś złością, tak jakby poczuła się przez nasz oszukiwana (?)robiona w balona w temacie, z którego się nie żartuje?
    Do tej pory trudno mi uwierzyć w jakiej izolacji od wydarzeń wielkiego świata potrafią żyć ludzie. Niewiarygodnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda? Ja przez jakiś czas chciałam wierzyć, że to jednak nieporozumienie językowe, ale Belize to kraj anglojęzyczny i jej angielski naprawdę nie był zły! Poza tym ona się upierała, że to my się mylimy, bo to ona jest dobrą katoliczką i niedawno nawet przyjmowała komunię *_* No, taak... heheh...
    Tak myślę jednak, że jakimś wyjaśnieniem tej niewiedzy może być fakt młodego wieku dziewczyny i to że większość tych Indianek przyjeżdża z wiosek ukrytych gdzies tam w dżungli i może faktycznie tylko szczątki informacji ze świata docierają do tych ludzi?
    Niemniej długo zbieraliśmy szczęki z tarasu! :D
    Pozdr. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest w sumie nieco prawdy w stwierdzeniu, że Polska jest teraz w Londynie :). U mnie hitem było, jak pewnego czasu Chińczyk zapytał "a czy w Polsce mówicie w esperanto?".

    OdpowiedzUsuń
  5. hehehe, dobrze powiedziane, Polska jest teraz w Londynie ;-) A tak przy okazji odkryłam waszego bloga i własnie się zaczytuje, niefajnie macie w tych Chinach ;( Nic tylko przyjeżdżać uczyć do Tajlandii, kasa co prawda mniejsza niż w Chinach ale jak się fajnie żyje ;-)
    Pozdrawiam ze słonecznej (jak zawsze ;) Tajlandii

    OdpowiedzUsuń