Co robić jak
temperatury przekraczają 40 st? Gdzie uciekać? Najlepiej w góry, tam zawsze
chłodniej.
Kwiecień i maj to
najcieplejsze miesiące w Tajlandii, nawet dla nas (zaprawionych w boju) robi
się czasami nie do wytrzymania.
Pamiętam, że kiedyś będąc w południowych Indiach, w tym okresie też uciekaliśmy
w góry z powodu upałów, wtedy to były Góry Kardamonowe (Munnar).
Tym razem zaplanowaliśmy
Park Narodowy Phu Kradueng oddalony od nas około 250 km. To bardzo ciekawy i
NIETYPOWY Park ponieważ nie da się do niego dojechać, trzeba dojść. Dojść nie
oznacza małego spacerku ale dość męczącą trasę pod górę (około 4-5 godzin).
Z tego względu tłumów
po drodze nie było ;-) Jak czytamy w przewodniku jest to miejsce bardzo
popularne wśród Tajów szczególnie w okresie noworocznym oraz w czasie lata
(czyli teraz ;). Ale czytamy też dalej,
że nie wszyscy docierają na górę. Tajowie nie lubią chodzić, nawet po
przysłowiowe zapałki jeżdżą motorkiem, a
co dopiero taka góra. Sami widzieliśmy tzw. ‘niedzielnych turystów’, którzy w
klapeczkach, na obcasikach wybrali się w góry i po paru metrach wracali z powrotem. Podobno dochodzi nawet do konfliktów małżeńskich w czasie takiej
trasy: „Gdzieś ty mnie tu wyciągnął,
przecież ja ducha wyzionę...”
Żeby ratować
sytuację można nawet wynająć tragarza, który zaniesie bagaż na górę lub w dół (3zł/1kg).
Patrząc na ilość mijających nas tragarzy stwierdziliśmy, że Tajowie jak już
zdecydują się iść to myślą, że plecak przygniecie
ich do ziemi ;-)
My na szczęście
się nie pokłóciliśmy i dotarliśmy na górę (wraz z naszymi plecakami) cali, zdrowi i zadowoleni z siebie.
Tragarz |
Szczyt góry to olbrzymie platou, trochę jak Góry Stołowe, ale tutaj stół na górze jest ogromny. Można sobie na nim zrobić spacer 18
kilometrowy oglądając atrakcje na szczycie czyli wodospady i klify. Można też wypożyczyć
rowery i ten spacer zaliczyć na kółkach. Albo też zrobić krótsze wycieczki,
zobaczyć wschód słońca po jednej stronie, zachód po drugiej ;-)
Góra nie zawiodła
nas pod względem widoków i temperatury ;-) Nareszcie przyjemne 25 st., nawet
sweterki wieczorem wyjęliśmy a kąpiel pod zimną wodą (o dziwo!) przestała być
fajna.
Na szczycie
zaskoczyła nas całkiem dobrze rozwinięta baza noclegowa, żywieniowa i wielu
mieszkańców najwyraźniej mieszkających tam na stałe. Cały czas zastanawialiśmy
się jak oni to wszystko wnoszą na plecach, jakaś przyczepa, traktor i tony
innych potrzebnych do życia rzeczy.
Gdyby tu była
jakaś droga dojazdowa to na pewno leniwi Tajowie by nią wyjeżdżali a nie
męczyli się z wchodzeniem. Żadnej kolejki linowej też nie ma.
Zagadka nam się
rozwiązała dopiero jak wypatrzyliśmy miejsce do lądowania helikoptera. Ale czy dzieci do
szkoły też zawozi helikopter?
Informacje
praktyczne:
1. Wstęp
do wszystkich Parków Narodowych w Tajlandii jest odpłatny z reguły 200 Baht.
Czasami 400 Baht np. do Phu Kradeng.
2. Noclegi:
w każdym Parku Narodowym mamy trzy opcje:
- za rozbicie swojego namiotu 30 Baht
- za wynajęcie namiotu (my płaciliśmy 400 Baht)
-
za wynajęcie domku różnie (od 1000 do 2000 Baht), domki są kilku, kilkunasto - osobowe.
3. W porze
deszczowej (od czerwca do września) Park Phu Kradueng jest zamknięty.
Góry to zawsze dobry pomysł!
OdpowiedzUsuńCiekawa wycieczka!
Na twoim blogu widzę, że ty to masz dopiero wspaniałe wycieczki;-) Galapagos ... marzenie... Pozdrawiamy ;-)
UsuńWstęp do trekkingu, a jednak... ;)
OdpowiedzUsuń