W tajskiej
szkole prawie wszystko jest inne niż w dobrze mi znanej polskiej szkole.
Są oczywiście uczniowie i nauczyciele, klasy i
tablice, krzesła i stoły, ale poza tym wszystko jest inne.
Nie ma np. tygodnia, żeby jakieś lekcje nie przepadły, co jest oczywiste, powszechne i nikomu
nawet do głowy nie przyjdzie żeby się zastanawiać czy to konieczne i celowe.
Albo są święta
państwowe lub religijne, albo jakieś spotkania z dyrekcją, albo imprezy
szkolne.
Szczerze
mówiąc my również nie narzekamy, bo i po co?
Żadnych
ścisłych programów nie mamy do zrealizowania, a nasza płaca i tak jest stała
czy uczymy czy nie.
Jedną z
ciekawszych imprez jaką mieliśmy ostatnio był „Dzień środowiska”. Już tydzień wcześniej zostałam poproszona o
pomoc, udałam się na spotkanie gdzie miałam się dowiedzieć jakie są moje
zadania. Okazało się, że cała impreza będzie w języku tajskim, a moja rola to
bycie jednym z jurorów w konkurencji na
„MISS RECYCLE”. Z racji pełnionej funkcji należał mi się jeszcze darmowy
obiad;-)
Jako wprowadzenie
do całej imprezy należy dodać, że w Tajlandii i wielu innych krajach azjatyckich
istnieją 3 płcie. Tak, tak to wcale nie żart i pewno ci co byli kiedyś w
Tajlandii już wiedzą o co chodzi.
Są tu kobiety,
mężczyźni i „ladyboys”, co w tłumaczeniu można by nazwać „chłopobaby”.
Polski wydźwięk
tego słowa jest raczej prostacki, może ironiczny, natomiast określenie „ladyboys”
w Tajlandii jest czymś oczywistym i normalnym, a samo "zjawisko" tak powszechne jak to, że słońce wschodzi i
zachodzi.
Do wielu
rzeczy w tym innym świecie się przyzwyczaiłam, ale widok ucznia, który zakłada kolorowe spinki do włosów, kokardki, porusza się bardziej dziewczęco niż wszystkie
pozostałe dziewczyny w klasie razem wzięte, nadal mnie szokuje.
No cóż jestem
starej daty i to jeszcze wychowana w innym kraju.
Chłopcy w
szkole mają obowiązek ubierać się w mundurek „chłopięcy”, przynajmniej na razie (o nie zdziwiłabym się
jak za parę lat to się zmieni). Póki co, przynajmniej swoim zachowaniem starają
się pokazać, że są „ladyboys”.
Wracając do naszej imprezy, w wyborach na MISS RECYCE, jak się łatwo domyślić, ponad połowa występujących to byli „ladyboys” przebrani za dziewczyny. I to oni byli największymi gwiazdami pokazu.
Te kocie ruchy
... przesyłane całusy ... buty na najwyższych obcasach .... prawdziwe seks
bomby.... publiczność szalała. I to wszystko nie
dla żartów! To nie byli chłopcy z nieogolonymi nogami, którzy wygłupiają się w
ten sposób.
Łatwo było
poznać prawdziwe dziewczyny - to te skromne i nieśmiałe.
No więc cała
impreza to lansowanie 3 płci, ale co się dziwić, skoro nauczyciel prowadzący imprezę to również „ladyboys”, który tylko podkręcał atmosferę.
To macie przygody :)
OdpowiedzUsuńCzy tajlandzkie (może tajlandcy) ladyboys to jak w Indiach hidźry?
OdpowiedzUsuńNajlepiej chyba powiedzieć tajskie ladyboys;-) Zdecydowanie różnią się od indyjskich 'hidźra', głównie tym, że są powszechnie akceptowani i można ich spotkać w każdej grupie zawodowej. W Indiach 'hidźra' to ktoś kogo ludzie się trochę boją, bo może rzucić urok, to trochę tacy odmieńcy. Oni z tego korzystają, zarabiając w ten sposób pieniądze. Hidźre najczęściej spotkamy na ulicy, czy w pociągu jak głośno klaszcze i zbiera datki za udzielnie "błogosławieństwa". Hidźry nie spotkamy natomiast w szkole jako nauczyciela, czy w szpitalu jako lekarza. Ze względu na wszechobecny podział kastowy w Indiach, hidźra jako grupa społeczna jest również sklasyfikowana i to raczej nisko sklasyfikowana.
OdpowiedzUsuńNatomiast "ladyboys" może być nawet dyrektorem szkoły, u nas akurat jest vice dyrektorem.