Przed naszą
podróżą Kambodża kojarzyła mi się z krwawą wojną domową i z tym, że sławni ludzie
adoptowali dzieci z tego biednego kraju. Kiedyś samo wyobrażenie, że mogę być w
Kambodży, zobaczyć Ankor Wat, popłynąć Mekongiem wydawało mi się tak nierealne
jak polecieć na Księżyc. Ale …. czasami marzenia się spełniają.
Byłam więc w
Kambodży, płynęłam po Mekongu, widziałam Ankor Wat ….
Jeszcze mi ten Księżyc
został ;-)
Naszą podróż po Kambodży zaczęliśmy od prowincji Ratanakiri, gdzie mogliśmy zobaczyć
kambodżańską dżunglę, wioski i mniejszości etniczne, a co najważniejsze nie
widzieliśmy turystów;-)
Ban Lung |
Decyzja o tym gdzie jechać zapadła spontanicznie i jak
to czasami bywa w podróży przez przypadek.
Jadąc od granicy
laotańsko kambodżańskiej autobusem poznaliśmy Francuzkę i Angielkę, i to one
zachęciły nas żeby tam jechać. Ta część Kambodży jest bardzo słabo zaludniona.
Są tam głównie dżungle gdzie ukrywały się oddziały Czerwonych Khmerów, zanim
doszli do władzy i potem jak byli odsunięci od władzy. Szyli miejsce
niebezpieczne w przeszłości, gdzie ciągle szalała partyzantka. Jak się łatwo
domyślić nie jest to miejsce często odwiedzane przez turystów, wszyscy jadą
zobaczyć Ankor Wat, a nie jakieś dżungle i wioski.
Wypożyczalnia rowerów |
Robiliśmy sobie
super wycieczki rowerowe, motorowe i piesze. Jadąc rowerem przez pobliskie wsie wszyscy do nas machali i wesoło się uśmiechali.
Największą
atrakcją tego miejsca jest jezioro powstałe w kraterze powulkanicznym,
okoliczne wodospady, oraz wsie, gdzie mieszkają mniejszości etniczne.
Obejrzeliśmy wszystkie te atrakcje.
Szczególnie
ciekawa była wieś o nazwie Kress, która przypominała miejscowości z filmów
Cejrowskiego, w centrum wsi coś w rodzaju lokalnej świetlicy i pompa z wodą,
jedyna w całej wsi. Dookoła ustawione domki na palach większe, mniejsze i
całkiem malutkie, wokół spacerują czarne świnie, psy, kaczki, kury i mnóstwo
wesołych dzieci. Mieszkańcy wsi niestety ani słowa nie potrafią po ang, mimo to
bardzo próbowali nawiązać “rozmowę”. Poczęstowali nas wodą, posiedzieliśmy
trochę, porobiliśmy zdjęcia i pojechali dalej. .
Mieliśmy również
okazję oglądać akcję przenoszenia domku, co prawda załapaliśmy się już na sam
finał, właściwie to sami nie wiedzieliśmy w jakim celu ten domek był
przenoszony, ale panowie byli potem z siebie bardzo zadowoleni, że się udało.
Teraz już wiemy, że taki mały domek przygotowywany jest dla młodej dziewczyny
szukającej męża.
Dziewczyna spędza tam większą część dnia. Jest to sygnał dla
wszystkich w okolicy, że jest już gotowa do zamążpójścia. Schodzą się więc
kandydaci, zaglądają, oglądają, rozmawiają z ojcem dziewczyny i dobijają targu.
Nic więc dziwnego, że panowie byli tacy zadowoleni, wesele w wiosce się
szykowało…
Przenoszenie domków |
Ale o tym w
następnej opowieści o Kambodży.
Produkcja talerzy z liści bananowca |
Stacja benzynowa w Kambodży |
Pidżama - częsty strój kobiet w Kambodży |
Dziewczynka we wsi Kress |
"Uliczne żarcie" czyli to co lubimy w naszej podróży;-) |
Domek dla duchów |
najbardziej mi sie podoba stacja benzynowa :-D!
OdpowiedzUsuń