Legenda

piątek, 16 marca 2012

Walki kogutów.


Szczucie kogutów
Odbywają się w wielu krajach na świecie. Czasami legalnie, jak na Filipinach, w Afganistanie czy Tajlandii a czasami nielegalnie , np. w USA i w niektórych miejscach Indonezji.
Na Filipinach są niezwykle popularne, każde miasteczko ma dwa najważniejsze punkty spotkań - kościół i arena do walki kogutów. W gruncie rzeczy oczywiście takie walki wcale nie wymagają specjalnej areny, mogą odbywać się również pod płotem.

Każde święto, festyn, impreza uświetniona jest turniejem walki koguciej.




Na początku naszego pobyty byliśmy zadziwieni, 
dlaczego przy każdym, nawet najbiedniejszym domu, na sznurku, za nogę przywiązany jest kogut. 
Zastanawialiśmy się, że jeżeli trzymane są w celach  konsumpcji, to przecież lepiej mieć zagrodę i od razu kilka kuraków. Z czasem dowiedzieliśmy się, że te koguty wcale nie są do zjedzenia i traktowane są jak zwierzęta domowe, tak jak u nas psy. Co więcej, taki oswojony i specjalnie szkolony kogut daje się pogłaskać, brać na ręce a czasem pokazuje jaki to on ważny, wskakuje na stół, krzesło, żerdkę, byle wyżej i z dumą patrzy wokół, nie mówiąc już o nieustającym kukuryku.....
Pisaliśmy już kiedyś o kurzych chórzystach, którzy towarzyszyli nam wszędzie: w autobusach, na statkach, a nawet w samolocie. Podczas całej podróży słyszymy nieodłączne kukuryku!

Młody kogut, jeszcze z grzebieniem

Wojownik z ostrzem przy nodze

Właściciele walecznych kogutów są z nich bardzo dumni, poświęcają im mnóstwo czasu na treningi oraz pieniędzy na odpowiednie karmienie. Taki kogut zwycięzca przynosi właścicielowi wysoką pozycję w społeczeństwie, nie mówiąc już o zarobku. Czytałam gdzieś, że w razie pożaru Pinoy najpierw ratuje koguta, potem dopiero rodzinę i dobytek. 
A waleczne koguty nawet nie są ładne, nasze polskie mają na głowach duże czerwone grzebienie, które dodają im uroku i powagi. Filipińskie kogutki, przygotowane do walki są łyse, obcina im się grzebienie nożyczkami, żeby w czasie walki nie krwawiły za bardzo. Ataki kogutów skoncentrowane są na głowie przeciwnika, więc bardzo szybko walczący są tak zalani krwią, że nic nie widzą.

Pierwszy raz (i chyba ostatni, bo na więcej nie mam ochoty) widziałam walkę w Bantayan. To był jakiś lokalny festyn i ważnym punktem programu była arena do walk kogucich. Wokół pełno właścicieli zagrzewało swoich pupili do walki. Ustawieni w kole napuszczali koguty na siebie, trzymając je za ogony, żeby nie doszło do nieplanowanej potyczki.

Koguty dobierane są parami na podstawie wagi (prawie tak jak w boksie), przy czym ważenie odbywa się "na oko". Jakiś wioskowy specjalista podnosi w rękach jednego i drugiego zawodnika i w ten sposób określa, czy to waga musza, czy kogucia.


Potem wybranym zawodnikom przywiązuje się około 5-cio cm ostrze do lewej nogi, taki dodatkowy, zabójczy pazur. Tym właśnie szponem zadają najbardziej krwawe rany. Na ringu staje 2-ch właścicieli ze swoimi wojownikami i zaczynają stroszyć je na siebie. Zadziwiło mnie to, że koguty na początku wcale nie wyglądały walecznie, zwykłe kuraki, które grzebały sobie w ziemi, ale parę pozorowanych ataków, jakieś zagrzewające 
okrzyki i fighterzy stali się bardzo agresywni. 

Po tym pokazie agresji widownia zaczęła krzyczeć i machać rękami - zaczęły się zakłady. Tylko wtajemniczeni rozumieli, kto ile i na którego koguta stawia, dla nas to były tylko nic nie znaczące wrzaski. Nasz sąsiad też coś postawił i poinformował nas, że walka maksymalnie może trwać 10 min, ale najczęściej kończy się przed czasem śmiercią jednego z zawodników.
No i zaczęło się...... kotłowanina..... widowiskowe podskoki...dziobanie...dźganie... tumult taki, że nie dało się rozpoznać, który jest który. Widownia szalała!!! Wszystko trwało jakieś 2-3 min. i .... jeden zawodnik leżał bez ruchu na arenie. 

Zwyczajowo, sędzia daje takiemu kogutowi ostatnią szansę. Fighterów zbliża się do siebie i jeżeli przegrany wyprowadzi ostatni, desperacki atak, walka jest nierozstrzygnięta. Tym razem tak się nie stało, przegrany nie dawał oznak życia.
Jeżeli kogut przeżywa, jest tylko mocno poraniony, wtedy właściciel ukręca mu głowę, przyspieszając nieuniknione. 

 "Uczta przegranego", czyli rosół po bitwie, to kolejny ważny rytuał tego przedstawienia. Potem właściciel kupuje nowego, młodego kogutka i zabawa zaczyna się od nowa.





Z tego będzie już tylko rosół


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz