I o tych chwilach
głównie piszemy, takie właśnie wspaniałe chwile spędzaliśmy na wyspie Bantayan
i o nich mogłabym pisać i pisać. Czytelnik może jednak mieć błędne wyobrażenie,
że życie podróżnika usłane jest różami i wszystko jest takie cudowne, a tak
wcale nie jest. Chodzi mi nie tylko o takie problemy jak użeranie się z
rikszarzami, którzy zawsze chcą cię naciagnąć, spędzenie nocy na dworcu, bo
pociąg się spóżnił 12 godzin, czy jazda kilkanaście godzin w rozklekotanym
autobusie, to wszystko można, po czasie, nazwać przygodą. Chodzi mi bardziej o
plusy i minusy decyzji o życiu inaczej, w innym kraju, innej kulturze, bez
perspektywy emetytury, ale z wieczną przygodą.
Czasami piszą do nas
ludzie, ale macie super, takie cudowne plaże, tyle przygód, ale wam
zazdroszczę...
Myślę sobie wtedy, że
ja z kolei zazdroszczę tobie spotkania z rodziną, stałej pracy... Życie składa
się z wyborów i każdy wybór, każda droga ma swoje plusy i minusy, a
najważniejsze, żeby cieszyć się z tego co mamy tu i teraz.
Człowiek już tak jest
skonstruowany, że jego myśli ciągle uciekają w przeszłość albo przyszłość. Albo
rozpamiętujemy to co już było, tęskinimy za czymś co minęło i to nas zasmuca,
albo wyobrażamy sobie co byśmy chcieli, marzymy o czymś, chcemy czegoś i
jestesmy smutni, że tego nie mamy, martwimy się czy to osiągniemy. Rzadko kiedy
myślimy o teraźniejszości, o chwili obecnej, o tym, żeby łapać te
chwile...bo...bo w życiu piękne są tylko chwile.
Ze mną jest podobnie.
Często błądzę myślami w przeszłości, która była i nie wróci albo z kolei
próbuje sobie układać w myślach przyszłość, która jest dla mnie wielką
niewiadomą...W takich chwilach przywołuję się do porządku, mówiąc sobie, życie
dało ci niesamowitą szansę poznania świata, korzystaj z tego tu i teraz.
W czasie naszej
podróży poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, którzy postanowili przeżyć życie
inaczej, szukają swojego miejsca na ziemi, albo znaleźli i próbują się
zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości. Historia każdego z nich jest
niesamowita, przeżywają pełno przygód, ale często są pozbawieni stabilności.
Ich życie jest ciekawsze, ale wcale nie łatwiejsze i nie pozbawione problemów.
Na wyspie Bantayan mieliśmy okazje spędzić kilka super wieczorów w polskim
towarzystwie, takich właśnie poszukiwaczy przygód i stąd moje przemyślenia o
wyborach życiowych... .
Przede wszystkim
poznaliśmy tutaj Michała, który mieszka od dwóch lat na Bantayanie, pisze na swoim blogu o tym, o ile fajniej i przyjemniej jest żyć w ciepłych krajach.
Porównuje życie w polskiej i filipińskiej wsi, jaki jest koszt ziemi, budowy
domu, utrzymania, jakie są atrakcje w Polsce i na Filipinach. Jego bilans
oczywiście wychodzi na korzyść Filipin, dlatego są ludzie, którzy piszą do niego:
to ja rzucam wszystko i jadę tam!
Tata wysłał mnie po wiosło... |
Najlepiej być
emerytem, mieć stały dopływ gotówki,
która pozwala w azjatyckich krajach na luksusowe życie. Ale podobno
"starych drzew się nie przesadza" i ludzie w wieku emerytalnym rzadko
mają tak szalone pomysły, żeby wyjechać na drugi koniec świata i zaczynać
wszystko na nowo. Najczęściej to ludzie w tzw. "wieku produkcyjnym"
rzucają się w wir przygód i poszukiwań nowego miejsca na świecie. Na pewno nie
jest to łatwiejszy sposób życia, ale na pewn ciekawszy...
Trzeba przy tym nie
zapominać, że każde miejsce i każdy wybór ma swoje plusy i minusy. I nawet
mieszkając w zimnej Polsce, mając szarą rzeczywistość zamiast filipińskich
rajskich plaż, też można być szczęśliwym, tylko łapmy te chwile, kiedy na
szarym niebie, z pomiędzy chmur, zaświeci słońce!
Pięknie to powiedziałaś....buźka :*
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze napisane :)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć.