Rajskiemu głównie z Sandokanem, mnie
raczej z niczym, no może tylko z tym, że to kraj muzułmański, niektórzy pewnie słyszeli o Petronas Towers - to w końcu symbol Kuala Lumpur.
Poza tym niewiele wiemy o Malezji.
Poza tym niewiele wiemy o Malezji.
Nie jest to popularny i znany cel podróżników czy turystów. Jak już się jedzie w tą część Azji to wybiera się Tajlandię. Ale my mieszkamy w
Tajlandii więc eksplorujemy kraje sąsiednie i tak trafiło na Malezję.
Jak przedstawialiśmy nasz projekt ‘Malezja 2017’
zaprzyjaźnionej grupie, z którą lubimy podróżować, to spodziewaliśmy się
reakcji typu : Malezja, a co tam w tej Malezji
jest ?
Ale zgodnie z zasadą NIE WAŻNE GDZIE, WAŻNE Z KIM SIĘ
PODRÓŻUJE, projekt Malezja został przyjęty entuzjastycznie, a szczególnie -
perspektywa wspólnego spotkania ;)
No i jak zawsze w tej grupie było CUDOWNIE, a Malezja bardzo pozytywnie nas zaskoczyła.
Plan na 11 dni mieliśmy bardzo dobry, więc od tego zacznę, a potem wam opisze dlaczego Malezję oceniamy na plus.
Dzień 1
Przylatuje ekipa
znajomych z Polski, my lecimy z Tajlandii, spotkanie na lotnisku w KLL i dalej razem (w 6 osób) lecimy na wyspę Langkawi, potem prosto do resortu nad morzem z prywatną plażą
(Senari Bay Resort). Noclegi (5 nocy ze śniadaniem, 150 RM/dzień)
Taki był plan, ale już pierwszego dnia zaczęła się
przygoda, jakże by inaczej. Samolot z Polski miał opóźnienie i nawet zapas
około 5 godzin nie pomógł, do Langkawi dolecieliśmy sami, reszta ekipy dodarła
dopiero na drugi dzień. Było nerwowo: bookowanie nowego lotu, szukanie noclegu
w Kuala Lumpur … ale jak już dodarli to dalej poszło gładko.
Już nadlatują, a my na plaży czekamy na nich;)
Dzień 2-6
Spędziliśmy na wyspie Langkawi: plażowanie, relaks, ogólne
LB (leżenie bykiem), spacery (do najbardziej znanej, szerokiej plaży Cenang
mieliśmy kilka minut), przejażdżki po wyspie (wypożyczenie motoru w naszym
resorcie 30RM), degustacja tego co najlepsze w strefie bezcłowej + parę
atrakcji:
- atrakcja nr 1 to Cable Car + Sky Bridge
- na drugim miejscu - las mangrowy (Geaforest Park).
Sky Bridge
Dzień 6 - 7
Przepłynęliśmy z wyspy Langkawi promem na wyspę Penang
(to tam gdzie podobno jest najlepsze jedzenie;) Prom - około 3 godziny, koszt 70
RM
W Penang wypożyczyliśmy samochód i dalej już ‘woziliśmy
się’ sami, co było doskonałym pomysłem: bez utarczek z taksówkarzami i szukania
autobusów itd. Jak podróżujecie większa grupą to super pomysł, polecam pod warunkiem, że macie
kogoś z odpowiednim prawem jazdy i umiejętnością jeżdżenia po lewej stronie, u
nas to był Rajski i jego tajskie prawo jazdy;)
W George Town (stolica Penang) mieliśmy hotel Merlin
Hotel (98 RM, bez śniadania), objadaliśmy się street foodem i sprawdzaliśmy czy
jedzenie jest naprawdę takie najlepsze na świecie.
Z ciekawostek, które zobaczyliśmy to:
- Murale
w George Town
- Chińska świątynia Kek Lok Si
- Świątynia węży.
Dzień 8
Wyjeżdżamy do Cameron Highlands (herbaciane wzgórza), czyli
tam gdzie jest chłodniej, nagle okazało się, że sweterki i polarki całkiem się przydadzą.
Najpierw jednak przeprawa najdłuższym mostem w Malezji, który łączy wyspę Penang z lądem.
Penang Second Bridge, o skomplikowanej nazwie The Sultan Abdul Halim Muadzam Shah Bridge ma długość 24 km, z czego na wodzie 17 km.
Po drodze zaliczyliśmy postój w Ipoh i zwiedziliśmy świątynie w
jaskiniach:
Po paru godzinach serpentyn górskich naszym oczom ukazały
się herbaciane wzgórza.
W planie mieliśmy wycieczkę po okolicznych atrakcjach (35
RM), ale z racji posiadania własnego samochodu wszystko zaliczyliśmy na własną
rękę. Wszystko … na co mieliśmy ochotę czyli pominęliśmy farmy truskawek (oraz
niesamowitą dla azjatyckich turystów atrakcję zbierania truskawek z
krzaczków;), farmę motyli, storczyków, lawendy, pszczół, kapusty, agro farmy i
całe mnóstwo innych farm. Zrobiliśmy sobie za to zdjęcie z wielką truskawką, no
bo jak można być w Cameron Highlands i truskawek nie widzieć.
Pozachwycaliśmy się za to widokiem herbacianych plantacji,
omszonego lasu - Mossy Forest, wodospadu oraz okolicznych widoków gór w
chmurach.
Oczywiście wypiliśmy oraz zakupiliśmy słynną herbatę ‘Cameron valley’ i ruszyliśmy dalej.
Hotel, który możemy polecić mieliśmy w centrum Tanah
Rata - Century Pines Resort
Dzień 9
Po obfitym śniadaniu w hotelu wyjeżdżamy do Kuala Lumpur,
po drodze zwiedzamy świątynie Batu Caves, a przynajmniej niektórzy z nas i już wyjaśniam
dlaczego.
Po drodze złapała nas taka ulewa, że ledwo było widać
samochód jadący przed nami, ale powoli, w ślimaczym tempie, za to z błyskawicznym
machaniem wycieraczek, które i tak nie dawały rady – dojechaliśmy do Batu Caves.
No i dylemat co robić, wspinać się po prawie 300 zalanych wodą schodach, kiedy
deszcz nadal siąpi czy olać te jaskinie … ale pewno tu już nie przyjedziemy,
plan zbyt napięty. Może chociaż jacyś ochotnicy pójdą i zdjęcia zrobią. Ochotnicy się znaleźli dzięki czemu mamy zdjęcia z dołu, z góry, z środka jaskini i od zewnątrz, jak wchodzimy i schodzimy...
Najwyższy na świecie posąg Murugana, stojący przy wejściu do jaskini.
272 stopnie ... żeby zobaczyć co w środku:
Dzień 10 - 11
Ostatnie 2 dni spędziliśmy w Kuala Lumpur, ale o tym
będzie już w następnym poście.
Rewelacyjna wycieczka! I piękne zdjecia, przynajmniej przy połowie zatrzymałam się na dłużej:) A herbaciane wzgórza- marzenie!
OdpowiedzUsuńHerbaciane wzgórza zawsze mnie zachwycają, wygląda to jakby aksamitny dywan pokrył góry, i zawsze jest chłodniej bo w górach, co po upałach tropików daje oddech.
UsuńPrzepiękne zdjęcia! Zazdroszczę wycieczki, mam nadzieję, że kiedy uda mi się tam pojechać.
OdpowiedzUsuń