Żeby dotrzeć
do naszego osiedla musimy przejechać przez las (Hindusi mówią na to dżungla) i
tu zaczyna się problem, szczególnie po
zmroku. Nie tak łatwo namówić rikszarza do pokonania tej drogi. Najpierw udaje,
że nie wie, gdzie to jest, uspakajamy, że my znamy drogę. Wtedy on zaczyna
machać rękami i wołać: cita, cita co ma
oznaczać chitach, chitach, dając do
zrozumienia, że obawia się ataku lamparta, a kiedy i to nas nie zniechęca
zaczyna „żegnać się” wielokrotnie i mówić coś o duchach.
Widok z naszego okna |
I tu
przypomina się stary dowcip jak to w Radiu Erewań powiedzieli, że w Moskwie, na
placu Czerwonym rozdają samochody. Później sprostowano, że:
- nie w
Moskwie, tylko w Kijowie
- nie na placu
Czerwonym, ale na Placu Lenina
- nie
samochody, tylko rowery
- i nie
rozdają tylko kradną.
Nasza historia
dotycząca lampartów w Goregaonie wygląda podobnie. A my naszego lasu się nie
boimy, a nawet go lubimy, przynajmniej za oknem mamy coś zielonego.
Ale, żeby nie było tak tylko do śmichu, to w Sanjay Gandhi National Park w Borivali ataki dzikich zwierząt, które tam żyją na wolności naprawdę się zdarzają. Dla przykładu w latach 2004-2005, po atakach lampartów zginęło 35 osób.
Dlaczego Lamparty atakują ludzi w Borivali? Ano dlatego, że ktoś postanowił zrobić park narodowy w środku miasta. Obecnie lamparty złapane na wolności zwozi się na teren parku i puszcza wolno. Park od osiedla ograniczony jest jedynie 2 metrowym murem + siatką, a osiedla są zaraz za tym murem. Lampartom na terenie parku robi się już ciasno (to są zwierzęta terytorialne) i od czasu do czasu wyłażą po tym murku i wtedy robi się problem. O jednym z takim ataków, który zdarzył się w oddalonym od nas o 300 km miasteczku Karad (160km od Pune) można przeczytać tutaj.
Ale, żeby nie było tak tylko do śmichu, to w Sanjay Gandhi National Park w Borivali ataki dzikich zwierząt, które tam żyją na wolności naprawdę się zdarzają. Dla przykładu w latach 2004-2005, po atakach lampartów zginęło 35 osób.
Dlaczego Lamparty atakują ludzi w Borivali? Ano dlatego, że ktoś postanowił zrobić park narodowy w środku miasta. Obecnie lamparty złapane na wolności zwozi się na teren parku i puszcza wolno. Park od osiedla ograniczony jest jedynie 2 metrowym murem + siatką, a osiedla są zaraz za tym murem. Lampartom na terenie parku robi się już ciasno (to są zwierzęta terytorialne) i od czasu do czasu wyłażą po tym murku i wtedy robi się problem. O jednym z takim ataków, który zdarzył się w oddalonym od nas o 300 km miasteczku Karad (160km od Pune) można przeczytać tutaj.
Na zdjęciu obok widzimy leoparda atakującego człowieka. Ale co widzimy, jeżeli przyjrzeć się dokładniej? To człowiek poruszający się o kulach, a raczej 2 kijach. Prawdopodobnie chodzący powoli i niezdarnie, słaby i schorowany. Tacy właśnie ludzie lub dzieci stają się najczęstrzą ofiarą ataków.
Swoją drogą, wyczytałem, że głównym pożywieniem leopardów są..... psy. W Indiach jest niezliczona ilość bezpańskich, wałęsających się psów. Ale i tutaj znów pojawiło się zagrożenie dla lampartów. W Mumbaju od kilku lat prowadzona jest akcja sterylizacji psów! Byłem tym naprawdę nieźle zszokowany, że ktoś w Indiach poświęca czas, żeby rozwiązać problem bezpańskich psów. Imponujące!!! Niestety, skoro spada liczba bezpańskich psów, maleje ilość pożywienia dla lampartów, a gdzie jest najwięcej psów? Tam gdzie mieszkają ludzie. To znów prowadzi nas do wniosku, że ataki nie ustaną dopóki są w Mumbaju lamparty. Bo ludzie to stąd raczej się nie wyniosą....
Swoją drogą, wyczytałem, że głównym pożywieniem leopardów są..... psy. W Indiach jest niezliczona ilość bezpańskich, wałęsających się psów. Ale i tutaj znów pojawiło się zagrożenie dla lampartów. W Mumbaju od kilku lat prowadzona jest akcja sterylizacji psów! Byłem tym naprawdę nieźle zszokowany, że ktoś w Indiach poświęca czas, żeby rozwiązać problem bezpańskich psów. Imponujące!!! Niestety, skoro spada liczba bezpańskich psów, maleje ilość pożywienia dla lampartów, a gdzie jest najwięcej psów? Tam gdzie mieszkają ludzie. To znów prowadzi nas do wniosku, że ataki nie ustaną dopóki są w Mumbaju lamparty. Bo ludzie to stąd raczej się nie wyniosą....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz